Rozdział 10
Pov’s Justin.
Po wyjściu Cassie poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki
prysznic, tym razem udało mi się przebrać–pomyślałem. Zszedłem na dół zobaczyć
co robi reszta. Jak się okazało oglądali jakiś film, więc udałem się do kuchni,
nalałem sobie soku i wróciłem do nich siadając obok Josha.
-Wychodzisz gdzieś? –zapytał Chris, gdy na mnie spojrzał.
Miałem na sobie dżinsy lekko opuszczone w kroku, białą koszulkę w serek, czarną
skórzaną kurtkę i białe buty Nike, stąd pewnie to pytanie.
-Taa do klubu. –powiedziałem mając nadzieję, że mi uwierzą i
że Cassie nic im wcześniej nie powiedziała. Nie chciałem żeby wiedzieli gdzie
tak naprawdę jadę. Chcieliby jechać ze mną, by mnie pilnować, a ja tego nie
potrzebowałem, więc łatwiej było skłamać. Nie lubiłem tego, ale czasem było to
po prostu korzystniejsze.
-Ta do klubu –prychnęła Cassie, a wszystkie oczy zwróciły
się ku niej.
-Co? –zapytała zmieszana. –Miałam na myśli to, że..że.. –zaczęła
się jąkać, a ja jak i reszta wyczekiwaliśmy na to co powie. –No wiecie jest po
18, a on mówi że idzie do klubu. Pewnie nie chce wam powiedzieć, że idzie
wcześniej na piwo czy coś. –powiedziała niepewnie, a ja słabo się do niej
uśmiechnąłem. Nie odwzajemniła tego. Od razu spojrzała na telewizor, by
ponownie zacząć oglądać film.
-Oh dzięki Cass –warknąłem z udawaną złością, a wszyscy się
zaśmiali. Oprócz Cassie. Chwilę jeszcze z nimi posiedziałem zanim podniosłem
się z kanapy i udałem w stronę kuchni by odstawić szklankę.
-Mogę jechać z tobą czy serio się z kimś umówiłeś koleś?
–zapytał Chaz wchodząc do kuchni.
-Nie tym razem stary. –poklepałem go po ramieniu i
wyszedłem. Spojrzałem jeszcze raz na siedzących przyjaciół w salonie i
uśmiechnąłem się widząc Chrisa i Kate przytulonych do siebie. Poczułem dziwne
ukłucie w sercu. Może doszło do mnie, że potrzebuje kogoś lepszego
od Olivii, która zawsze pożerała każdego wzrokiem, która pieprzyła się z
Jasonem za moimi plecami i która mnie okłamywała. Nie byłem święty, nie jestem
i pewnie nie będę, ale nikomu nie
zrobiłbym takiego świństwa. Chciałem tylko kogoś przy kim będę mógł być sobą,
kogoś kto będzie mnie doceniał i troszczył się, a gdy będę zły będzie potrafił
mnie opanować. Kogoś kto pozna i pokocha prawdziwego mnie.
-Ej dude, wszystko okej? –roześmiał się Josh i lekko uderzył
mnie w tył głowy.
-Spieprzaj –warknąłem i oddałem mu lekko w twarz, a on się
zaśmiał. Odruchowo spojrzałem na Cassie, której twarz nie wyrażała żadnych
emocji. Pewnie była na mnie zła, bo nie pozwoliłem jej jechać. Nie rozumiałem
tylko czemu jej tak na tym zależy. Podszedłem do niej i ukucnąłem przed jej
nogami.
-Możemy pogadać? –zapytałem cicho biorąc jej rękę i
wyprowadzając na zewnątrz. Nikt nawet nie zauważył, że wyszliśmy. Chris i Kate
byli zajęci sobą, a Josh i Chaz krzątali się gdzieś w kuchni.
Staliśmy na schodach
przez chwilę i dopiero wtedy dostrzegłem, że Cassie nie ma na sobie butów.
Podszedłem bliżej, złapałem za jej uda i podniosłem ją. Nie widząc żadnego
ruchu z jej strony sam oplotłem jej nogi
wokół swojego pasa i spojrzałem w jej oczy, jednak nie odezwałem się.
-O-o czym chciałeś pogadać? –zapytała spuszczając swoją
głowę, by na mnie nie patrzeć.
-Czemu tak bardzo chcesz jechać ze mną? –zapytałem, a ona
tylko wzruszyła ramionami.
-Możesz mnie już postawić? –pokiwałem przecząco głową i
ruszyłem z nią w stronę samochodu. Posadziłem ją na masce i stanąłem miedzy jej
nogami trzymając ją w biodrach.
-Cassie.. –zacząłem. –Nie chce żebyś ze mną jechała, bo nie
chce cię mieć na sumieniu. To nie jest bezpieczne miejsce, tym bardziej, że nie
mógłbym być z tobą bo mam wyścig. Jest tam dużo napaleńców, którzy chętnie
wykorzystaliby to, że jesteś tam sama. Rozumiesz? –patrzyłem prosto w jej oczy,
a ona lekko skinęła głową.
-Czemu nie chciałeś żeby wiedzieli, gdzie jedziesz? Będą się
martwić. –powiedziała smutno i popatrzyła na mnie czekając na moją odpowiedź.
-Właśnie dlatego im nie powiedziałem. Chcieliby jechać ze
mną tak ja ty. –prychnąłem i wzruszyłem ramionami. Cassie przewróciła oczami,
wkurzyłem się i puściłem ją. Odszedłem kawałek, by się uspokoić. Nie chciałem
na nią krzyczeć. Dopiero co się pogodziliśmy, po co to niszczyć? Nagle poczułem
czyjś dotyk na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem Cassie.
-Przepraszam, zapomniałam. –powiedziała ze skruchą w głosie,
a ja zaśmiałem się widząc jak skacze z nogi na nogę przez brak butów.
Podniosłem ją i przerzuciłem przez ramię niosąc do domu. Dziewczyna warknęła na
mnie i krzyczała bym ją puścił uderzając o moje plecy, ale na nic. W domu
postawiłem ją na kanapie w salonie, który o dziwo był pusty, musnąłem palcem
jej drobny nos i uśmiechnąłem się.
-Niedługo wrócę, a ty postaraj się nie tęsknić.
–powiedziałem, a ona uderzyła mnie piąstką w ramię.
-Marzysz Bieber. -Zaśmiałem się i opuściłem mieszkanie, zostawiając ją samą.
-Marzysz Bieber. -Zaśmiałem się i opuściłem mieszkanie, zostawiając ją samą.
-Nie spóźniłeś się. –zaśmiał się Jason podchodząc bliżej.
-Chyba mieliśmy się ścigać, a nie gadać. –warknąłem, a on
podniósł ręce w geście obronnym i ruszył w stronę swojego auta. Miejsce było
jak zwykle to samo. Jedyną widoczną różnicą była publiczność. Zazwyczaj są tu
tłumy kibiców zakładających się o to, kto wygra. Nie tym razem. Tu biliśmy
tylko my. Myślałem, że Jason będzie chciał wygrać na oczach widowni. Myliłem się? Najwidoczniej. Podjechałem do linii startu i stanąłem obok niego. Patrzył na
mnie przez otwarte okno.
-Gotowy? –zapytał. Skinąłem głową i spojrzałem przed siebie.
-W takim razie niech wygra najlepszy.- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
Trasę znałem bardzo dobrze, ale to nie było teraz ważne,
ponieważ miałem plan. Miałem cichą nadzieję, że dzięki niemu Jason sobie
odpuści i przestanie ze mną rywalizować. Nagle usłyszałem jak głośno odlicza. Prychnąłem pod nosem z jego pomysłowości. Kto normalny rozpoczyna wyścig od odliczania?
3.
2.
1.
I ruszyliśmy.
I ruszyliśmy.
Co chwilę zmieniałem biegi. Byłem na prowadzeniu, ale Jason
był tuż za mną. Uśmiechnąłem się i mocno zahamowałem, by wbić się w zakręt, co
nie powiem wyszło mi perfekcyjnie. Chwilę potem znów przyśpieszyłem i
spojrzałem w lusterko, by zobaczyć jak Jason próbuje mnie wyminąć. Postanowiłem
się z nim trochę pobawić i nie pozwolić mu na to. Kiedy tylko skręcał w lewo,
ja szybko robiłem to samo, kiedy skręcał w prawo ja również. Chciałbym wiedzieć
teraz jego minę –uśmiechnąłem się na myśl o tym i lekko przyśpieszyłem. W
pewnej chwili zobaczyłem jak samochód Jasona zbliża się do mojego i próbuje
mnie zepchnąć z toru. Przed nami był zakręt, więc gwałtownie zahamowałem, co
widocznie zdziwiło chłopaka, bo już nie patrzył na mnie, a na drogę przed nami.
Zahamował, wrzucił ręczny hamulec i wszedł w zakręt. Zrobiłem to samo, lecz
będąc już za nim. Zbliżaliśmy się do końca, więc obaj przyśpieszyliśmy, by z
jak największą prędkością przekroczyć linię mety. Jason był pierwszy, co
znaczyło że mi się udało. Może teraz, kiedy wygrał da mi w końcu spokój.
–pomyślałem.
Zatrzymałem swoje auto i wysiadłem z niego lekko trzaskając
drzwiami. W moją stronę szedł wściekły Jason. Spojrzałem na niego wymownie i
już chciałem mu pogratulować, lecz nim się zorientowałem podszedł do mnie i wymierzył we mnie cios.
-Co jest kurwa? –warknąłem podirytowany i wytarłem ręką
cieknącą krew. –Wygrałeś, czego chcesz więcej? –zapytałem z kpiną w głosie. Ten
jednak nie zbyt się przejął bo zaczął się śmiać. Podszedł jeszcze bliżej i
popchnął mnie, po czym uderzył z kolanka w brzuch. Skuliłem się.
-Myślisz, że nie wiem co to było? –zapytał wkurzony.
–Zrobiłeś to specjalnie. Znam twoje techniki Bieber. Co to miało być, huh?
–Podniosłem się i spojrzałem na niego z pogardą.
-Jesteś popieprzony. –skomentowałem, a on się zaśmiał.
-Myślałeś, że jestem taki głupi i dam się nabrać? Cóż..muszę cię rozczarować. –powiedział i zaczął się oddalać. Otworzył drzwi od swojego
auta i popatrzył na mnie.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem Bieber. –zaśmiał się i wszedł
do auta. Chwilę później ruszył z piskiem opon.
Ja natomiast wolnym krokiem podszedłem do drzwi swojego samochodu,
usiadłem za kierownicą i popatrzyłem w lusterko. Wyglądałem okropnie. Krew
wciąż kapała mi na bluzkę, a brzuch dawał o sobie znać poprzez ból. Zachowuje
się jak baba –skarciłem się w myślach i wyjechałem na drogę, by wrócić do domu.
Otworzyłem drzwi mając nadzieję, że nikogo nie spotkam na
swojej drodze. Nie chciałem, żeby widzieli mnie w takim stanie, bo musiałbym im
się tłumaczyć. Wszedłem do salonu, by udać się do kuchni. –pusto. Całe szczęście.
–pomyślałem. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej mleko, by się napić. Zimna
ciecz dostała się do gardła przez co poczułem się lepiej.
-Justin.. –usłyszałem cichy szept i automatycznie spojrzałem
w tamtym kierunku.
-Cassie, co ty tu jeszcze robisz? –zapytałem zrezygnowany.
Pięknie, teraz będę się jej musiał tłumaczyć, a nie mam na to najmniejszej
ochoty. Widziałem w jej oczach przerażenie i strach, więc odłożyłem mleko na
miejsce i podszedłem do niej chwytając ją za nadgarstek i ciągnąc w stronę wyjścia.
-Chodź, odwiozę cię. –powiedziałem, a ona stanęła.
Odwróciłem się i spojrzałem w jej oczy.
-Musimy to opatrzeć Justin. Gdzie jest apteczka? –wzruszyłem
ramionami.
-Nic mi nie będzie. Jak wrócę to się tym zajmę. –dziewczyna
pokiwała przecząco głową i udała się do kuchni szukając prawdopodobnie apteczki
w szafkach. Zrezygnowany poszedłem do łazienki i wziąłem to na co czekała.
Stanąłem przed nią i dałem jej potrzebne rzeczy. Nic nie powiedziała. Posadziła
mnie na krześle i w ciszy zaczęła przemywać moje rany na twarzy.
-Gdzie są wszyscy? –zapytałem. Była taka skupiona.
-Na tarasie. –skinąłem, kiedy nic więcej nie powiedziała.
Patrzyłem na nią z podziwem. Większość dziewczyn zaczęła by panikować na sam
widok krwi, a ona? Ona nie zwracała na to uwagi. –Teraz może zapiec.
–powiedziała. Syknąłem marszcząc czoło, a ona się zaśmiała. Złapałem za jej
biodra i przyciągnąłem bliżej siebie, tak by stała między moimi nogami.
Wzdrygnęła się lekko, ale uległa.
-Czemu się biłeś? –zapytała niepewnie.
-Nie biłem się. –wzruszyłem ramionami, a Cassie posłała
mi zabójcze spojrzenie.
-Jasne, więc tak po prostu masz rozwalony nos, tak?
–zapytała z kpiną i odeszła by wyrzucić zużyte waciki. Jęknąłem na jej
zachowanie i wstałem z krzesła opierając się o blat.
-Nie biłem się. –zacząłem.
-Przestań kłamać. –krzyknęła, a ja podszedłem i złapałem za
jej ramiona, po czym się uśmiechnąłem.
-Wiesz, że zachowujemy się jak para, która się kłóci
martwiąc się o drugą osobę? –zapytałem rozbawiony, a Cassie pokręciła
niedowierzająco głową.
-W twoich snach Bieber. –zaśmiała się, ale zaraz
spoważniała. –Więc, co się stało?
-Pojechałem tam. Na miejscu czekał już na mnie Jason.
Obmyśliłem sobie plan, że jak przegram to może da mi spokój, ale tak nie było.
On mnie zna, wie że ze mną trudno jest wygrać, a kiedy bez niczego tak po
prostu dojechał na metę, wkurzył się. Podszedł do mnie i uderzył –wzruszyłem
ramionami i spojrzałem w przerażone oczy dziewczyny.
-Nie oddałeś mu? –zapytała i zrobiła krok w tył.
-Nie. Gdybym mu oddał prawdopodobnie skończyło by się to w
szpitalu, albo jeszcze gorzej. –powiedziałem pewnie.
-Cześć. Wysłali mnie, bo długo cię nie było, ale widzę że
masz zajęcie. –poruszył brwiami Chaz patrząc na Cassie przez co zaczęła się
śmiać. Przewróciłem oczami i patrzyłem na niego kręcąc głową na 'nie'. Nagle w
kuchni rozległ się dźwięk dzwonka. Cassie wyjęła telefon z kieszeni i odebrała.
-Cześć mamo, wróciłaś już? –zapytała oddalając się.
Przez tą chwilę Chaz
mówił mi jaka to Cassie jest fajna i że powinienem się z nią umówić, bo niedługo
ktoś się za nią zabierze. Poklepałem go po ramieniu dając znak, by skończył
bredzić i w tym momencie weszła dziewczyna. –Ok., zaraz będę. –usłyszeliśmy tuż
po jej wejściu do kuchni. –Zawieziesz mnie Chaz? –zapytała, a ja oderwałem się
od blatu.
-Ja cie zawiozę. –powiedziałem i wyszedłem z domu trzaskając
drzwiami. Postanowiłem poczekać na nią przed domem.
--------------------------------------------------------------------------------
Cześć, Cześć :D
No i mamy już 10 rozdział.
Nie wiem nawet kiedy to zleciało :)
Mam nadzieję, że ta akcja z wyścigiem mi w miarę wyszła. Nigdy nie pisałam takich rzeczy, nie znam się zbytnio na autach więc opinie zostawiam Wam.
Cassie nie pojechała.
Przewidziałam, że większość z Was pomyśli, że pojedzie a tu SUPRISE :D
Nie chcę żeby to opowiadanie było czymś co łatwo będzie przewidzieć. Chciałabym żeby to było coś oryginalnego. Mam nadzieję, że rozumiecie :)
+ Dziękuję za komentarze i ponad 6ooo tys wejść. oO
Nie wiem czy to dużo, czy nie bo to moje pierwsze opowiadanie, ale i tak się jaram .! *.*
+Uwielbiam czytać wasze komentarze, więc jeśli macie jakieś zastrzeżenia czy cokolwiek napiszcie proszę. :)
Pytania : Twitter
Jeśli chcecie być informowanie to : Tu
--------------------------------------------------------------------------------
Cześć, Cześć :D
No i mamy już 10 rozdział.
Nie wiem nawet kiedy to zleciało :)
Mam nadzieję, że ta akcja z wyścigiem mi w miarę wyszła. Nigdy nie pisałam takich rzeczy, nie znam się zbytnio na autach więc opinie zostawiam Wam.
Cassie nie pojechała.
Przewidziałam, że większość z Was pomyśli, że pojedzie a tu SUPRISE :D
Nie chcę żeby to opowiadanie było czymś co łatwo będzie przewidzieć. Chciałabym żeby to było coś oryginalnego. Mam nadzieję, że rozumiecie :)
+ Dziękuję za komentarze i ponad 6ooo tys wejść. oO
Nie wiem czy to dużo, czy nie bo to moje pierwsze opowiadanie, ale i tak się jaram .! *.*
+Uwielbiam czytać wasze komentarze, więc jeśli macie jakieś zastrzeżenia czy cokolwiek napiszcie proszę. :)
Pytania : Twitter
Jeśli chcecie być informowanie to : Tu
omg super!!
OdpowiedzUsuńJak zwykle wyszło mega akcja nie jak w typowym ff a mimo to interesująca nie wpadłabym że przegra i że to wymyśli ale wyszło MEGA no i Cassie z Jusem są słodcy <3 @BiebsIsMyLife4
OdpowiedzUsuńo jejku <3 czyżby Justin bd zazdrosny o Chaza ? <3
OdpowiedzUsuńK.O.C.H.A.M!! :D
OdpowiedzUsuńBoże świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńjejku, JEJKU, JEJKU!
OdpowiedzUsuńAle slodziachny! :*
Ale i tajemniczy, przez ten wyścig.
Powiem tylko, że jestem dumna i jest naprawdę dobry, o.
Mam nadzieję, że starczy, bo się śpieszę xd
Dobranoc, miłych snow, pozdrawiam, życzę weny! Xx
@mysza_13 czyli Karolka! :*
Super rozdział i z niecierpliwością czekam na następny kocham cię <3333
OdpowiedzUsuńKocham.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
OdpowiedzUsuńŚwietne ;) Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBoski ;** !
OdpowiedzUsuńNo to mnie zdziwiłaś, bo byłam pewna, że ona pojedzie na ten wyścig, a tu niespodzianka nie pojechała. Jak zwykle rozdział świetny i oczywiście czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńKońcówka była słodka że go opatrzyła
OdpowiedzUsuńO matko mattko matkokocham! Przeczytalam dzis cale opowiadanie i czekam na nastepny :D dawaj, dawaj :D
OdpowiedzUsuńSuuper :))
OdpowiedzUsuńslodka byla ta koncowka, haha :3
Nasteeeepny! :D
Świetny <3
OdpowiedzUsuńBoski ! hxodnkxnxkxmkxkxkxk
OdpowiedzUsuń