Cassie.
***
Do szkoły dotarłam w jakieś 30 min. Na szczęście trafiłam na przerwę, po której miała rozpocząć się 3 lekcja. Udałam się do szafki i wyciągnęłam z niej potrzebne książki.
-Czemu cię wcześniej nie było?-Zapytała groźnie moja przyjaciółka, która nagle pojawiła się obok mnie.
-Ciebie też miło widzieć Kate.-uśmiechnęłam się sztucznie zatrzaskując szafkę.-Zaspałam.
-Przez Justina?
-W pewnym sensie tak, ponieważ do późna rozmawialiśmy.-powiedziałam idąc do klasy.
-Nie ignoruj mnie!-krzyknęła. Odwróciłam się, by na nią spojrzeć. Stała obrażona ze skrzyżowanymi rękami co mnie rozbawiło.
-Okej, co chciałabyś wiedzieć?-westchnęłam.
-Czy ty i Justin..no wiesz..spotykacie się?-zapytała niepewnie, co wywołało u mnie chichot.
-Nie.
-Spał dzisiaj u ciebie?
-Tak, ale spał na pościeli.
-Co?-krzyknęła zaskoczona.-Co to znaczy?
-To, że nie przykrył się nią. Widocznie nie chciał bym czuła się źle,skoro tylko się przyjaźnimy.-wzruszyłam ramionami.-A teraz chodź, bo nie zamierzam się spóźnić na kolejna lekcje.
***
Resztę dnia w szkole spędziłyśmy na rozmowach o wszystkim. Unikałam tematu Jasona, nie chciałam jej wszystkiego powiedzieć, bo musiałabym wydać Justina i jego wyścig, na szczęście Kate nie nalegała. Cieszę się,ze mam kogoś z kim mogę porozmawiać na każdy temat. Wiem,że cokolwiek bym jej nie powiedziała zachowa to dla siebie. Jest najlepsza. Nawet Olivia była dziś spokojna. Czy to tylko cisza przed burzą?Lekcje skończyły się o 14.50. Pożegnałam się z Kate i wyszłam przed szkole, by poczekać na mamę, która obiecała że przyjedzie po mnie, jeszcze zanim przyszedł Justin. Swoją drogą..dobrze, że nie wiedziała, że u mnie spał.
-Cześć Cassie.-przywitał się Lukas.
Zabijcie mnie. Niecierpie tego dzieciaka. Jest w równoległej klasie i przystawia się do mnie odkąd tylko pamiętam. Okej, w porządku może i jest dość przystojny,ale to palant, który myśli tylko o sobie. Udaje luzaka, bo umie grać w kosza, a prawda jest taka,że to mami-synek, który ma same piątki.
-Cześć.-powiedziałam nie patrząc na niego.
-Podwieźć cię?-zapytał.
-Nie trzeba. Za chwilę będzie moja mama,ale dziękuję.
-Cassie Sparks czy umówiłabyś się ze mną? No wiesz..ludzie by nam zazdrościli. No bo spójrz tylko na nas..idealnie do siebie pasujemy.-uśmiechnął się szeroko.
-To nie wypali. Mam chłopaka.-Cassie idiotko co ty mówisz,jakiego chłopaka? Skarciłam się,choć trochę za późno.
-Masz chłopaka?-spytał z niedowierzaniem.
-Co w tym dziwnego?
-Po prostu nie myślałem,że po tym jak zerwałaś z Derekiem to..
-Muszę lecieć. Do jutra.-krzyknęłam zanim weszłam do auta. Usiadłam na miejscu pasażera i cmokneęłam mamę w policzek na przywitanie. Zapięłam pas i ruszyłyśmy. W drodze do domu mama opowiadała o pracy, o tym że niedługo będzie musiała znów wyjechać, a ja będę musiała zająć się domem.
Gdyby to jeszcze było coś dziwnego...
-Dziś wieczorem wychodzę. Jeremy zaprosił mnie na kolację. Możesz kogoś zaprosić jeśli chcesz.-powiedziała,kiedy zaparkowała auto w garażu i zgasiła silnik.
-Jasne.-rzuciłam wychodząc. Szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju, po czym od razu położyłam się na łóżku. Byłam wykończona.
Justin
***
Wróciłem do domu dosłownie na chwilę. Wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i znów wyszedłem. Wsiadłem do swojego auta, przekręciłem kluczyk w stacyjce i włączyłem się do ruchu drogowego, by po około 15 minutach być pod szkołą. W drodze rozmyślałem o tym co powiedziała mi Cass. Szczerze mówiąc przejąłem się tym. Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewał po żadnym kolesiu. Czy on na prawdę myślał, że jakakolwiek dziewczyna prześpi się z nim jak włączy jej pornol? Mam ochotę go wykastrować i lepiej żebym go nigdy nie spotkał.Zaparkowałem na parkingu i ruszyłem w stronę budynku. Wchodząc od razu skierowałem się do swojej szafki, a później do klasy gdzie zaczęła się już kolejna lekcja.
-No proszę, pan Bieber zaszczycił nas swoją obecnością.-warknął profesor.
-Taa, niech pan sobie nie przerywa. Nie szkoda panu lekcji?-udałem zaskoczonego i usiadłem w swojej ławce koło kumpli. Ahh, uwielbiam tego nauczyciela. Nigdy mi się nie przeciwstawi. Ciekawe czy każdego tak słucha...
-A ty co,koleś?-zapytał Ryan, kiedy zadzwonił dzwonek, a wszyscy wyszli na przerwę.
-Co masz na myśli?
-Czemu się spóźniłeś?-włączył się Josh uderzając lekko w tył mojej głowy.
-Zaspałem. A teraz dajcie mi spokój.-warknąłem szukając wzrokiem Chaza. Szedł właśnie korytarzem z jakąś panienka. Zaśmiałem się i ruszyłem w jego stronę.
-Stary co jest?-zapytałem zaskoczony.-Mam ci przypomnieć, że umawiasz się z moją seksowna kuzynka?-Dziewczyna spojrzała najpierw na mnie, potem na Chaza, aż w końcu machnęła ręką i odeszła, a ja wybuchnąłem śmiechem razem z chłopakami, którzy przyglądali się całej tej sytuacji.
-Co jest kurwa? Co to miało być do chuja Justin?-krzyknął zły, gestykulując. Jego mina była bezcenna, uwierzcie.-Właśnie zjebałeś moją szansę na numerek. Wielkie dzięki stary.-warknął.
-Wyluzuj, jeszcze do ciebie wróci, zobaczysz.-uśmiechnąłem się.-Mów lepiej co z kasą. O której masz ją oddać?
-Na 21, więc musisz mi kasę twojego ojca przelać na moje konto,w porządku?
-Jasne stary, jak tylko wrócę do domu.-powiedziałem, a przy naszym boku stanęli chłopcy. Ryan skoczył mi na plecy i udawał że jeździ konno, a ja próbowałem go zrzucić. Josh walnął Chaza w głowę tak jak to zazwyczaj robi mnie. Nie wiem co jest z tym dzieciakiem, ale powinien się wyleczyć z tego uzależnienia. Chris natomiast rozmawiał przez telefon,prawdopodobnie z Kate. Ahh biedak wpadł. Zakochał się w niej, a to śmieszyło mnie najbardziej.
***
Po udanym dniu w szkole wróciłem do domu. Moja mama krzątała się po kuchni przygotowywując obiad, podczas gdy Jackob bawił się w salonie. Podszedłem do rodzicielki i ucałowałem jej polik przez co szeroko się uśmiechnęła.-Cześć kochanie.-powiedziała.
-Cześć. Jak się czujesz?
-W porządku. Przepraszam,że nie udało mi się wrócić na noc. Miałam urwanie głowy.
-Nic się nie stało,rozumiem.-uśmiechnąłem się. Nie wróciła na noc,czyli nie wie,że ja również spałem poza domem. Jest dobrze.
-Pobawisz się z Jackobem?-zapytała ziewając. Spojrzałem na nią, by zobaczyć jej podkrążone oczy. Podszedłem i przesunąłem ją lekko wyłączając kuchenkę. Mama spojrzała na mnie nie bardzo wiedząc o co chodzi i znów ziewnęła. Chciała podejść z powrotem, ale ją powstrzymałem.
-Justin, muszę zrobić obiad-jęknęła.
-Nic nie musisz. Jesteś wyczerpana. Połóż się, a ja zajmę się małym.-powiedziałem pchając ją do jej sypialni.
-Cześć bracie.-powiedziałem, kiedy wszedłem do salonu.
-Justin!-krzyknął z uśmiechem i z szeroko otwartymi ramionami rzucił się w moja stronę. Podniosłem go, a on wtulił się w moja szyję.-Pobawisz się ze mną?-spytał.
-Jasne,że tak. Chodź.-postawiłem go na ziemi, a on chwycił moja dłoń ciągnąc w głąb pokoju, gdzie znajdowały się jego zabawki.
-Justin-zaczął maluch.-Czy Cassie mogłaby przyjść się z nami pobawić?-zapytał z nadzieja.
-Nie wiem, sam musisz ją o to spytać.-uśmiechnąłem się i wyjąłem telefon z kieszeni, by do niej zadzwonić. Wybrałem numer, który dostałem od Kate po kryjomu i przyłożyłem telefon do ucha czekając aż odbierze.
-Cześć Justin.-powiedziała. Jestem przekonany, wręcz prawie pewny, że się uśmiechała.
-Cześć, nie przeszkadzam?
-Właściwie to odpoczywałam, więc nie.
-To dobrze,bo ktoś chce z tobą porozmawiać.-zaśmiałem się i oddałem telefon Jackobowi, który skakał przy mnie nie mogąc się doczekać.
-Cassie,czy mogłabyś przyjść pobawić się ze mną i Justinem?-zapytał od razu. Szeroko się uśmiechnął i zaczął krzyczeć ze szczęścia, kiedy się zgodziła. Wziąłem od niego telefon, powiedziałem Cass, że po nią przyjedziemy i nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłem się.
-To co? Jedziemy po Cass?-zapytałem,a on kiwnął głową wciąż się uśmiechając. Nie wierzę,że ten dzieciak tak szybko ją polubił. Podczas gdy Jackob się ubierał, poszedłem do swojego pokoju, wziąłem laptopa i zszedłem na dół, by jednocześnie mieć oko na malucha. Włączyłem go, by zrobić przelew. Jackob stanął obok mnie i próbował wdrapać mi się na kolana. Podnioslem go i usadzilem.
-Czemu nie jedziemy?-zapytał że smutkiem.
-Za chwilę pojedziemy. Muszę jeszcze tylko coś zrobić.-Włączyłem stronę mojego banku i zalogowałem się. Sprawdziłem stan konta i na szczęście było wystarczająco pieniędzy. Mimo,że ojciec mi tą kasę obiecał wciąż bałem się,że to tylko słowa. Przelałem 5 tys na konto Chaza i wyłączyłem komputer. Postawiłem Jackoba, który ciągle pytał czy już jedziemy na ziemi, wziąłem kartkę i zostawiłem mamie wiadomość,by się nie martwiła.
'Zabrałem Jackoba na lody. Niedługo wrócimy. /Justin'
Cassie
***
Po telefonie Justina od razu poszłam do łazienki, by się odświeżyć. Nie żebym się dla niego stroiła, po prostu chciałam dobrze wyglądać.
Odkąd wróciłam ze szkoły nie robiłam nic konkretnego. Przez chwilę leżałam na łóżku rozmyślając, a potem robiłam lekcje. Nic nadzwyczajnego, dlatego ucieszyłam się, kiedy zadzwonił. Gdybym powiedziała, że nie lubię spędzać z nim czasu-skłamałabym. Właściwie nie wiem czemu początek naszej znajomości był zupełnym przeciwieństwem tego co jest teraz. Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości, więc podeszłam do łóżka,gdzie leżał telefon, odblokowałam ekran i wyświetliłam tekst.
'Czekamy przed domem, mała. ;) /Justin'
-Wychodzisz gdzieś?-zapytała mama wychodząc z salonu i stając obok mnie.
-Tak,umówiłam się.
-Nie wracaj późno,dobrze? I bądź ostrożna.-pokiwała na mnie palcem i uśmiechnęła się. Przytuliłam ją i wyszłam lekko trzaskając drzwiami.
-Hej.-powiedziałam wchodząc do auta Justina. Odwróciłam się do tylu, by zobaczyć Jackoba w foteliku, po czym przybiłam z nim piątkę.
-Jedziemy na lody!-krzyknął uradowany. Zaśmiałam się i spojrzałam na Justina, który mi się przyglądał.
-Mam coś na twarzy?-zapytałam zdezorientowana i przejrzałam się w lusterku bocznym.
-Nie przywitałaś się.-jęknął udając złego.
-Jesteś taki dziecinny.-zaśmiałam się i ucałowałam jego polik.
-Może i jestem.-powiedział.-Ale ty to lubisz.-Jestem pewna,że zrobiłam się czerwona.
-Cokolwiek sprawi,że poczujesz się lepiej, a teraz jedź.-zaśmiał się widząc moja reakcję, bo wiedział,że wygrał. Przekręcił kluczyk w stacyjce i wyjechał z pod mojego domu.
-Skąd masz fotelik?-zapytałam podczas gdy Jackob śpiewał piosenki z płyty dla dzieci, które Justin mu włączył.
-Kiedy twoja mama jest też opiekunka, a ty masz prawko, powinnaś posiadać takie rzeczy.-uśmiechnął się szeroko.
Zaparkował samochód pod budka z lodami. Wysiadł z auta i najpierw otworzył mi drzwi, a dopiero później Jackobowi. Cóż za dżentelmen. Czego jeszcze nie wiem o tzw podrywaczu i bad boy'u Justinie Bieberze?
Wziął małego na ręce i spojrzał na mnie.
-Idziemy?-zapytał, a ja skinęłam. Podeszliśmy pod jeden ze stolików na zewnątrz. Justin posadził Jackoba na krześle, potem odsunął krzesło dla mnie, aż w końcu sam zajął miejsce. Po chwili podeszła do nas kelnerka z menu. Było mnóstwo rodzajów lodów. Nie wiedziałam na jakie się zdecydować.
-Jakie byście chcieli?-zapytał Justin.
-Ja chce te!-krzyknął Jackob pokazując paluszkiem na lody o smaku czekoladowym, z polewa, posypka i wafelkiem wyciętym w kształcie misia. Justin uśmiechnął się do niego, a potem przeniósł swój wzrok na mnie.
-A ty mała?-Mówiłam już jak lubię,kiedy tak do mnie mówi?
-Nie wiem, nie mogę się zdecydować.-jęknęłam.
-Co powiesz na te? Wyglądają dobrze.-pokazał na lody w dużym pucharku. Można było wybrać sobie kilka smaków, do tego polewa i banany.
-Nie zjem tyle. To jest duże,wiesz?-zaśmiał się i zamknął menu.
-To ci pomogę.-wyszeptał mi do ucha odchodząc, by złożyć zamówienie.
Siedzieliśmy tu już jakiś czas i na prawdę dobrze się bawiliśmy. Co chwilę się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Kilka razy nawet byłam umazana lodami Justina, kiedy mnie karmił, ale ja oczywiście nie byłam mu dłużna, robiłam dokładnie to samo. Jackob z uśmiechem nam się przyglądał i tamże próbował robić to co my.
-Cass wyglądasz okropnie i cała się kleisz.-powiedział śmiejąc się i delikatnie wytarł mi twarz chusteczkami, które leżały na stole.
-Dzięki Justin, to na prawdę urocze.-zaśmiałam się i uderzyłam go lekko w klatkę piersiową. Justin po chwili spoważniał i przejechał ręką po moim policzku gładząc go. Byłam jak w transie. Nagle ktoś prychnął, więc odskoczyłam szybko od Justina i spojrzałam w kierunku osobnika za nami. Stał tam Lucas ze skrzyżowanymi rękami i kręcił głową w niedowierzeniu.
-Bieber jest tym twoim chłopakiem?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć :)
Jak myślicie co zrobi Cassie ?
Uda jej się jakoś z tego wyplątać? :)
Łoooo dość dawno nie było rozdziału :c
Wiem, ale przyjechali przyjaciele z nad morza ze względu na moją ''Sweet Osiemnastkę'' i nie miałam kiedy wstawić.
Mam nadzieję, że warto było czekać... *.*
+ ponad 15 tysiecy, booosz czujecie to ? oO
Bo ja wciąż w to nie wierze............jiewufhureihgrwiuegheru
+Komentarze pod ostatnim rozdziałem mnie....zaskoczyły.
POZYTYWNIE.!
Jesteście cudowni.! < 3
Dziękuję za to, że szczerze się wypowiadacie.
Do następnego .! :) xx
Genialny rozdział i oni są tacy słodcy kiedy w końcu bedą razem bo musza być :) ily <3
OdpowiedzUsuńCudo *.* Pieprzony Lucas ! Mieli się pocałować ale ten idiota się pojawił . Ciągle czekam na pocałunek ! KC <3
OdpowiedzUsuńJa na jej miejscu bym powiedziała coś takiego ,, Niee? To że powiedziałam, że mam chłopaka nie oznacza, że jest to Justin.'' ale to tylko ja xd. Wracając wspaniały rozdział i z niecierpliwością czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńNadrobilam wszystko i czytam na bierzacooo tylko czesciej Proszę
OdpowiedzUsuńJEZU, BLAGAM, DODAWAJ CZESCIEJ! BLAGAMZ :3 HAHHAA XD TO JEST MEGAZAJEBISTE! :3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;) czekam na nowy a także na ich pocałunek <33
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial. ;)
OdpowiedzUsuńTaalka
po prostu kocham to opowiadanie *.*
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział
już nie mogę doczekać się kolejnego :) xx
kocham to <3
OdpowiedzUsuńCudoowmy rozdział *-*
OdpowiedzUsuńJaki hsiendkxisbksidhdk (:(:
OdpowiedzUsuńOmg.. rozdział jest świetny! Prooooszę dodaj kolejny jak najszybciej! Już nie mogę do doczekać dalszej akcji! :) xx @xxhemmings69
OdpowiedzUsuńhahahahahaha Lucas ich zaskoczył! dawaj mi następny bo jest boski! <3 /shevine_
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Powiadamiaj mnie prosze o następnych na tym blogu : http://belieberka52.bloblo.pl/
OdpowiedzUsuń