niedziela, 29 grudnia 2013


Rozdział 5


Pov’s Cassie.

Kiedy razem z Kate byłyśmy już gotowe usłyszałyśmy trąbienie samochodu, więc szybkim krokiem zeszłyśmy na dół. Przed domem stało sportowe auto bodajże czarna Corvetta.Weszłyśmy do samochodu. Kate usiadła z przodu i przywitała się z Chrisem buziakiem w policzek, a  ja zajęłam miejsce z tyłu. Od razu spostrzegłam, że nie jestem sama. Obok mnie siedział blondyn o niebieskich oczach. Pięknych oczach.

Co ja mówię ?
 Przecież nawet nie chciałam iść na tą cała ‘randkę’.

- Cześć, jestem Ryan. – uśmiechnął się i wyciągnął rękę w moją stronę. Odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam jego dłoń.
- Cassie.
- Dzisiejszy wieczór chyba spędzimy razem. – jego uśmiech był zaraźliwy. Nazwijcie mnie dziwną, ale wiem co mówię. Resztę drogi byliśmy cicho. Każde z nas było pogrążone w swoich myślach, jedynymi osobami którzy co chwile coś mówili i wygłupiali się byli Chris i Kate. Tak, myślę że oni się bardzo dobrze dogadują.
Po około 15 minutach byliśmy już na miejscu. Szczerze ? Nie spodziewałam się, że wylądujemy w klubie. Może i jestem staroświecka, ale myślałam, że pójdziemy do restauracji czy gdzieś by móc pogadać, a nie pić…

Koniec. Jestem przewrażliwiona. Będzie dobrze.

W czwórkę podeszliśmy do ochroniarza, który o dziwo bardzo dobrze znał chłopaków, przez co bez problemu mogliśmy wejść. Kate razem z Chrisem od razu poszli tańczyć, jakby tylko na to czekali. Nagle poczułam czyjąś rękę w okolicach krzyża. Odwróciłam się, by móc spojrzeć w te niebieskie oczy. Ryan uśmiechnął się i poprowadził mnie na parkiet. Tańczyliśmy już dobre 3o minut. Czułam się wyjątkowo dobrze. Nie był nachalny, wręcz delikatny. Jego każdy ruch był przepełniony..lękiem?  Jakby bał się, że może zrobić coś przez co go odepchnę. A może po prostu taki był ? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie oddech przy uchu, wzdrygnęłam się lekko, po czym usłyszałam głos Ryana.
- Chcesz coś do picia?
- Myślę ,że Cola byłaby okej.
- Robi się. – odpowiedział i udał się do baru. Zostałam sama. Nie widziałam nigdzie mojej przyjaciółki, więc postanowiłam się dalej bawić. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na takiej imprezie. Na ogół jestem grzeczna, ale nie myślcie sobie, że jestem niewiniątkiem. Tańczyłam sama na parkiecie, kręcąc biodrami z rękoma w górze, gdy poczułam czyjeś ręce na talii. Z myślą, że Ryan już wrócił nie zaprzestałam swojego tańca, tym bardziej że leciała jedna z moich ulubionych piosenek. Nagle poczułam, że mną obraca i..zaniemówiłam.

- Nie wierze. – powiedział i zakrył dłonią usta by jeszcze bardziej nie wybuchnąć śmiechem. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Co on tu robi i czemu ze mną tańczył?  Tępo na niego patrzyłam. Próbowałam wyczytać coś z jego twarzy, ale jedyne co mogłam zobaczyć to rozbawienie w jego oczach.

 Czy on się śmieje ze mnie?

- O co ci chodzi Bieber?  – zapytałam lekko wkurzona, na co on jeszcze bardziej się roześmiał. Zirytowana jego zachowaniem postanowiłam iść jak najdalej, byle by go więcej tu nie spotkać. Co on tu wgl robił? Chris mu powiedział czy przyszedł znaleźć sobie kogoś na noc? Dobra, może nie powinnam tak mówić, ale wkurzył mnie. Jest wredny, arogancki i..no i wgl nie jest fajny.

Kogo ja próbuje oszukać ? Te Jego usta, oczy..

Stop.

Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się i już chciałam się zamachnąć, gdyby nie to że w porę się zorientowałam, że to nie Justin.
 Przede mną stał Ryan z moją colą.
-wow, a tobie co się stało? Zrobiłem coś nie tak? – zapytał lekko zmieszany, a ja poczułam się okropnie. Przecież to nie jego wina. Gdybym się w porę nie ogarnęła dostałby w twarz.

PRZEZ DUPKA PIEPRZONEGO BIEBERA

- Ryan, przepraszam, myślałam że to… - zacięłam się . –  zresztą nieważne. Dobrze, że już jesteś. –lekko uśmiechnęłam się do niego i wzięłam swoją cole. No bo co niby miałabym powiedzieć? Wiesz..spotkałam przed chwilą twojego przyjaciela. Wkurzył mnie i chciałam mu przyłożyć. To na pewno by nie przeszło. Pewnie pogorszyłoby sytuacje, a tego bym nie chciała..

- Cassie, na pewno wszystko okej? Nie wyglądasz na szczęśliwą, jeśli coś zrobiłem to powiedz, nie chciałem żebyś.. – zanim zdążył dokończyć postanowiłam mu przerwać. On się obwinia, a to przecież nie jego wina.
- Nie Ryan, nic nie zrobiłeś. To nie twoja wina, na prawdę. Nie obwiniaj się proszę. Wszystko jest okej, a teraz chodź tańczyć. – zaśmiałam się i pociągnęłam go w stronę parkietu.

Nie wiem jak długo tańczyliśmy, ale było cudownie. Dużo się wygłupialiśmy i robiliśmy głupie miny. Czułam się z nim jakbym znała go od dziecka. Jest naprawdę bardzo miłym chłopakiem. I wiecie co? Wcale nie żałuję, że tu przyszłam. Dzięki Kate oderwałam się od mojego nudnego życia. A skoro już mowa o mojej przyjaciółce to chyba i ona bawi się dobrze z Chrisem. Kiedy już ludzi było coraz mniej, co znaczyło że robi się coraz później moje i Ryana ruchy były swobodniejsze, chodziliśmy po całej sali aż natknęliśmy się na całujących się naszych przyjaciół.

JESTEM TAKA GŁUPIA.

 PRZERWAŁAM ICH POCAŁUNEK. 

KATE MNIE ZABIJE.

- ups – zaśmiałam się i uciekłam w stronę mojego towarzysza, a on wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Kątem oka widziałam jak Justin przygląda się naszym poczynaniom mimo, że tańczył z jakąś czarnowłosą dziewczyną. Miała wysokie czarne szpilki i krwisto czerwoną sukienkę, która ledwo zakrywała jej tyłek. Czy ona przed wyjściem się widziała? Po naszej małej akcji ataku na Kate i jej CHYBA nowego chłopaka, postanowiliśmy pójść się czegoś napić. Podeszliśmy do baru i zamówiliśmy colę, ponieważ tym razem Ryan miał prowadzić auto. Byliśmy tak pochłonięci rozmową ,że nie zauważyliśmy, że koło nas miejsca są zajęte.

- Cassie ! – obróciłam się i zobaczyłam roześmianą Kate.
- Cześć kochana, jak się bawicie ?
- Oh świetnie – zaśmiała się – ale strasznie mnie nogi bolą.
Kate się jest szczęśliwa. Jej się naprawdę podoba ta randka, zresztą mi też. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas w czwórkę, dopóki czyjś głos nam nie przerwał.
- Cześć ludzie – odwróciłam się i zobaczyłam Justina, który witał się z chłopakami i Kate.
 Ciekawi was czy przywitał się też ze mną?
 Otóż nie. Nawet na mnie nie spojrzał, totalnie mnie olał. Powinnam się cieszyć? W końcu byłam na niego zła, ale mimo to zabolało mnie to, że  nawet nie obdarzył mnie jednym spojrzeniem, czymkolwiek.
- siema, a ty co tu robisz? Nie chciałeś przyjść – powiedział Chris.

Chwila. Czy to oznacza, że to Justin miał być zamiast Ryana? Nie, to niemożliwe prawda? I po co tu przyszedł skoro nie chciał ? ugh, moja głowa w końcu eksploduje jak będę na tym tyle rozmyślać.

- przyszedłem się zabawić, nie wiedziałem, że to tu je zabierzecie.
- oh, zamknij się. Kate chciała się rozerwać, a to najlepsze miejsce.- powiedział Chris po czym pocałował ją w policzek, a ona się zarumieniła. Tak bardzo jej zazdroszczę, w naszej przyjaźni to zawsze Kate miała powodzenie u chłopaków, to ona była ta wyluzowana, szalona, szczera aż do bólu a w dodatku  zawsze chętna do pomocy.
- tak, tak rozumiem.  – zadrwił Justin i spojrzał za siebie, gdzie stała ta sama czarnowłosa dziewczyna z którą wcześniej tańczył. Puścił jej oczko i męskim uściskiem pożegnał się z chłopakami a Kate cmoknął w policzek po czym odszedł. 

Tak, znowu mnie olał. Pieprzony idiota.

- To co? My też się będziemy już zwijać, nie? – spytał cicho Ryan a my tylko przytaknęliśmy i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Weszliśmy do samochodu, tym razem siedząc w innych miejscach. Ja z Ryanem siedzieliśmy z przodu, a Kate z Chrisem z tyłu. Droga minęła nam bardzo szybko, bo co chwile się śmialiśmy. W tą jedną noc nasza czwórka na prawdę się zgrała, co mnie ucieszyło. Zatrzymaliśmy się pod moim domem, jako że Kate miała spać u mnie, szybko pożegnałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Zatrzymałyśmy się pod drzwiami, a ja zaczęłam szukać kluczy. Po chwili byłyśmy już w mieszkaniu.

- jestem padnięta – powiedziała Kate i rzuciła się na kanapę w salonie. Zaśmiałam się z jej reakcji i ruszyłam do kuchni po coś do picia dla nas. Nalałam soku pomarańczowego do szklanek i usiadłam koło dziewczyny na kanapie popijając.
- masz racje.- powiedziałam – Kate dziękuję.
- za co ? – zapytała zdziwiona.
- za to, że mnie wzięłaś. – powiedziałam lekko zmieszana.
- Wiesz co Cassie .. - prychnęła. – Zamknij się. – powiedziała z uśmiechem na twarzy, a ja wzięłam poduszkę, o którą się opierałam i rzuciłam w nią, przez co rozpoczęła się wojna na poduszki. Rzucałyśmy w siebie aż zabrakło nam tchu. Zmęczone położyłyśmy się na kanapie zagłębione w swoich myślach. Po chwili komfortową ciszę przerwała Kate.
- Co jest tak właściwie między tobą a Justinem ?
- Co masz na myśli? – spytałam lekko zdezorientowana. – nie przypadliśmy sobie do gustu jak widać, tylko tyle. – Nie wiem co Kate miała na myśli zaczynając rozmowę o tym dupku. Może na początku wydawał mi się miły, ale teraz? Nie ma takiej opcji, on jest kretynem. Dopiero co zerwał z Olivią a już zabawia się z innymi. Kto normalny tak robi? Dziwie się, że tak porządni chłopcy jak Chris i Ryan się z nim przyjaźnią.
- wiesz o co mi chodzi. Myślę, że mu się podobasz. – powiedziała, a ja wybuchnęłam śmiechem. Dawno nikt mi nic równie śmiesznego nie powiedział . Doprawdy ? Miałabym się podobać Justinowi? Niby czemu? On mnie nie lubi i jest denerwujący. Czy on wie co znaczy szacunek?
- nie wiem. Chodźmy już  spać, co? – zapytałam ziewając.
- jasne ,ale ja pierwsza zajmuje twoją łazienkę ! – krzyknęła i ruszyła biegiem do mojego pokoju.

Pov’s Justin

Po imprezie wziąłem jakąś laskę, ale po tym co zobaczyłem w klubie przestałem mieć ochotę na seks, więc odwiozłem ją do domu, mówiąc że zadzwonię.

Tak ja Justin Bieber nie miałem ochoty na seks.

 Dziwi was to? Mnie również.

Prosto z domu dziewczyny pojechałem do siebie. Zaparkowałem samochód na mojej posesji i ruszyłem w stronę swojego domu. Odszukałem kluczy w kieszeniach i otworzyłem drzwi. Wszedłem do domu i udałem się do salonu, bo telewizor był włączony. Na kanapie spała moja mama. Widocznie była tak śpiąca, że zapomniała wyłączyć tv. Poszedłem do jej sypialni, wziąłem koc i ją nim przykryłem. Pocałowałem ją w czoło i udałem się do siebie, by wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Wziąłem czysty ręcznik z szafki i ruszyłem do łazienki. Rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic. Uwielbiam ten stan, kiedy ciepła woda spływa wzdłuż mojego ciała. Wtedy automatycznie moje ciało się relaksuje .Wziąłem gąbkę i płyn do kąpieli by namydlić ciało. Po skończonej kąpieli ubrałem czyste bokserki, a ręcznik rozwiesiłem by wysechł. Podszedłem do umywalki i zacząłem myć zęby. Po skończonej czynności udałem się prosto do łóżka, by móc zasnąć, ale to nie było mi dane, ponieważ usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Wyciągnąłem rękę, by wziąć go z pułki obok łóżka, przejechałem palcem po wyświetlaczu i przyłożyłem telefon do ucha.

- halo – odezwałem się cicho.
- cześć stary, mam problem. – powiedział Chaz poważnym tonem .

- zaraz będę. – rozłączyłem się i od razu ruszyłem do szafy by się ubrać . Wybrałem pierwsze lepsze ciuchy, nie musiałem się stroić nie jechałem na podryw, nie? Wziąłem z szafki kluczyki i ruszyłem do samochodu.

 W drodze do Chaza zastanawiałem się co właściwie mogło się stać?



------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Cześć Misie :)

Mamy kolejny rozdział, już 5 oO
Jak zdążyliście się zorientować mamy nową postać.
Chaz - przyjaciel Justina.

Zastanawiacie się jaki może mieć problem?

Mam tylko prośbę. Nie będę nikogo zmuszać,ani szantażować komentarzami,bo nie o to chodzi.
Ale jeśli macie czas to proszę skomentujcie. Chciałabym poznać waszą opinie.
Może coś powinnam zmienić ? :)

Jeśli macie pytania to Twitter lub Ask . 

Jeśli chcecie być informowani, to zapisujcie się w zakładce. :)

Ale dziękuję za wejścia .!
DZIEKUJE DZIEKUJE DZIEKUJE <3>

Mam nadzieję, że dobrze wam mijają  święta. :)






środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 4

Pov’s Cassie.

Idąc przez park nie czułam już nawet strachu. Cały czas miałam przed oczami sytuacje sprzed chwili. Nim się zorientowałam byłam już pod domem. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i udałam się do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i od razu położyłam się do łóżka. Myślałam ,że tej nocy zasnę spokojnie, ale dzisiejsza sytuacja ciągle siedziała w mojej głowie. Nie chciałam nawet myśleć co by się stało, gdyby nie Justin.
 On mnie uratował.

 Dlaczego ?

 Wiedziałam ,że dla wszystkich wokół był oziębły ,chamski i wykorzystywał uczucia dziewczyn. Zastanawiało mnie tylko to, czy z tego właśnie powodu był dziś dla mnie miły ?  Może faktycznie chciał mnie do siebie przekonać, a później zranić?
Zrobiłam się senna, więc postanowiłam w końcu iść spać.

Nad ranem poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. Otworzyłam lekko oczy, ponieważ promienie słoneczne mnie jeszcze oślepiały. Po chwili podniosłam się na łokciach i ujrzałam mamę siedzącą na moim łóżku.
- Przepraszam, że obudziłam cię tak wcześnie, ale dzwonili z pracy. Chcą żebym przeprowadziła wywiad z tym śpiewakiem Drake’iem.
- Mamo ,to raper. – skomentowałam śmiejąc się z jej doborowej nazwy. 

Śpiewak ? Kto tak mówi ?

- Dobrze ,jak tam wolisz. – uśmiechnęła się . – To jak ? Zostaniesz kilka dni sama ? Postaram się wrócić jak najszybciej. Obiecuje.
- A mam inne wyjście ? Nie przejmuj się dam sobie rade. Jak zawsze.- pocieszyłam ją i wstałam z łóżka chcąc iść do łazienki przemyć twarz.
- Śniadanie masz naszykowane, nie wagaruj ,w razie gdyby się coś działo dzwoń natychmiast, żadnych imprez pod moją nieobecność, pamiętaj by zawsze..
- Powtarzasz mi tą samą regułkę za każdym razem kiedy wyjeżdżasz. Spokojnie nic mi nie będzie. Jestem już dużą dziewczynką, pamiętasz ?
- Dla mnie wciąż jesteś dzieckiem. – ucałowała mnie i wyszła.

Spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Nie dziwie się ,że nikt nie chce się ze mną umawiać. Po porannej toalecie ,zeszłam na dół by coś zjeść. Spojrzałam do mikrofalówki, wyciągnęłam jeszcze ciepłe tosty i rzuciłam się na kanapę w salonie. Włączyłam telewizor i skakałam po kanałach w poszukiwaniu czegoś sensownego. Oczekiwałam ,że obejrzę jakąś komedie ,ale nic nie leciało, więc przełączyłam na Disney Channel, gdzie akurat leciała ‘Piękna i Bestia. Jedna z moich ulubionych bajek. Tak, mając 17 lat nadal zachowuje się jak dziecko, ale nie przeszkadza mi to. Kiedy nadeszła scena tańca Belli i Bestii podczas której się rozmarzyłam, ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie zatrzymałam film i ruszyłam by otworzyć. – Akurat w takim momencie – powiedziałam sama do siebie.
- No cześć kochana. – rzuciła mi się na szyje Kate .
- Cześć ,co tu robisz tak wcześnie ?
- Chciałam pogadać, wczoraj tak szybko wyszłaś. Wszystko w porządku ? – zapytała zaniepokojona.
 I co ja jej miałam powiedzieć ? Nie ,nie jest w porządku. Wczoraj ,kiedy poszłaś tańczyć z Chrisem, podszedł do mnie Justin, wkurzyłam się na niego więc  poszłam na taras. Tam poznałam Travisa ,który chciał mnie upić ,a potem zgwałcić i gdyby nie Justin nie wiem co by się ze mną stało.
Historia warta dzielenia się.

- Jest okej. O czym chciałaś pogadać ? – wiem, że w tym momencie okłamałam przyjaciółkę, ale nie chciałam jej martwić. Pewnie obwiniałaby się o to ,że zostawiła mnie samą, a nie chciałam tego.
- O Chrisie, wiesz… on jest cudowny. – powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach ,wpuściłam ją do domu po czym od razu udała się do salonu. – Poważnie Cassie ? Znowu to oglądasz ?
- Nic innego nie było ,zresztą nieważne. Podoba mi się ta bajka. Jest w niej dużo prawdy.
- poważnie ? – zaśmiała się a ja rzuciłam w nią poduszką. Dobrze wiedziała co mam na myśli. Lubiła się ze mną drażnić. Wariatka- pomyślałam.
- Opowiadaj ,jestem ciekawa. – zaczęłam ,a dziewczyna wszystko szczegółowo mi opisała. Mówiła jaki jest romantyczny ,miły ,jak dobrze tańczy i… całuję. Powiedziała też ,że nie próbował się do niej dobierać, na co lekko się skrzywiłam. Nie dlatego ,że Chris nie próbował się zbliżyć do Kate, bo to mi się w nim spodobało, ale kiedy to powiedziała od razu przypomniały mi się wydarzenia z wczorajszego wieczora. Na szczęście dziewczyna tego nie zauważyła i opowiadała dalej. Wydawało mi się ,że naprawdę  go polubiła, zresztą on chyba ją też. – Tak się cieszę. –jęknęłam – Mam nadzieję, że nie zakończy się to na jednym spotkaniu ,huh ? –uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Nie . Dzisiaj idziemy na randkę.
- Poważnie ? – Naprawdę byłam zaskoczona, tym że już następnego dnia się umówili. Mimo ,że nie są jeszcze razem, już mam nadzieję, że im się uda.
- Tak ,ale wiesz to nie jest taka prawdziwa randka.
- Co ? Nie rozumiem.
- To znaczy jest ,ale nie do końca.
- Kate ,możesz wreszcie zacząć gadać ? – zapytałam lekko zirytowana.
- Poszłabyś ze mną ?
- Co takiego ? – krzyknęłam zaskoczona.
- To ma być podwójna randka i chciałabym żebyś mi towarzyszyła. Cassie proszę zgódź się, proszę proszę.. – Kate potrafiła być totalnie wkurzająca ,ale nie zamieniłabym jej nigdy.
- yhh ,nie wiem czemu to robię – szczerząc zęby to przyjaciółki rzuciłam w nią kolejną poduszką. Na co dziewczyna się odmachnęła i teraz to ja nią dostałam.
- Bo mnie kochasz. – powiedziała pewna siebie 
.Resztę popołudnia spędziłyśmy na oglądaniu filmów i rozmowach, a gdy dochodziła 18 udałyśmy się do mojego pokoju ,by wybrać jakieś ciuchy. Pożyczyłam Kate swoją sukienkę ,a sama założyłam spódniczkę i bluzkę z lekkim dekoltem. Po około 4o minutach, przygotowania dobiegły końca przez co mogłyśmy ruszyć do wyznaczonego przez Chrisa miejsca.

Pov’s Justin
Po wczorajszej akcji z Olivią nie miałem już na nic siły .Od razu po wejściu do domu rzuciłem się na łóżko i poszedłem spać. Mając nadzieję, że wybije sobie obraz ‘’mojej dziewczyny’ pieprzącej się z moim wrogiem.

Obudziłem się następnego dnia przez promienie ,które padały na moją jeszcze zaspaną twarz. Przeciągnąłem się na łóżku i poszedłem wziąć prysznic. Rozebrałem się do naga i wszedłem do kabiny. Odkręciłem kurki i relaksując się pod ciepłą wodą spływającą po moim ciele myślałem co dziś będę robił. Kiedy byłem już w pełni odświeżony owinąłem się ręcznikiem i przeszedłem przez pokój do szafy, by wyciągnąć czyste bokserki. Drzwi do pokoju się otworzyły, więc odwróciłem się by sprawdzić kto to. W drzwiach stał Chris.
- Koleś ,mógłbyś pukać. – warknąłem na niego, nadal stojąc w samym ręczniku. Wziąłem bokserki i spodnie, po czym ruszyłem z powrotem do łazienki by się ubrać. Wychodząc zobaczyłem Chrisa leżącego na moim łóżku z parówką w dłoni. 

W naszej przyjaźni dobre było to, że mieliśmy gdzieś zasady. Jeśli któryś z nas był głodny, schodził do kuchni i brał co chciał, nie mieliśmy zahamowań do niczego. Jesteśmy jak bracia, tworzymy team. To samo tyczyło się również Ryana, Josha i  Chaza.
- Dobra ,co jest – zapytałem i usiadłem na krześle przy biurku.
- Stary ,ta Kate jest niesamowita.
- Serio ? – To fajnie bo wiesz..jej przyjaciółka jest strasznie wkurzająca-pomyślałem.-.Bierzesz się za Kate?
- Dzisiaj jesteśmy umówieni. Idziemy na podwójną randkę. - powiedział szczerząc się.
- Poważnie chcesz ją wziąć na podwójną randkę ? Niby po co? – zdziwiłem się, bo jeszcze nigdy nie zapraszał dziewczyny na randkę.
- Chcę żeby mi zaufała. Zresztą – machnął ręką – nieważne. Rozumiem ,że nie chcesz iść jako druga osoba, hm ?
- Odpadam ,nie bawię się w randki. – prychnąłem pod nosem.
- Jak chcesz ,jeśli ty nie chcesz wezmę Ryana, albo Chaza.
- Bierz kogo chcesz, ja się w to nie bawię. Chyba że chcesz żebym tą laskę od razu wziął do siebie ,a was zostawił samych – puściłem mu oczko i zaśmiałem się ,wiedząc że go to zdenerwuje.
- Jesteś idiotą. – palnął . Usiadł na łóżku plecami do mnie, wyglądało to zabawnie, jakby się obraził. Od razu wybuchnąłem śmiechem podszedłem do niego i delikatnie pogłaskałem go po włosach nie zważając na to, że patrzył w telefon i coś pisał.
- Spieprzaj Bieber ! – rzucił uśmiechnięty – Wychodzę bo niedługo jadę po Kate. Strzałka koleś. – uścisnęliśmy się po męsku i chłopak wyszedł. Stałem w miejscu jeszcze przez chwile i dopiero teraz dotarło do mnie, że Kate pewnie weźmie ze sobą Cassie. Zaśmiałem się pod nosem, z tego że któryś z chłopaków będzie musiał się z nią męczyć .Ona jest taka denerwująca i niewdzięczna.

Dzisiejszy wieczór postanowiłem spędzić w klubie .Uszykowałem ciuchy, włosy postawiłem na żel i ruszyłem pewnym krokiem na dół, gdzie siedziała moja mama. Spojrzała na mnie niepewnie i zmrużyła oczy.
- Dokąd idziesz ? –zapytała.
- Na imprezę ,nie wiem kiedy wrócę ,więc nie czekaj na mnie. Pa – rzuciłem szybko, wszedłem do garażu by ujrzeć moje cudo. Wsiadłem na motor i ruszyłem przed siebie. Po około 3o minutach ,byłem już na miejscu. Przywitałem się z ochroniarzami ,których już dosyć dobrze znałem bo do tego klubu najczęściej przychodzimy z paczką. Rozejrzałem się po sali z myślą ,że wypatrzę jakąś dzisiejszą zdobycz, ale nic. Postanowiłem zamówić sobie kilka drinków i poczekać aż same przyjdą .Po chwili zjawił się przy mnie barman. Zamówiłem dwa najmocniejsze drinki ,nie czekając długo dostałem swoje zamówienie. Raz jeszcze rozejrzałem się po pomieszczeniu pełnym ludzi i dostrzegłem dziewczynę w długich ciemnych włosach poruszającą się w rytm muzyki. Upiłem do końca swoje drinki i ruszyłem w jej stronę, jednak w tym momencie przede mną stanęła  dziewczyna z  farbowanymi blond włosami ,mnóstwem makijażu i sukienką która ledwo zakrywała jej tyłek. Spojrzałem na nią zimnym wzrokiem, a ona się uśmiechnęła.

Co z nią nie tak ?

- Chcesz się przejść ? – zapytała uśmiechnięta, a jej ręka powędrowała do mojego torsu.
- Nie . – odpowiedziałem szybko, nie chcąc na nią patrzeć, bo upatrzyłem sobie już swój cel. Będąc  tuż obok ‘wybranki’, chwyciłem ją za biodra a ona kołysała nimi lekko pocierając się o mojego członka, wzbudzając u mnie podniecenie. Tańczyliśmy tak jeszcze przez chwilę, ale chcąc poczuć jej usta na moich odwróciłem ją przodem do siebie i… doznałem szoku.


- Nie wierze.


------------------------------------------------------------
 hej hej hej :)

Rozdział dodaje wcześniej niż planowałam, mam nadzieje że ktoś czyta.
Narazie nie jest zbyt ciekawie, ale to się poprawi.
Akcja się dopiero zacznie.. :D

Jeśli macie jakieś pytania to Ask albo Twitter :)

+ jak macie swoje blogi to piszcie,dodam do zakładki Polecane.

Dziękuję za wejścia i komentarze <3 nbsp="" p="">
Jeśli są jakieś błędy, to przepraszam :c



niedziela, 15 grudnia 2013

Rodział 3.

Pov’s Cassie.

Kiedy razem z mamą wróciłam do domu,szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego pokoju.Chciałam przygotować sobie coś na wieczór,ale nie bardzo wiedziałam jak się ubrać,ponieważ nigdy wcześniej nie byłam na takiej imprezie.Jeśli już gdzieś chodziłam,to była to impreza w klubie.
Jak ubrać się na domówkę ?
 Długo stałam przy szafie myśląc jaki strój byłby odpowiedni, po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Kate.

- No hey, co tam mała ? – odezwała się moja przyjaciółka ,a ja jej zawtórowałam .Ona jest niesamowita. Zawsze podziwiałam jej podejście do życia.Rzadko kiedy była smutna,a jak już taki moment nadchodził to musiało się wydarzyć coś naprawdę poważnego.

- Nie mam się w co ubrać. – jęknęłam.

- Co proszę ? I mówi to dziewczyna,która ma szafę pełną ciuchów ,huh ?

- Nie prawda. Mówię poważnie nie wiem co mam założyć.Ratuj !

- Oh ,jesteś nienormalna.- zaśmiała się. –Ubierz tą swoją czarną dopasowaną sukienkę,wyglądasz w niej ślicznie i do tego popielate szpilki .

- Czy ty jesteś poważna ?

- Nie rozumiem o co ci chodzi, mówie całkowicie poważnie.

- yhh, nie chce wyglądać jak Olivia. – jęknęłam z niesmakiem na ustach.

- Do Olivi to ci daleko ,kochanie.

- Nieważne,możesz do mnie wpaść ?

-Jasne ,niedugo będę. – Rozłączyłam się i dalej przeglądałam swoją szafę.Wyjęłam sukienkę o której mówiła Kate i przyłożyłam do swojego ciała.Nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły ,a w nich stanęła moja mama.

- Myślę ,że to dobry wybór. – powiedziała i podchodząc do mojej szafy wybrała jeszcze do tego buty,o których również mówiła moja przyjaciółka ,kopertówkę i szal.

- Myślisz ,że nie przesadzę ?

- Zdecydowanie nie. – Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi.Moja mama poszła otworzyć,zapewne Kate a ja w tym czasie ubrałam wybrane ciuchy.

 - wow ,kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką ? – powiedziała Kate i nadal wlepiała swój wrok we mnie.

- oh ,zamknij się . To samo mogłabym powiedzieć o tobie. Wyglądasz nieziemsko dziewczyno!

- Mam nadzieję,że może ktoś nas tam zauważy ,hm ?

- Skoro już o tym mowa. – przerwałam i spode łba spojrzałam na twarz Kate.

- Co masz na myśli ? – spytała zaciekawiona,a ja nie wiedziałam jak mam to ująć w słowa.

- No bo dzisiaj popołudniu byłam z mamą u jej koleżanki z pracy.Był tam też jej syn..

- Ty to masz farta laska .Przystojny jest? Jak się nazywa ? Ile ma lat ?

- Kate ,ogarnij się – szturchnęłam ją lekko w ramię i razem się zaśmiałyśmy.

- okej ,okej kontyunuuj .

- No więc…-zacięłam się na chwilę ,a dziewczyna patrzyła na mnie jakby wzrokiem chciała powiedzieć bym nie trzymała jej w niepewności i zaczęła mówić.  – Justin. – odpowiedziałam.

- hm…ładne imię.

- Chłopak Olivii .

- Co takiego ? – uniosła głos i spojrzała na mnie jak na idiotkę. – Chwila. Mam rozumieć ,że byłaś w domu Justina ,chłopaka Olivii ,przyjaciela Chrisa do którego zostałyśmy zaproszone na imprezę z okazji powrotu Justina do wyścigów ?

- tak właśnie było. – uśmiechnęłam się do niej .- I wiesz co ? Wcale nie był dla mnie takim dupkiem. To znaczy próbował się do mnie dopierać ,ale..

- Co próbował ? Boże ,Cassie czy ty wiesz co mówisz ?

- Oh , po prostu chciał być miły,a jego rękę od razu zrzuciłam więc spokojnie,nie zrobił nic na siłe.

- tak ,masz rację bo pewnie nie byliście sami. Cassie on wykorzystuje każda jedną dziewczynę,rozumiesz?

- nie dramatyzuj,czy ja powiedziałam że mi się to podobało ?

- masz rację ,przepraszam. Po prostu nie chcę żebyś cierpiała.

- wiem ,rozumiem i dziękuję ci. Jesteś najlepsza. –zaśmiałam się i przytuliłam przyjaciółkę.

Jeszcze jakiś czas rozmawiałyśmy,po czym wstałyśmy z łóżka,pożegnałyśmy się z moją mamą i ruszyłyśmy do samochodu Kate. Po około 2o minutach jazdy byłyśmy na miejscu.Wysiadając z auta,rozejrzałam się dookoła gdzie było mnóstwo ludzi,niektórzy byli już kompletnie pijani,a przecież nie było jeszcze północy.Idąc ścieżką prowadzącą do domu,coraz bardziej się stresowałam.

Co jeśli jesteśmy źle ubrane ? 

Co jeśli nam czegoś dosypią do alkoholu ?

 Czy wgl powinnyśmy pić ,przecież nikogo nie znamy ?

- Kate ,zaczekaj. Chyba powinnyśmy zadzwonić. – powidziałam jeszcze zanim zdążyła chwycić za klamkę.

- To jest domówka Cassie,myślisz że ktoś usłyszy ?

- No ja ,nie wiem . – powiedziałam niepewnie.

- okej ,zadzwonie jeśli to sprawi ,że poczujesz się lepiej. – obdarzyła mnie swoim uśmiechem i zadzwoniła do drzwi. Chwilę poczekałysmy,a kiedy nikt nam nie otwierał postanowiłyśmy wejść .Ktoś jednak był szybszy .

- Cassie ? – powiedział Justin . W jego głosie można było wyczuć zdziwienie..niepewność ?

Pov’s Justin.

Kiedy stałem tak w drzwiach ciąglę patrząc na dziewczynę ,która stała przede mną myślałem o tym jak się tu znalazła i kto ją zaprosił . Wtedy właśnie doznałem olśnienia. Chris mówił wczoraj,że zaprosił dwie laski ,bo jakaś Kate mu się spodobała. To na pewno były one.

- emm ,bo my.. – zaczęła się jąkać przez co się zaśmiałem.Podszedłem do niej i szepnąłem do jej ucha.

- Znów cię onieśmielam . – powiedziałem pewny siebie przez co ,ciśnienie jej się podniosło i wybuchnęła.

- W twoich snach Bieber.

- Znów zadziorna – zaśmiałem się i gestem ręki wpuścił je do środka.Nic mi już nie odpowiedziała.Ruszyła pewnym krokiem do domu pełnego ludzi.Kate przyglądała się wszystkiemu ze śmiechem.Kiedy odeszły kawałek dalej,myśląc że ich nie widzę przybiły sobie piątkę.Cokolwiek. Podeszły do stolika z alkoholem,wzięły czerwony kubek i nalały sobie trunku. - Będzię łatwiejsza-pomyślałem .
Po chwili koło nic pojawił się Chris ,przywitał się z nimi i poprosił Kate do tańca.Dziewczyna początkowo nie chciała iść,prawdopodobnie bojąc  się zostawić przyjaciółkę samą ,jednak na szczęście Cassie udało się ją namówić,przez co Chris jej podziękował.Uśmiechnęła się do nich i wolno popijała swój napój.Rozglądała się po pokoju,gdzie wszyscy tańczyli dopóki nie poczułam pary rąk owijających ją w pasie.Teraz była moja kolej.Gwałtownie się odwróciła i spotkała się z moimi oczami.Zrzuciła ,moje ręce z jej talii i zapytała trochę głośniej ,bo grała muzyka.

- Czego chcesz ? 

- Ciebie. – odpowiedziałem bez skrupołów,na co ja wybuchnęła śmiechem.

- Możesz pomażyć ,kochanie.

- uu..kochanie ,czyli jesteśmy na dobrym tropie,co ? – podniosłem jedną brew .

- Po co to robisz ? - spytała niepewnie. Można było wyczuć w jej głosie lekki strach. Ale czego się bała ? Mnie ?

- Robię co ? – zaczesałem jej włosy za ucho,a ona cofnęła się. Uciekając od mojego dotyku.

- T o . Czemu ze mną rozmawiasz ?

- Bo cie chcę ,to proste.

- Poważnie Justin ? Jesteś żałosny. – powiedziała i ruszyła przed siebie.Daleko jednak nie zdążyła odejść ponieważ złapałem ją za nadgarstek i obróciłem w swoją stronę. – Co ? –rzuciła niechętna na dalszą rozmowę ze mną.

- Nie udawaj niedostępnej. Oboje dobrze wiemy,że ci się podobam. – zaśmiałem się ,chcąc zbliżyć się do jej ust ,ale mnie odepchnęła.

- Masz dziewczynę Justin.

- oh. Kogo to obchodzi ?

- Mnie ,mnie obchodzi. Poza tym wcale mi się nie podobasz.A teraz przepraszam,ale muszę iść.

- Kogo próbujesz okłamać Cassie ? – krzyknąłm za nią ,ale nic mi nie odpowiedziała.Pewnym krokiem wyszła na taras.

Dobra ,teraz to mnie wkurzyła. Jeszcze żadna dziewczyna mi nie odmówiła. Co ona sobie myślała ? Jeszcze będzie za mną latać ,już ja się o to postaram. Zaśmiałem się pod nosem,upiłem łyk alkoholu i ruszyłem w głąb pokoju,w którym wszyscy tańczyli.Podszedłem do jakieś dziewczyny i zacząłem z nią tańczyć.

Pov’s Cassie.

- Kogo próbujesz okłamać Cassie ? – Usłyszałam jeszcze zanim zniknęłam na tarasie koło domu Chrisa.Co za dupek.Naprawdę nie wiem jak można być tak pewnym siebie aroganckim,niekulturalnym,wrednym kretynem. Yhh.

- Co taka śliczna dziewczyna jak ty robi tu sama,huh ? – odezwał się jakiś chłopak i dosiadł się do mnie.

- W sumie to nie wiem.Nie wiem nawet co robię na takiej imprezie jak ta.- zaśmiałam się a chłopak razem ze mną.

- Więc może mógłbym dotrzymać ci towarzystwa ?

- Taki chłopak jak ty nie przyszedł tu z dziewczyną ? - zapytałam chcąc brzmieć uwodzicielsko,ale chyba mi to nie wyszło .

- Czy to komplement ? – odpowiedział żartobliwie na co cicho się zaśmiałam czując jak moje poliki różowieją. – Jestem kretynem,nawet nie zaproponowałem ci nic do picia.Może mam coś przynieść,huh ?

- em ,nie trzeba . Naprawdę nie musisz. - powiedziałam niepewnie.

- Ale spokojnie ,nie robi mi to problemu. To jak ? Co byś chciała ?

- Może być piwo ?

- Jasne . Piwo dla ślicznotki. Zaraz wracam. – uśmiechnął się i odszedł,a ja czekając obserwowałam gwiazdy na niebie.Dzisiejsza noc była naprawdę piękna.Kiedy byłam mała często to robiłam.Nim się zoorientowałam,koło mnie siedział już chłopak z moim piwem.

- Tak wgl to jak ci na imię ? – zaśmiałam się.

- Jestem Travis,a ty?

- Cassie.

- Co miałaś na myśli mówiąc ,że nie wiesz co robisz na tej imprezie ?

- Oh . Bo tak jest prawda. Wczoraj spotkałam Chrisa razem ze swoją przyjaciółką no i nas zaprosił. Kate bardzo chciała iść ,więc ze względu na nią tu jestem. –uśmiechnęłam się blado – a ty ?

- Ja ? Ja chodzę z Ryanem ,kumplem Chrisa do szkoły.Plotki o imprezach szybko się rozchodzą więc skorzystałem.

- Pierwszy raz jestem na takiej imprezie ,nawet nie wiedziałam jak mam się ubrać. – jęknęłam. Co we mnie wstąpiło? Czemu ja to wgl powiedziałam? Teraz pewnie wyszłam na totalna idiotkę.

- Wyglądasz prześlicznie ,uwierz mi. – uśmiechnął się do mnie i przysunął bliżej. Rozmawialiśmy tak jeszcze przez dłuższy czas ,co chwile pijąc przez co lekko kręciło mi się już w głowie. Travis przysunął się jeszcze bliżej i musnął moją szyję ustami.Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem,ponieważ przez całe ciało przeszły mnie dreszcze. Odepchnęłam go delikatnie i znów zaczęłam się z niego śmiać,jemu natomiast się to nie spodobało i przywarł swoim ciałem do mojego.Zaczęłam się wiercić.

- Zamknij się suko i ze mną współpracuj. – powiedział stanowczym głosem,przez co się wzdrygnęłam.- o wiele lepiej jest jeśli się nie ruszasz.-uśmiechnął się szyderczo,a mnie przeszła fala gorąca spowodowana paniką.Travis łapczywie zaatakował moje usta ,a ręce wsadził pod moją sukienkę,ponownie zaczęłam się kręcić. Chwile po tym chłopak gwałtownie ze mnie…spadł ? 

Tak,to dobre określenie.Był ,a chwilę potem już go na mnie nie było.Czułam się wolna.Spojrzałam w górę i napotkałam morderczy wzrok Justina skierowany w stronę chłopaka.

- Co ty do kurwy robisz ,huh ? – warknął na niego Justin,a ja mentalnie spoliczkowałam się za to,że pozwoliłam nieznajomemu się upić.Co ja sobie myślałam ? Chwila. Co tu robi Justin ?

- Nie twój pieprzony interes Bieber.

- Owszem mój ,jeśli jestem na imprezie MOJEGO kumpla i jeśli dotykasz MOICH znajomych. – Co on właśnie powiedział ?

- Oh. Czyli koniec z Olivia ? Teraz przerzut na Cassie ,ta ?

- Zamknij się. - warknął na niego szatyn ,wyraźnie zdenerwowany.

- Tak swoją drogą to ,gdzie jest ta twoja Olivia ,co ? – Travis zaśmiał mu się w twarz.

- Nie mam pojęcia . Skończyłem z nią.

- Ty skończyłeś z nią czy ona skończyła z tobą ,huh ? – Justin momentalnie podszedł do niego chwycił go za koszulkę i podniósł do góry.

- Tknij Cassie jeszcze raz ,a porozmawiamy inaczej Mills. – po czym odepchnął go na ziemie ,a ten upadł. Podszedł do mnie i podał mi rękę.Nie wiedziałam czy mam ją ująć ,więc po prostu na niego patrzyłam. Zdezorientowany Justin kucnął koło mnie i odgarnął mi włosy za ucho.

- Wszystko okej ?  - zapytał spokojnym tonem,na co mu przytaknęłam nie będąc w stanie nic z siebie wydusić. – Choć ,zabiorę cię stąd. – Niepewnie popatrzyłam na chłopaka,ale po chwili stałam już naprzeciwko niego. Ten chwycił mnie za nadgarstek i wyprowadził na zewnątrz głównym wejściem.Kiedy tak szliśmy w milczeniu przez ścieżkę,nagle przystanęłam,przez co chłopak automatycznie obrócił się w moją stronę.

- Coś nie tak ?- zapytał zdziwiony.

- Dokąd idziemy ? W środku jest Kate,muszę do niej wrócić.

- Naprawdę po tym wszystkim chcesz tam wrócić ? Naprawdę chcesz żeby tym razem razem Travis cię zgwałcił ? Gdyby nie ja ,nie wiem gdzie byś teraz była ,on jest zdolny do wszystkiego ,a ty jesteś taka naiwna. Myślisz ,że każdy chłopak jest miły i kochany ? Nie nadajesz się na takie imprezy,jesteś za grzeczna Cassie. – podszedł bliżej ,a ja poczułam jak łzy napływają mi do oczu przez przypomnienie tego co stało by się przed chwilą . – I co ? Teraz będziesz płakać ,bo powiedziałem ci prawdę ?

- Jesteś dupkiem. – powiedziałam cicho,nie chcąc by to usłyszłam,ale niestety.

- Oh , sama widzisz. Jedyne co potrafisz to nazwać mnie dupkiem ? Kochanie gorsze rzeczy słyszałem,to nie robi na mnie wrażenia.- zaśmiał mi się prosto w twarz i otarł moje łzy spływające po policzkach. Co z tym kolesiem było nie tak ? Zrzuciłam jego ręce ,które jeszcze przez chwile trzymał na moich policzkach i ruszyłam w stronę swojego domu,chcąc napisać Kate że wyszłam wcześniej by się nie martwiła ,jednak zanim zdążyłam wyciągnąć telefon Justin stanął przede mną przez co wpadłam na jego umięśnioną klatkę piersiową. Spojrzałam w górę i przez chwilę patrzyłam mu prosto w oczy.

- Nie będę cię przepraszał ,bo nie robię tego. Nigdy. Poza tym powiedziałem jedynie prawdę ,więc nie widzę sensu,by..

- Do rzeczy Justin,śpieszę się. – odburknęłam.

- Jeszcze przed chwilą chciałaś tam wrócić.

- Nieważne.- zrezygnowana chciałam go ominąć,ale ponownie przede mną stanął.

POWAŻNIE, CO Z NIM JEST NIE TAK ?

- Czego ty ode mnie chcesz,huh ? Daj mi wreszcie spokój.Nie jestem jedna z tych lasek na jeden raz,więc daruj sobie ,ok. ? Idź sobie znaleźć inny cel. Słuchaj dziękuję ,że mnie uratowałeś przed Travisem,jestem ci wdzięczna,ale proszę daj mi teraz spokój.Nie chce być zraniona. – Ostatnie zdanie powiedziałam ,na tyle cicho by Justin nie usłyszał.Przez chwilę staliśmy tak patrząc sobie w oczy i nic nie mówiąc,kiedy doszłam do wniosku ,że zrozumiał moje słowa ruszyłam w stronę mojego domu.Szybko napisałam do Kate i schowałam telefon.

Pov’s Justin.

- Czego ty ode mnie chcesz,huh ? Daj mi wreszcie spokój.Nie jestem jedna z tych lasek na jeden raz,więc daruj sobie ,ok. ? Idź sobie znaleźć inny cel. Słuchaj dziękuję ,że mnie uratowałeś przed Travisem,jestem ci wdzięczna,ale proszę daj mi teraz spokój. – powiedziała coś jeszcze ,ale nie mogłem zrozumieć,nie chcąc pytać o to ponownie po prostu milczałem patrząc w jej oczy.Miała śliczne oczy,duże brązowe jak czekolada

Chwila. Stop.

 Co ja mówię ? Czemu się nią przejmuję ? Pewnie dlatego,że jej mama koleguje się z moją.
 Tak ,to na pewno ten powód.Widząc jak odchodzi,przez chwilę jeszcze stałem w miejscu i zastanawiając się co dalej. Iść na nią ? Wrócić do domu kumpla ? A może po prostu złożyć wizytę ‘swojej dziewczynie’ i dowiedzieć się czemu nie przyszła na imprezę Chrisa.Przecież to była impreza na moją cześć,a ona po prostu ją olała.Wsiadłem do auta i ruszyłem przed siebie.Cały czas miałem widok płaczącej Cassie przed oczami .Zaczynełem wariować.

Po około 15 minutach drogi byłem już pod domem Olivi.Pewnym krokiem wyszedłem z samochodu i zmierzyłem ku drzwiom.Nie przejmując się by zapukąć ,po prostu otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

- Co tu się kurwa dzieje ? To jakiś żart ? – krzyknąłem wkurzony. – Co wy odpierdalacie,huh?

- Justin ! – krzyknęła Olivia.

- Co Justin ? Od jak dawna ? – nastąpiła cisza. – Pytałem od jak dawna,kurwa ?

- Co Bieber ,serduszko złamane ? – zaśmiał się McCann ,rozzłoszczając mnie jeszcze bardziej.- Przecież i tak jej nie kochałeś ,nawet nie szanowałeś więc po co te nerwy.

- Jesteście popieprzeni. - wydusiłem tylko tyle,bo nie bardzo wiedziałem co mogłem powiedzieć. Czułem się źle nawet jeśli jej nie kochałem . 

- Tylko na tyle cie stać ?

- Justin kochanie zaczekaj ,proszę porozmawiaj ze mną. – krzyczała za mną Olivia,ale nie chciałem jej słuchać.Dla mnie była już skończona.Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie upokorzył.Żadna ‘moja dziewczyna’ nie spała z nikim oprócz mnie,a już tym bardziej z moim wrogiem,jakim był Jason.

Moje ego ucierpiało.

- Spieprzaj suko. Pokazałaś jak puszczalska jesteś,teraz wypieprzaj z mojego życia i więcej nie pokazuj mi się na oczy ,zrozumiałaś ?

- Ale Justin przecież my tylko..


- Daruj sobie ,już po wszystkim – uśmiechnąłem się do niej i zatrzasnąłem za sobą drzwi.Odpaliłem silnik i ruszyłem do domu.Miałem dość na dzisiaj.


----------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję,że Was nie zawiodłam :c

Dziękuję za 7 komentarzy ,jejku nawet nie wiecie jakie to miłe <3

Jeśli chcecie być informowani,napiszcie w komentarzu swojego Twittera :)



czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 2

Cassie.
 

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno i śpiew ptaków. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż i udałam się na dół, gdzie czekała na mnie mama ze śniadaniem .
- cześć mamo, co dziś przyrządzasz? – ucałowałam ją i usiadłam na swoim krześle.
- naleśniki z owocami .
- mmm.. wiesz, że Cię Kocham, prawda? – zaśmiałam się i wzięłam talerz ze swoją porcją, który mama trzymała w ręku.
- masz dziś plany na popołudnie? - zapytała.– Bo chciałabym byś poszła ze mną do Pattie, koleżanki z pracy, pamiętasz ją? Opowiadałam Ci o niej. Miała uszyć ci sukienkę na bal.
- Czy to konieczne?
- Myślę, że tak. Pattie mogłaby wziąć od ciebie pomiary i już zacząć szyć. Poza tym Cassie…wiesz Pattie ma też syna..
- mamo ! – skarciłam ją ,widząc jak uśmiecha się pod nosem.
– Pójdę, ale tylko ze względu na sukienkę. Chce wyglądać bombowo. – zapewniłam ją i ponownie zaczęłam zajadać się naleśnikami.

Po skończonym posiłku udałam się do swojego pokoju. Odpaliłam komputer i weszłam na portal społecznościowy, by móc napisać do Kate. Pisząc z nią czas upłynął mi bardzo szybko
 i nim się spostrzegłam była już czternasta.
- Cassie, za dwadzieścia minut wychodzimy. – krzyknęła mama przez co zerwałam się z łóżka i w szybkim tempie wybrałam ciuchy i odnowiłam makijaż, by jakoś wyglądać. Nie żebym stroiła się bo Pattie ma syna…

- Gotowa ? – zapytała mama wchodząc do mojego pokoju.
- Tak, nie mogę się doczekać. – odrzekłam sarkastycznie i ruszyłam za mamą w stronę samochodu.
- Mamo? Czy długo tam będziemy? Bo wieczorem jest impreza klasowa i chciałabym iść.
- Impreza klasowa? – zapytała z niedowierzaniem .
- Tak , Kelly ją urządza, bo niedługo ma urodziny.
- W porządku, zdążymy jeszcze przed twoim pójściem. – po usłyszeniu tego, odruchowo rzuciłam jej się na szyję i musnęłam jej policzek .
- Dziękuję . – powiedziałam i szybkim ruchem otworzyłam drzwi od samochodu.

Justin


Obudziłem się około godziny  jedenastej. Sprawdziłem czy nie dostałem jakiejś wiadomości na telefonie, ruszyłem do szafy, z której wyjąłem ciuchy na dzisiaj i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po skończonych czynnościach udałem się na dół . Mama jak zwykle już od samego rana krzątała się po kuchni w przygotowywaniu czegoś pysznego. Podszedłem do niej, ucałowałem jej polik i usiadłem przy stole.
- Jesteś głodny? – zapytała z uśmiechem przez co jej zawtórowałem.
- Cholernie.
- Justin ! Język ! – skarciła mnie i podała talerz z kanapkami i kakao, które mimo swoich lat wciąż lubiłem.
- Dziękuję .
- Justin.. – zaczęła nieśmiało przez co oderwałem się od jedzenia i spojrzałem w jej oczy. – wiem ,że nie lubisz tego tematu ,ale tata przyjechał do miasta i chciał się z tobą zobaczyć.
- Nie. – odpowiedziałem krótko i zacząłem jeść.
- Wiesz, że nie możesz ciągle być na niego zły o to, że odszedł od nas, prawda?
- Zdziwię cię . Mamo proszę, skończ . Nie chce o nim gadać ,a już tym bardziej się z nim widzieć, ok.?
- Ale Justin to twój..
- Nie . - warknąłem. - Po prostu skończmy ten temat . – westchnęła i znów zabrała się na przygotowywanie obiadu.
- Idź się przygotuj, niedługo powinna tu być Amanda z Cassie.
- Przepraszam, nie chciałem być nie miły, po prostu nie wydaję mi się, że nastąpi cud i zapomnę o tym, że nie miałem ojca przez całe swoje dzieciństwo. – ucałowałem ją i poszedłem na górę do swojego pokoju .


Cassie.


Kiedy auto się zatrzymało, rozejrzałam się po okolicy.  Była to jedna z zamożniejszych dzielnic, przez co od razu pomyślałam, że będę mieć do czynienia ze ‘snobami’.
- Chodź, jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos mamy, odpięłam pas i wyszłam z samochodu.
Kiedy stałyśmy pod drzwiami, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Mama zapukała, a już po chwili drzwi otworzyła nam kobieta mająca może 36 lat z uśmiechem na twarzy. Przywitała się z moją mamą ,a potem ze mną. Wydawała się dość miła osobą. Kazała nam się rozgościć i usiąść przy stole w salonie. 
Tak też zrobiłyśmy.
- Bardzo się cieszę, że przyszłyście. Już dawno nie miałam okazji ugotować czegoś większego. – zaśmiała się i usiadła obok mojej mamy, a ja naprzeciwko nich. Obok mnie było jeszcze jedno puste miejsce, zapewne dla syna Pattie. 
Ciekawe czy jest przystojny – pomyślałam. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo chwilę później krzesło obok się odsunęło, a na nim usiadł sam…Justin. Pierwszą moją reakcją było zdziwienie, potem szok, a na końcu przerażenie.
 
 Byłam w domu chłopaka Olivii. Gdyby się o tym dowiedziała,byłabym już martwa.

- To jest zapewne twój syn, Justin . – powiedziała moja mama i wyciągnęła do niego rękę,
którą on ujął i z grzeczności musnął delikatnie ustami. – w dodatku dżentelmen.- dodała.- Cassie moglibyście się umawiać. – zażartowała, a Pattie wtórowała razem z nią.- Ślicznie byście razem wyglądali dzieciaki . – czułam rumieńce wkradające się na moje policzki, 
przez co schyliłam głowę, by włosy mogły opaść mi na twarz.
- Nie wstydź się, kochanie .- szepnął mi do ucha Justin, kładąc jedną rękę na moje kolano i jadąc nią coraz wyżej. Szybko ją z siebie zrzuciłam, ale nie odezwałam się ani słowem.

- No dobrze, może zaczniemy jeść zanim wszystko wystygnie. – powiedziała Pattie, nakładając sobie trochę sałatki na talerz po czym wróciła do rozmowy z moją mamą. Kiedy każdy już wziął coś dla siebie, Justin niby przez przypadek się do mnie przysunął .
- Czemu jesteś taka nieśmiała? Onieśmielam cię? – prychnął.
- Że co proszę ?
- No nie mów, że ci się nie podobam Cassie..bo tak właśnie masz na imię, prawda?
- Nie bądź taki pewny siebie, kolego.
- oh, czyli już się kumplujemy? – zaśmiał się i uniósł jedną brew.
I co ja miałam mu na to powiedzieć?  Prawdę mówiąc był przystojny .Miał duże czekoladowe oczy, w których można się rozpłynąć, malinowe usta, perfekcyjny uśmiech ,widoczne kości policzkowe, fryzura jak po seksie. Jednym słowem z wyglądu był ideałem, ale zachowywał się jak dupek .Flirtuje ze mną, mając dziewczynę, ale przy dorosłych zgrywa kochanego i grzecznego.
 
Czy to normalne ?

 – Długo jeszcze będziesz tak na mnie patrzeć? – zaśmiał się ,a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że wciąż go lustrowałam.
- zamknij się.
- uuu… pyskata jesteś. Czemu ja cię wcześniej nie poznałem ślicznotko, huh?
- widocznie nie miałeś takiego szczęścia i teraz też nie masz. – odpyskowałam, a on znów położył swoją rękę na moim udzie.Spojrzałam na niego surowym wzrokiem, strzepnęłam jego dłoń i zwróciłam się do mamy.
- Czy możemy zrobić już pomiary? Nie chce być niegrzeczna , ale wieczorem jestem umówiona i chciałabym się jeszcze przebrać i odświeżyć.
- Jasne kochanie, nie ma sprawy. Zaraz wrócę.  – powiedziała mama chłopaka, odeszła od stołu i weszła do innego pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie miała miarę.
- Co to za bal ? – zapytał zaciekawiony Justin.
- A czy to ważne? - odpowiedziałam.
- Cassie! – skarciła mnie mama, a chłopak tylko się zaśmiał widząc moją minę.
- Bal z okazji ukończenia szkoły, mówi ci to coś? – zapytałam z nutką ironii w głosie.
- Jasne . Masz kogoś z kim mogłabyś iść? Bo wiesz.. jeśli chcesz mogę iść z tobą, mimo że nie lubię takich imprez. – powiedział, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Za kogo on się ma?
- Cassie, to bardzo dobry..
- Nie . – zaprzeczyłam szybko, nie chcąc by mama dokończyła swoją wypowiedź.
 – Mam z kim iść, nie potrzebuje twojej łaski ,ale dziękuję.  – w tym momencie nasza rozmowa dobiegła końca . Mianowicie do pokoju weszła Pattie ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami do pomiaru .
Pokazała mi też różne materiały, z których chciałabym sukienkę i dodatki. Co jakiś czas patrzyłam na znudzonego Justina, ponieważ on jedyny był tu chłopakiem i prawdopodobnie nudziło go patrzenie na to. Cicho śmiałam się z jego min, a on chyba nie był w stanie zrozumieć o co mi chodzi, 
bo patrzył na mnie kręcąc głową z uśmiechem.
Po skończonych pomiarach grzecznie podziękowałam Pattie, ustalając że niedługo się spotkamy.  Kiedy pożegnania dobiegły końca, ruszyłyśmy w stronę domu . Po dzisiejszym popołudniu nie mogłam się doczekać imprezy Chrisa, a przede wszystkim miny Olivii, gdy zobaczy że znam Justina.

 Ale chwila, czy on się w ogóle do mnie przyzna ?


Justin


Ten obiad był dość… dziwny? Mama prosiła mnie bym się zachowywał, tak też zrobiłem,
ale czy tylko ze względu na nią?
 Cassie.
Ona była.. inna. Nieśmiała, a zarazem pyskata. Śmieszyło mnie to, że to kolejna dziewczyna, której się podobam . To jak na mnie patrzyła, w jaki sposób mówiła. Jakby bała się, a jednocześnie chciała mi dopiec. Miała w sobie tyle sprzeczności. Obiecałem sobie, że będzie moja. Na myśl o tym co mógłbym z nią robić od razu polepszał mi się humor. A świadomość, że prawdopodobnie była dziewicą, nakręcało mnie jeszcze bardziej .Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu . Spojrzałem na wyświetlacz, odblokowałem go i przyłożyłem do ucha.
- Co jest stary ?
- Słuchaj, możesz być nieco wcześniej? Chciałbym żebyś nam pomógł w przygotowywaniach. Mówię ci, to będzie odlot. – zaśmiałem się z wypowiedzi Chrisa i szybko odpowiedziałem.
- jasne, będę za 3o min. -  rozłączyłem się, zbiegłem ze schodów, informując mamę ,ze wychodzę, ubrałem kurtkę, założyłem kask i wsiadłem na moje cudo –  Honda CBR (ścigacz). Jadąc pustą ulicą mogłem się rozpędzić, do ulubionej prędkości.W przeciągu 20 min byłem już na miejscu. Zszedłem z motoru i ruszyłem w stronę domu przyjaciela . Otworzyłem drzwi, po czym podszedłem do kanapy, na której siedziała reszta naszych kumpli .Bez względu na wszystko zawsze trzymaliśmy się razem .
 Uścisnęliśmy się po męsku i zabraliśmy do pracy . Po około 2 godzinach wszystko było już gotowe, teraz wystarczyło czekać na gości.
- To co ? Dzisiaj kolej na nową zdobycz ? – rzucił Ryan patrząc na mnie.
- Czyżbym w tym pytaniu wyczuwał nutkę zazdrości ? – zaśmiałem się .
- Cokolwiek . Po prostu pytałem .
- Jasne stary, ale nie martw się ,zostawię ci kogoś. – puściłem mu oczko ,przez co reszta chłopaków się zaśmiała.
- Spieprzaj .! – odburknął Ryan i rzucił we mnie poduszką. Zwijałem się ze śmiechu, dopóki do drzwi nie zadzwonił dzwonek .Z uśmiechem na twarzy wstał Josh, który przysłuchiwał się mojej rozmowie z Ryanem . Podszedł do drzwi i otworzył je już pierwszym gościom. 
W przeciągu kilkunastu minut zebrało się już dosyć sporo osób. Muzyka głośno grała, ludzie tańczyli, pili, ale przed drzwiami stał ktoś ułomny i ciągle dzwonił dzwonkiem.

Kto normalny tak robi ?

 Wkurzyłem się więc podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Ze zdziwieniem na twarzy otworzyłem je szerzej .  Jedna myśl przeszła mi przez głowę w tamtej chwili .

 Co ona tu do licha robi ?

- Cassie ? – powiedziałem niepewnie. 




-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem ,że późno dodaje kolejny rozdział ale miałam drobne problemy z komputerem.
Mam nadzieje ,że zostanie mi to wybaczone :)

Wyglądem zajmę się później ,muszę ogarnąć coś fajnego,
jak macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach albo na twitterze. 

Moglibyście polecić to opowiadanie ?
Byłabym wdzięczną :) <3


Dobranoc <3


wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 1

Cassie.
 

- Mamo, umówiłam się z Kate. Wychodzę. - krzyknęłam schodząc po schodach.
- O której będziesz? - zapytała.
- Myślę, że przed północą się wyrobię.
- Bawcie się dobrze. – usłyszałam jeszcze zanim zatrzasnęłam drzwi za sobą i szybkim krokiem wyszłam ze swojej posiadłości, gdzie czekała już na mnie przyjaciółka. Przywitałam się z nią po czym od razu weszłyśmy do jej samochodu i ruszyłyśmy.
 Jechałyśmy już od jakiś 15 minut, a mnie dopiero teraz nachodził lęk.
- Kate. - jęknęłam cicho.
- huh ?
- Myślisz, że to aby na pewno dobry pomysł? Czy nic nam nie grozi? Czy..
- Cassie, spokojnie. – z mojego słowotoku wyrwało mnie wołanie przyjaciółki, która usilnie próbowała mnie przekonać, że nic nam się nie stanie. – Zobaczysz będzie fajnie. Poznamy nowych ludzi, poczujemy się jak w filmie, to będzie niesamowita noc. A teraz uspokój się, bo zaraz będziemy na miejscu.
Do końca drogi siedziałam już cicho, ale w głowie miałam mnóstwo czarnych scenariuszy. Zawsze bałam się wszystkiego, a ludzie to wykorzystywali. Chciałam się przełamać i choć raz pokazać im, że nie jestem aż takim tchórzem, jak wszystkim się wydaje, więc zgodziłam się pojechać z Kate na nielegalne wyścigi.

Czy to był błąd?

- Jesteśmy. – powiedziała, a ja nie byłam w stanie nic z siebie wydusić po tym co zobaczyłam. Przecież to było całkowite odludzie! No ale czego ja się spodziewałam skoro są to NIELEGALNE wyścigi. Było mnóstwo osób. Chłopacy mieli czarne skórzane kurtki  i dżinsy, dziewczyny natomiast były ubrane bardzo skąpo, jakby dopiero co wyszły z klubu ze striptizem.
-Cassie, słuchaj jeśli nie chcesz iść to zrozumiem, wiem jakie to dla ciebie… - zaczęła.
- Nie. Jest w porządku, dam radę. – uśmiechnęłam się blado do przyjaciółki i szybkim choć niepewnym krokiem wyszłam z samochodu. Kate podeszła do mnie, chwytając mnie za rękę. Zgaduję, że po to by zaprowadzić nas na trybuny lub coś w tym stylu, ale niestety rozczarowałam się, gdy nie zobaczyłam żadnego miejsca do siedzenia, a wszystkie oczy były skierowane  wprost na nas, gdyż nie byłyśmy ubrane jak wszyscy wokół nas. Miałyśmy na sobie zwykłe dżinsy, bluzkę z krótkim rękawem oraz kurtkę, ja wzięłam również szal ponieważ wieczory bywają chłodne, a nie chciałam być chora.
-Nie zwracaj na nich uwagi, w końcu przestaną.
-Też się boisz, prawda? – spytałam niepewnie, choć znałam odpowiedź. 
– Tak, ale nie możemy dać po sobie poznać, że jesteśmy tu pierwszy raz, rozumiesz? Zachowujmy się naturalnie.
- Okej –to jedyne co zdołałam z siebie wtedy wydusić. Wiedziałam, że muszę się ogarnąć, bo przecież każdy na nas patrzy, a nie darowałabym sobie gdyby Kate coś się stało z mojego powodu.
-Patrz kto tam stoi, ugh.–spojrzałam w kierunku, w którym pokazywała i naszło mnie na wymioty. Stała tam nasza ulubiona dziewczyna ze szkoły – Olivia. Wyczuliście ten sarkazm? Na naszych oczach obmacywała się z jakimś kolesiem, którego nie byłam w stanie zobaczyć bo stał do nas tyłem, natomiast gdy Olivia spojrzała w naszym kierunku jeszcze bardziej pokazując nam, że ten chłopak należy do niej włożyła mu język do buzi.
- Ugh, to jest ohydne. - mruknęłam z obrzydzeniem.
- Masz rację, ale to właśnie jej musimy udowodnić, że nie jesteśmy tchórzami pamiętasz?
- Oczywiście mamo – roześmiałyśmy się i udałyśmy się w kierunku naszej ‘przyjaciółki’. Dziewczyna mimo, iż wiedziała, że stoimy obok, postanowiła nie zwracać na nas uwagi i dalej zajmować się swoją nową zdobyczą.
- Justin – ktoś zawołał, przez co chłopak natychmiast oderwał się od Olivi.
Dziewczyna niezadowolona z tego z powrotem przyciągnęła chłopaka do siebie i zaatakowała jego usta.
- Mam wyścig, więc daj mi spokój. Do zobaczenia później – mrugnął do niej i odszedł.
- No no no, proszę, proszę, kto nas zaszczycił swoją obecnością. - dziewczyna uśmiechnęła się triumfalnie.
- Daruj sobie okej? Nie przyszłyśmy patrzeć tu na ciebie. – powiedziała Kate śmiejąc się jej prosto w twarz, a Olivia zamilkła. Przybiłam z Kate piątkę tak, by dziewczyna nie widziała i skupiłyśmy się na tym co się działo dookoła.

 
Justin
 
- Justin – usłyszałem wołanie mojego kumpla Chrisa, więc natychmiast oderwałem się od tej suki, ale ta nie odpuściła i z powrotem przywarła swoimi ustami do moich.
- Mam wyścig, więc daj mi spokój. Do zobaczenia później.– mrugnąłem do niej i szybkim krokiem podszedłem do kumpla, który zdążył już przygotować mój samochód do wyścigu.
- Wszystko jest sprawdzone, daj czadu chłopie.–uścisnęliśmy się po męsku i ruszyłem w stronę swojego auta. Widziałem jak do samochodów obok zasiadają kierowcy, na co automatycznie się roześmiałem. Myśleli, że ze mną wygrają? Dobry żart.
Nagle rozległ się strzał.
-Gotowi?–Wszystkie samochody uruchomiły silniki, dodając gaz .
- Dajesz Justin! Kochanie jesteś najlepszy! – usłyszałem krzyk dziewczyny, z którą przed chwilą się całowałem. Jejku jaka ta dziewczyna jest żenująca, nie ma do siebie za grosz szacunku, w dodatku myśli że między nami coś jest. Cóż, właściwie to jest - seks. Nic poza tym. 
- Start – rozległ się kolejny strzał i wszystkie auta ruszyły. Śmiesznie było patrzeć jak już na starcie każdy samochód próbował mnie wyprzedzić. Uwielbiam ten widok .

Cassie.

Obserwowałyśmy każdy samochód, ale tylko jeden zwracał moją szczególną uwagę. Był to samochód Justina. Ten chłopak był naprawdę dobrym kierowcą. Już po kilku minutach stał na mecie, dopiero chwilę potem dołączyły do niego inne samochody. Nie wiem jak to zrobił, ale byłam pod wrażeniem. Ludzie krzyczeli i gratulowali mu. Jedną  z tych osób była również Olivia, która od razu rzuciła mu się na szyję, jednak on nie był tym zachwycony, odepchnął ją delikatnie na bok i przybił piątkę z jakimiś chłopakami. W pewnym momencie usłyszałyśmy głośny warkot silnika. Wszyscy odwrócili się w tamtą stronę, a my zaciekawione podeszłyśmy bliżej. Z samochodu wyszedł chłopak mający może z 20 lat. Podszedł do grupki, która zdążyła się już rozstąpić i wlepił swój wzrok w Justina.
- Bieber, czyżbyś wygrał?
- Czego tu szukasz Jason? – odparł stanowczo Justin, co przykuło uwagę wszystkich zgromadzonych.
- Czego ja tu szukam?– zaśmiał się. - Przyszedłem by się z tobą zmierzyć. Słyszałem, że wróciłeś znów do wyścigów, więc pomyślałem, że może moglibyśmy spróbować, co? Kumplu, nie daj się prosić. – cwany uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
- Podaj miejsce i czas, kochanie. - zakpił z niego Justin. 
- Za miesiąc o tej samej porze. Połamania nóg, kolego.
-Oh, na prawdę chcesz przygotowywać się aż miesiąc na wyścig ze mną? Nie myślałem, że z ciebie taki mięczak McCann .
- Jeszcze zobaczymy, kto tu jest mięczakiem. – Wydawało mi się, albo ten Jason się trochę wkurzył. Co im tak zależy na tych wyścigach? Co znaczyło, że Justin ZNÓW wrócił? To znaczy, że miał przerwę?  Z zamyśleń wyrwała mnie Kate.
- Cassie, wracamy? - zapytała przyjaciółka. Z tego wszystkiego kompletnie zapomniałam, która godzina. Spojrzałam  na wyświetlacz telefonu. No pięknie, 5 nieodebranych połączeń od mamy, jestem uziemiona.
- Mama mnie zabije, chodźmy stąd. – Kiedy mijałyśmy grupkę, która nadal stała przy zwycięskim chłopaku, ktoś chwycił moje ramie przez co automatycznie obróciłam się w jego stronę. Przede mną stał chłopak o ciemnych oczach i dłuższych brązowych włosach, był wysoki i wysportowany. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to musi być kolega Justina, który sprawdzał jego auto, tylko dlaczego mnie zaczepił ?
- Cześć, przepraszam, ale upuściłaś swój szalik – uśmiechnął się do mnie, a mnie przeszła fala gorąca. Na moje policzki na pewno wdarł się odcień różu, ale musiałam zachować powagę.
- Emm, dziękuję ja…ja.. -  zaczęłam się jąkać przez co chłopak zaśmiał się z mojej reakcji.
- Nie ma sprawy, jestem Chris.
- A ja Cassie. – uśmiechnęłam się lekko i dopiero wtedy poczułam na sobie wzrok Justina i Olivi. Jaki oni mieli problem?
- Ładne imie, a ta pani to.. – powiedział wskazując za moje plecy na moją przyjaciółkę.
- Jestem Kate, miło mi cię poznać Chris. – Tak bardzo zazdrościłam jej tego jak potrafi się opanować i swobodnie rozmawiać z każdym chłopakiem.
-Hej, może wpadniecie jutro na imprezę, co? Urządzamy ją z powodu powrotu Justina do wyścigów, na pewno będzie miło, to jak?
- Jutro chyba nie..
- Z wielką przyjemnością Chris, na pewno będziemy, prawda Cassie ?
- Tak, własnie. Na pewno będziemy. – uśmiechnełam się od niechcenia, mając ochotę zabić przyjaciółkę, że zgodziła się pójść. Przecież my ich nawet nie znamy, co ona sobie wyobrażała?
- Podajcie mi swoje numery, a napisze wam adres.
-Jasne, proszę. – Kate podała telefon chłopakowi by ten wpisał swój numer a potem odwrotnie, po czym szturchnęła mnie bym podała również swój, tak też zrobiłam.
-Dziękuję, zaraz wyśle wam adres. Do zobaczenia jutro. – ostatni raz obdarzył nas uśmiechem i odszedł, a my ruszyłyśmy w stronę auta Kate.
Kiedy dotarłyśmy pod mój dom, pożegnałam się z przyjaciółką i po cichu weszłam do domu, ponieważ było już po pierwszej. Nie chciałam by mama zobaczyła, o której wracam. Miałam nadzieję, że już śpi, ale niestety. Gdy chciałam ruszyć w stronę schodów do mojego pokoju, ktoś zagrodził mi drogę.
- O której miałaś być? Wiesz jak się o ciebie martwiłam? Czemu nie odbierasz telefonu? Mogłaś mnie chociaż uprzedzić, że będziesz później, nie martwiłabym się..
-Przepraszam, trochę się zasiedziałyśmy i straciłyśmy poczucie czasu. – uśmiechnęłam się, by jakoś złagodzić sytuacje i by jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Jedyne o czym teraz marzyłam to by znaleźć się już w swoim łóżku i odlecieć do krainy marzeń.
-Po prostu następnym razem proszę cię odbieraj telefon. Martwiłam się.
-Wiem, wiem przepraszam. Mogę już iść? Jestem zmęczona.
-Jasne, dobranoc kochanie –powiedziała ściskając mnie w swoich ramionach i odeszła do swojej sypialni. Ja podążyłam na górę, wzięłam szybki odświeżający prysznic i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam telefon, by sprawdzić która godzina i zobaczyłam sms’a od nieznanego numeru. Otworzyłam wiadomość i ujrzałam adres jutrzejszej imprezy. Przez głowę przeszła mi jedna myśl, czy ja aby na pewno chciałam na nią iść? Szybko odpisałam Chrisowi zwykłe ‘dziekuje’ i ułożyłam się wygodnie by móc zasnąć. Czułam, że jutro czeka mnie ciężki dzień…

Justin

- Kto to był? – zaciekawiony zapytałem Chrisa, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Kto? One? – pokazał w kierunku dziewczyn, o których mówiłem.
-Tak, one. Kim są?
-Nie wiem stary, ale ta Kate jest nie zła, więc zaprosiłem je jutro na imprezę.
-Chris wraca do zabawy?–zaśmiałem się i lekko sztuchnąłem przyjaciela.
-Oszalałeś. Chce ją po prostu poznać. Ty też mógłbyś coś zmienić, zamiast uganiać się za każda laską, nie szkoda ci ich ?
- Stary, mogę mieć każdą. Po co mam coś zmieniać?– zaśmiałem się i odwróciłem w strone Olivi, która rozmawiała z jakąś koleżanką. – Prawda kochanie? – po czym wpiłem się w jej usta.
- Yhh, jesteście obrzydliwi. Idźcie z tym gdzie indziej, proszę.–zaśmiałem się i puściłem dziewczynę.
-Tak właśnie zrobimy, dzięki stary za dzisiaj. Strzałka! – Pożegnałem się z kumplem i pociągnąłem ‘swoją dziewczynę’ do samochodu by móc ruszyć do jej domu po swoją wygraną.
- Skarbie, byłeś cudowny. Wiedziałam, że uda ci się wygrać ten wyścig. Ciebie nikt nie może pokonać. Jesteś..
- Możesz się wreszcie zamknąć? Prowadzę, nie mam ochoty na wysłuchiwanie cię, jasne?– odwróciłem się by na chwilę spojrzeć w jej oczy. Uwielbiałem czuć dominacje. To, że każda laska na mnie leciała i to ja górowałem. To takie ekscytujące, nie? Dziewczyna do samego końca nie odezwała się ani słowem. Kiedy wyszliśmy z samochodu, od razu udaliśmy się do jej mieszkania przechodząc do rzeczy.
Dobra, gotowa? – rzuciłem i szybko wpiłem się w jej usta, dotykając każdej części jej ciała.

 Kiedy skończyliśmy podniosłem swoje ubrania z ziemi, ubrałem się i poszedłem w stronę wyjścia, by wrócić do domu .
-Już wychodzisz? – usłyszałem za sobą zdziwiony głos .
-A na co ci to wygląda? – Nigdy nie miałem szacunku do ludzi, nie wspominając o osobach, które same do siebie szacunku nie miały. Każde moje ‘dziewczyny’ były mi potrzebne tylko do jednego. Nigdy się nimi nie przejmowałem, a one i tak chciały ze mną być. Pokręcone, nie?
-Myślałam, że zostaniesz dziś dłużej.
- No cóż, to źle myślałaś. Zadzwonię. – powiedziałem i zatrzasnąłem drzwi za sobą. Jadąc do domu miałem obraz jutrzejszej imprezy w głowie. Już na samą myśl o niej, pojawiał się uśmiech na mojej twarzy. Lubiłem imprezy Chrisa, bo zawsze było mnóstwo gorących lasek, dużo alkoholu.. Na rozluźnienie taka impreza jest idealna. Mimo, że większość chłopaków nie pogardziłoby taką ilością ślicznych dziewczyn, Chris miał to gdzieś. Pieprzony romantyk. Czekał na tą jedyną i mimo, że był moim kumplem, jego podejście do miłości mnie śmieszyło. Może dlatego, że nie wierze w nią?  Nim się zorientowałem byłem już pod domem. Wszedłem do środka i od razu rzucił mi się zapach ciasta mojej mamy.
- Wróciłem. Co tak pachnie?
- O, cześć kochanie. Upiekłam twoje ulubione ciasto, bo jutro mamy gości.
- Pieczesz o tak później porze? I jakich gości?– zapytałem z zaciekawieniem.
-Oh, przyjdzie moja koleżanka z pracy wraz z rodziną. Chciała bym uszyła jej córce sukienkę na bal.
- Jej córce?– powiedziałem z uśmiechem i podniosłem jedną brew, przez co mama mnie skarciła.
-Oh, Justin. Choć raz mógłbyś się zachować dojrzale.
-Przecież nic nie zrobiłem. Poza tym hey, potrafie być dojrzały.
- Cokolwiek. Chcę żebyś jutro był z nami na obiedzie i nie robił głupot, rozumiemy się?
- Tak, pani kapitan. Dobranoc. – ucałowałem mamę w policzek i poszedłem do swojego pokoju. Wziąłem prysznic i od razu ułożyłem się by usnąć. Rano czekał mnie ciężki dzień.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hey ,to moje pierwsze opowiadanie.
Zdaje sobie sprawę ,że pewnie jest masa błędów,
ale mam nadzieję ,że wkrótce będzie coraz lepiej . :)

+ Piszę,bo lubię.
Mam nadzieję ,że komuś się spodoba.

Kolorowych .! :D