poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 21

Cassie.

-To Justin?-zapytała moja rodzicielka, ale ją zignorowałam i otworzyłam treść wiadomości.


'Jak rozmowa z mamą, piękna?
Mam nadzieję, że nie rozmyślilas się co do jutrzejszej randki i dasz mi się porwać ;)
Siedzę właśnie u Chaza, który wciąż o Tobie nawija, powinienem być zazdrosny?
Dobranoc Księżniczko ;) xoxo'


Mimowolnie na moje usta wkradł się uśmiech. Zastanawiałam się przez chwilę co mu odpisać, aż w końcu wymyśliłam,ale rozległ się dzwonek do drzwi. Mama poprosiła bym otworzyła przez co nie mogłam tego teraz zrobić. Podeszłam do drzwi i wyjrzałam przez wizjer.

Cholera, kompletnie zapomniałam o Kate.

Szybko otworzyłam, a dziewczyna rzuciła się, by mnie uściskać. Oddałam gest i zaśmiałam się cicho.
-Dzień Dobry Amando.-przywitała się z moją rodzicielka, kiedy ta wyszła z kuchni i posłała jej uśmiech.
-Cześć Kate. Jesteś głodna?-zapytała ją.
-Nie, dziękuję. My już pójdziemy.-spojrzała na mnie, chwyciła moją dłoń i skierowała nas do mojego pokoju.-Więc...-zaczęła siadając na łóżku.-Jak ci się układa z Justinem? Nie zmusza cię do niczego? Jest dla ciebie dobry? Szanuje cię?-zadawała pytania jedno po drugim na co wybuchnęłam śmiechem.
-Jesteś gorsza niż moja mama, kiedy mnie przesłuchuje, wiesz?
-Oh, zamknij się. Chce tylko wiedzieć, że dobrze się przy nim czujesz.-powiedziała cicho i uśmiechnęła się.
-To ci gwarantuję.-powiedziałam pewnie.
Resztę wieczoru spędziłyśmy na rozmowach. Dowiedziałam się o kilku pikantnych rzeczach między Kate, a Chrisem i miałam wrażenie, że Gucio na prawdę o nią dba. Nie mówię tu tylko o takich rzeczach, nie, nie, nie. Miałam na myśli ich wspólne spędzanie czasu. Myślę, że do siebie pasują.
Kiedy zbliżała się już północ poszłyśmy się myć. Po całym dzisiejszym dniu zdecydowanie kąpiel to była najlepsza rzecz.
-Nie chce mi się iść jutro do szkoły.-jęknęła Kate, kiedy leżałyśmy już wygodnie w łóżku oglądając jakiś program w telewizji.
-Oh, jeszcze jeden dzień wytrzymasz.-zaśmiałam się.-A teraz idź spać.-wyłączyłam telewizor i przekręciłam się na drugi bok mówiąc jeszcze 'Dobranoc' i odpłynęłam.


***
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Podniosłam się lekko, by chwycić z szafki telefon i spojrzałam na godzinę. 6.32 Super mam jeszcze jakieś pół godziny spania, ale znając mnie jeśli teraz znów się położę, to nie wstanę na określoną godzinę. Jęknęłam dość głośno, ale nie na tyle by obudzić Kate i wstałam. Założyłam kapcie na nogi by mi nie zmarzły i udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, i oczyściłam twarz. Wychodząc z pokoju zobaczyłam, że Kate jeszcze śpi, więc postanowiłam ją obudzić. Podeszłam po cichu do łóżka i skoczyłam na nie. Usiadłam na przyjaciółce lekko podskakując, by w końcu zeszła, jednak ona tylko się śmiała, przez co musiałam wymyślić coś innego. Zaprzestałam swoich czynności i zeszłam z niej, by usiąść na swojej połowie łóżka,a później ją popchnąć. Nim się zorientowała leżała już na ziemi, a ja nie mogłam przestać się śmiać.

Przynajmniej się obudziła,nie?

-Nienawidzę Cię.!-warknęła podnosząc się.
-Kochasz mnie.-posłałam jej buziaka i szeroko się uśmiechnęłam.-A teraz idź się ogarnąć, a ja zrobię śniadanie.
Zeszłam na dół z myślą, że nikogo nie będzie. Jednak myliłam się. W kuchni siedziała moja mama i....Jeremy. Chrząknęłam chcąc zwrócić swoją uwagę, a oni odwrócili się i posłali mi uśmiech.
-Cześć Kochanie.-przywitała się mama.-Siadajcie póki jest jeszcze ciepłe.
-Ee..jasne tylko pójdę po Kate.-powiedziałam po czym od razu pobiegłam do swojego pokoju. Zapukałam do drzwi od łazienki krzycząc przyjaciółce, by się pospieszyła.
Chwilę potem stała już koło mnie zwarta i gotowa.
-Chodź.-popędziłam ją. Zeszłyśmy na dół i weszłyśmy do kuchni.
-Dzień Dobry.-powiedziała Kate posyłając im uśmiech, który odwzajemnili. Usiadłyśmy do stołu i w pośpiechu jadłyśmy jajecznice.

-Czemu nie powiedziałaś mi, że twoja mama kogoś ma?-zapytała, kiedy szłyśmy na przystanek.
-Nie było o czym mówić.-wzruszyłam ramionami.-Poza tym nie wiedziałam, że oni tak na serio.-dokończyłam.
Autobus przyjechał chwilę po tym jak przyszłyśmy. Spokojnie weszłyśmy i pogrążone w swoich myślach zajęłyśmy miejsca. Myślałam o dzisiejszym spotkaniu z Justinem. O naszej...randce. Czy ja się od niego uzależniłam? To normalne, by tak ciągle o kimś myśleć? Już sama nie wiem. Boję się. Na prawdę bardzo się boję, ale z drugiej strony czuje, że mogę mu zaufać. Czuje się przy nim bezpieczna i.. trochę piękna. Uwielbiam, kiedy mówi do mnie, bo uwielbiam go słuchać. Nie ważne co mówi, na jaki temat i w jaki sposób. Po prostu lubię go słuchać. Lubię kiedy się uśmiecha. Jego uśmiech i śmiech jest tak bardzo zaraźliwy. Lubię jego oczy. Piękne brązowe oczy, z których można wiele wyczytać. Czasem jest to ból, złość, pożądanie, a kiedy jest z przyjaciółmi szczęście, radość i szczerość. Lubię jego lekko pulchne malinowe wargi, które tak niesamowicie całują.
Chwila, nie, nie powiedziałam tego.
 Lubię jego miękkie włosy, którymi mogę się bawić. Lubię kiedy mnie słucha i uśmiecha się do mnie. Lubię jego wybuchowy charakter. Czasami kiedy jest wkurzony krzyczy, ale po chwili się uspokaja.

Stara się..dla mnie?
 
Lubię kiedy trzyma mnie w ramionach. Lubię kiedy jest przy mnie i patrzy na mnie. Lubię kiedy trzyma mnie za rękę.

Lubię jego.
 
-Cholera Cassie rusz się, noo-krzyknęła Kate łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z autobusu, byśmy razem mogły przeżyć ostatni dzień w szkole.


***

-Ile można na Ciebie czekać?-zapytał Justin z szerokim uśmiechem i pocałował mnie w policzek.
-Przepraszam, zagadałam się z Kate.-przyznałam wsiadając do auta.-Dokąd jedziemy?
-Niespodzianka.-powiedział po czym odpalił silnik i ruszył spod szkoły. Patrzyłam przez okno podziwiając widoki, które nigdy dotąd nie były mi znane. Na prawdę nie wiedziałam gdzie jestem. Chciałam go o to zapytać, ale wiem że i tak by mi nie powiedział, więc siedziałam cicho. Jechaliśmy już jakieś 40 minut, a on wciąż się nie zatrzymywał. Może zabłądził?
-Wszystko w porządku?-zapytał patrząc na mnie. Chwycił moją dłoń i patrząc na drogę pocałował każdą moją kostkę. Czułam jak moje policzki płoną.
-Tak.-powiedziałam.-Daleko jeszcze?.-Moje pytanie było trochę zbędne, bo akurat wtedy Justin zjechał na parking pełen samochodów. Zatrzymał się na wolnym miejscu i szybko wysiadł z auta, by otworzyć mi drzwi. Grzecznie podziękowałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Odwróć się.-nakazał. Wytrzeszczyłam oczy nie wiedząc co zamierza, ale posłusznie wykonałam jego prośbę. Umieścił swoje dłonie na moich oczach, przez co nic nie widziałam.-Zaufaj mi.-szepnął mi do ucha. Skinęłam, a on lekko mnie popchnął bym szła. Zatrzymaliśmy się dopiero po kilku minutach. Pewnie bylibyśmy szybciej, gdyby nie fakt, że nic nie widziałam i plątały nam się nogi, ale to nie istotne. Ważne, że przez tą drogę dużo się śmialiśmy. Opuścił swoje dłonie, a ja zaniemówiłam. Byłam w kompletnym szoku i szczerze? Nigdy nie spodziewałabym się, że Justin zabierze mnie w takie miejsce. Przede mną było Wesołe Miasteczko rozumiecie to? Wszędzie karuzele, rollercoastery, krzywe lustra, wata cukrowa, budki w których można było wygrać dużego misia i mnóstwo innych rzeczy. Wspomnienia przejęły nade mną kontrolę i nie wytrzymałam. Kilka łez spłynęło po moim policzku. Odwróciłam się do Justina i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Objął mnie i szeptał uspokajające słówka. Czułam się tak dobrze.
-Cass hey, spójrz na mnie.-poprosił. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam w jego hipnotyzujące oczy.-Przepraszam jeśli przesadziłem, może nie powinienem..-zaczął głaskając delikatnie mój polik, ale zamknęłam mu usta pocałunkiem.
-Dziękuję.-powiedziałam, kiedy się od niego oderwałam. Uśmiechnął się i złączył nasze dłonie.-Nie mogę się doczekać kiedy pójdziemy na ten młyn.-krzyknęłam podekscytowana pokazując mu, gdzie najpierw chce iść i pociągnęłam go w tamtą stronę.

Staliśmy właśnie pod kilkunastometrowym młynem, kiedy zobaczyłam jakaś dziewczynkę. Płakała więc podeszłam do niej i kucnęłam. To samo zrobił Justin.
-Co się stało?-zapytałam cicho.
-Zgubiłam moją grupę.-zapłakała. Spojrzałam zdezorientowana na Justina, a on tylko wzruszył ramionami na znak, że nie rozumie.
-Chodź, pomożemy ci znaleźć grupę.-Dziewczynka skinęła lekko główką i złapała moją i Justina dłoń. Doszliśmy do punktu informacyjnego i tam zgłosiliśmy, że mała Halle,(bo tak właśnie powiedziała, że się nazywa) się zgubiła. Ogłosili to przez jakieś mikrofony, by było słychać w całym Wesołym Miasteczku i poprosili byśmy chwilę zostali. Zgodziliśmy się, no bo co mieliśmy zrobić? To jeszcze dziecko.

-Dlaczego tu jesteście?-zapytała.-Przecież jesteście już duzi.
-Czasem kiedy jesteśmy duzi tęsknimy za tym co było kiedyś i odwiedzamy takie miejsca, by poczuć się lepiej. To, że tu jesteśmy było niespodzianką dla mnie, z której jestem zadowolona.-powiedziałam uśmiechając się w stronę Justina. Pocałował mój policzek i wziął małą na kolana.
-Jesteście małżeństwem?-zaśmialiśmy się. I jak można nie kochać dzieci?
-Nie kochanie, nie jesteśmy.-odpowiedział Justin z uśmiechem.-Ale kto wie co będzie kiedyś.-szepnął jej do ucha gilgocząc na co ona zaczęła się wiercić i śmiać.
-Okej dzieciaki jesteście wolni. Jej opiekunka przyszła.-I w tym właśnie czasie weszła jakaś kobieta. Miała około pięćdziesiątki i mnóstwo zmarszczek. Justin zaprzestał zabaw z małą i postawił ją na ziemi.
-Hallie, tak bardzo się martwiłam.!-krzyknęła zdesperowana kobieta podbiegając do niej i mocno przytulając.-Dziękuję wam bardzo, nie wiem co by było gdyby nie wy.-powiedziała wymuszając uśmiech.
-Nie ma sprawy, to była dla nas przyjemność.-powiedziałam i spojrzałam na Hallie, która wtuliła się w prawdopodobnie jej opiekunkę.
-Nie sprawiała problemu?-zapytała. Pokręciliśmy przecząco głową.-To dobrze. Jeszcze raz wam dziękuję.
-Chcę się pożegnać.-jęknęła dziewczynka. Kobieta podała mi ją, a ja mocno ją przytuliłam. Potem wyciągnęła swoje małe rączki do Justina i jego również objęła mocno ściskając.
-Polubiła was.-uśmiechnęła się kobieta.-Gdybyście chcieli kiedyś ją odwiedzić to tu macie wizytówkę. Mała na pewno się ucieszy.-powiedziała. Wzięłam ją od niej mówiąc, że na pewno kiedyś przyjdziemy po czym odeszły. Justin objął mnie od tyłu, swoją głowę położył w zgięciu mojej szyi i patrzył co było napisane na wizytówce.
-Mieszka w szpitalu?-zdziwił się.-Kiedyś ją odwiedzimy.-powiedział całując mój policzek.

***

-Aaaaaaaaaaaaa-krzyczałam kiedy po raz kolejny jechaliśmy na rollercoasterze. Trzymałam kurczowo rękę Justina i cieszyłam się chwilą. Jestem mu tak bardzo wdzięczna, że zabrał mnie w właśnie w takie miejsce. W miejsce w którym po raz ostatni byłam z tatą. Wesołe Miasteczko zawsze będzie mi się z nim kojarzyło. To tu spędziliśmy nasze wspólne ostatnie chwile, zanim umarł. Pamiętam to tak dokładnie. Byliśmy tacy szczęśliwi, nie wyglądało nawet, że mój tata jest chory, wiecie? A kilka dni później był już koniec. Wiem, że nic nie trwa wiecznie, dlatego chce cieszyć się chwilą. Nie wiem skąd Justin wiedział, że to dobre miejsce, ale dowiem się tego później.

-Cholera, ta kolejka była najlepsza.!-krzyknął podekscytowany.
-Co? Nie prawda.-powiedziałam śmiejąc się.-Za szybko jechała.
-Mi się podobało, bo przez cały czas trzymałaś mocno moją rękę.-zaśmiał się i poruszył zabawnie brwiami. Uderzyłam go lekko w klatkę piersiową, a on zaczął się śmiać. Podniósł mnie i okręcił wokół własnej osi, a potem postawił okręcając mnie do siebie i pocałował delikatnie i z pasją.
-Wracamy?-zapytałam, kiedy się od siebie odsunęliśmy. Pokręcił przecząco głową i wskazał na budkę, w której można było wygrać misia. Kazał mi wybrać jakiego chce i zaczął grać. Polegało to na tym, że musiał zbić wszystkie puszki. Wiecie... jak na kręglach, tylko one były ustawione w pionie, jedna na drugiej. Miał 3 szanse, dwie już stracił przez co go wyśmiałam, a on spojrzał na mnie wymownie i powiedział.
-Kochanie, dopiero się rozkręcam.-I po tych słowach zbił wszystkie, dzięki czemu wygrał wielkiego pluszowego misia.-Ktoś tu we mnie nie wierzy.-przekomarzał się.
-Ja tylko dodałam ci otuchy.-zaśmiałam się.-Spójrz tylko, gdyby nie moje słowa pewnie nie trafiłbyś, a tak to cię zmotywowałam.-wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam ręce, by dostać swojego misia.
-E-e-pokręcił głową.-Tu-pokazał na swój policzek. Podeszłam bliżej, stanęłam lekko na palcach, by go pocałować.-Uśmiechnął się zwycięsko dając mi pluszaka i złączył nasze palce idąc na parking.

***
Justin.

-Wejdziesz?-zapytała, kiedy staliśmy już pod jej domem.
-Jeśli tylko chcesz.-powiedziałem wychodząc z samochodu. Szliśmy trzymając się za ręce. Otworzyła drzwi frontowe i weszliśmy do środka.
-Wróciłam.-krzyknęła. Pociągnęła mnie w stronę salonu, gdzie prawdopodobnie siedziała jej mama ponieważ paliło się światło i był włączony telewizor. Wtedy moja reakcja była nie do opisania. Nie wiedziałem, czy to jakiś chory żart czy to dzieje się na prawdę.
-Tata?

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Hey, hey, hey. :)

Przepraszam ,ale tak BARDZO mi się ten rozdział NIE podoba.
Nie wiem co mi jest, kompletnie nie mogłam się na niego zabrać i jest nudny :c

Mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy.. :)

Jeśli macie jakiej pytania czy cokolwiek to zapraszam na Twitter

Mam nadzieję, że jeszcze ze mną jesteście :)

Miłego Wieczoru Kochani < 3


18 komentarzy:

  1. Jejku świetny jest naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka jest najlepsza! Rozdział jest świetny! :) xx @xxhemmings69

    OdpowiedzUsuń
  3. No co ty?! Baaardzo udany rozdZiał.trochę krótki, ale jest :):):)

    OdpowiedzUsuń
  4. w takim momencie seriooo ???<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. BOSKIE. NAJLEPSZEEEEEEEEEE <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ily <3333

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *-*
    // @AyeeBeliebersPL

    OdpowiedzUsuń
  8. końcówka najlepsza jezu kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  9. o boże nareszcie wyszło, że to jego ojciec! ciekawe czy Cass i Justin się o to pokłócą. wiesz wszystko możliwe. xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego. weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam !!<3
    http://love-the-way-you-lie-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Woooooah :o ale jazda, ostro się robi xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdziały są naprawdę świetne :o Zaczynam wszystko sobie nadrabiać na blogspot i muszę powiedzieć... WOW. Końcówka najlepsza! :D Widać, że związek Justina i Cassie się rozwija, cała ta akcja stopniowo przyspiesza i przyznaję, że coraz bardziej wciąga. Zabawne jest to, i całkiem urocze, jak główna bohaterka wtapia się od razu w towarzystwo swojego chłopaka. To jest takie kochane! <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :3

    ( http://collision-fanfiction.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  13. <3 kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kokocham kocham kocham kocham kocham cham kocham kocham kocham kocham kocham kocham

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodaj dzisiaj kolejny bo nie wytrzymam proszę :*
    Rozdział po prostu brak słów

    OdpowiedzUsuń