Justin.
***
-NA MIEJSCA, GOTOWI, START.!-usłyszałem i od razu nacisnąłem pedał gazu. Wokół mojego auta zgromadził się dym, ale miałem to gdzieś. Musiałem wygrać ten wyścig. Jechałem wyprzedzając po kolei auta, które tylko przeszkadzały mi w wygranej. Moim celem był dzisiaj Jason, który był dwa samochody przede mną. Musiałem trochę zwolnić i zaciągając hamulec ręczny idealnie wjechałem w zakręt przyśpieszając od razu. W bocznym lusterku zobaczyłem jak jeden z aut nie zmieścił się w zakręcie i wypadł. Wokół zebrało się już mnóstwo ludzi i prawdopodobnie dzwonili po karetkę.Gdyby nie był to ważny wyścig i nie musiałbym chronić przyjaciela, to już dawno by mnie tu nie było.
No bo co jeśli przyjedzie policja?
To nielegalne wyścigi, co znaczy że wszyscy moglibyśmy wylądować w pierdlu, a ja nie zamierzam tam trafić..
Przyspieszyłem już prawie na ostatnim zakręcie i mocno w niego wjechałem. Na szczęście mi się udało i idealnie wyprzedziłem McCanna kierując się do mety jako zwycięzca. Tak, byłem najlepszy i nikt nie powie mi, że nie. Nawet gdyby Jason chciał wygrać ( choć teraz nie chciał ) to i tak nie dałby rady. To ja tu jestem w tym mistrzem.
Wyszedłem z auta zadowolony, że udowodniłem im że mogą mi ufać, ale szybko tego pożałowałem, gdy usłyszałem dźwięk syren. Sean i cała jego załoga wymachiwali rękoma, bym wsiadł z powrotem do samochodu i odjechał jak najprędzej. Tak też zrobiłem, ale niestety musieli mnie zobaczyć i jeden z radiowozów zaczął za mną jechać. Przekląłem pod nosem i próbowałem go zgubić, gdy tylko wyjechaliśmy na drogę asfaltową. Wjeżdżałem w różne uliczki byle by tylko ich zgubić, ale dopiero po jakimś czasie moje starania nie poszły na marne. W duchu odetchnąłem i zatrzymałem się na jakiś pustym parkingu, by zebrać myśli.
Kurwa, to było niebezpieczne.
Co gdyby mnie na prawdę złapali?
Moja mama by się załamała,a nie chciałbym po raz kolejny ją zranić.
Ta kobieta dała mi życie, wychowała mnie i zrobiłaby wszystko bym był szczęśliwy. To anioł.
A moi kumple?
Cholera, są dla mnie jak rodzina. Zawsze mogę na nich polegać i mimo, że czasem nie panuje nad sobą to nadal przy mnie są i wspierają mnie. Nie ważne ile mamy lat i tak zachowujemy się jak dzieci, ale to właśnie to utwierdza nas, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi, bo nie boimy się być sobą przy sobie. To jest piękne.
A Cass?
Ta dziewczyna...
moja dziewczyna..
Nie znam jej całe swoje życie jak mamę i chłopaków, ale to nie jest ważne. Cass potrafi doprowadzić mnie do szaleństwa i szybko zdenerwować. Tak, potrafi to. Ale wiecie co? Nie zamienił bym jej na nikogo innego. Ta dziewczyna nie tylko potrafi być gwałtowna, wkurzająca, czasem wścipska czy złośliwa.. Cass jest też urocza, zabawna, a jej oczy często błyszczą kiedy mnie widzi. Jest troskliwa i lubi te wszystkie pieprzone romantyczne gówna, ale mi to nie przeszkadza. Ta dziewczyna się o mnie troszczy..a ja troszczę się o nią. Stała się częścią mnie.
Podskoczyłem lekko, kiedy z moich myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu. Wyciągnąłem go z kieszeni i odblokowałem przykładając go do ucha.
-Gdzie jesteś?-krzyknął Sean.
-Na jakimś parkingu. Musiałem uciekać, a jak ich zgubiłem wjechałem tu by pomyśleć.
-Dobra, nieważne po prostu przyjedź do Bluberry. Zamierzamy opić twoje zwycięstwo stary.-powiedział po czym usłyszałem pikanie co znaczyło, że się rozłączył. Przejechałem ręką po włosach wzdychając i ruszyłem w stronę klubu.
***
-Cholera ta zmyłka była niesamowita. Na prawdę myślałem, że przegrasz ten wyścig, a tu patrz, niespodzianka. Tak nagle go wyprzedziłeś, po prostu szacun koleś.
-Dobra, dobra zostawcie mojego drogiego przyjaciela i dajcie mu się napić.-krzyknął Sean, żeby przegłuszyć wszystkich dookoła.
Prychnąłem na słowo 'przyjaciel'. Chyba mu się kurwa pojebało.-No to wznieśmy toast za nowego członka grupy.-powiedział z kieliszkiem w górze.-Justin to dla ciebie.
Wszyscy przechylili kieliszki do góry. Poczułem lekkie palenie gardła. Tak, wódka dawała czasem ukojenie, a w szczególności po takim dniu.
Po jakiś trzech godzinach picia i rozmawiania na przeróżne tematy, które szczerze mówiąc nawet mnie nie obchodziły wyjąłem telefon w celu sprawdzenia godziny.
4.37 pięknie. Był jeszcze sms. Otworzyłem go i przeczytałem.
" Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. Daj mi chociaż znać, że to przeczytałeś, proszę. Martwię się. ~ Cass "
Mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Ta dziewczyna jednym głupim sms'em sprawiła, że poczułem się ważny i..szczęśliwy. Tak, Cass mnie uszczęśliwia.
Myślicie, że powinienem odpisać Cass?
A co jeśli śpi? Nie chce jej budzić..
Myślałem nad tym jeszcze przez chwilę i nim się spostrzegłem taksówka stała już kilka kroków przede mną. Podałem nieznajomemu adres i czekałem aż w końcu będę na miejscu.
***
-Nie obchodzi mnie to, chce pogadać.-powiedziałem siadając a raczej rzucając się na kanapę w salonie. Dobrze, że nie piłem aż tyle co reszta, bo jestem pewien, że już dawno leżałbym gdzieś w rowie.
No bo czy Sean lub ktoś z jego bandy by się mną przejął? Nie.
Oni nie byli Chazem, Ryanem, Joshem i Chrisem.
-Dobra, mów co się stało.-powiedział siadając na przeciwko mnie przecierając oczy.
Obudziłem go? UPS, nie chciałem.
Czujecie ten sarkazm?
-Co myślisz o Cass?-zapytałem.
-Co?-odkaszlnął zaskoczony.
-Cholera ona jest cudowna, wiesz? I..może to dziwnie zabrzmi, ale ona się o mnie troszczy.
-Bieber i co w tym dziwnego?-zaśmiał się.-To twoja dziewczyna. Oczywiście, że będzie się martwić.-powiedział zupełnie poważnie.
-A czy chociażby Olivia się kiedykolwiek o mnie martwiła?
-Hej, hej, hej. Nie porównuj jej do Cassie, bo z Olivia nigdy na poważnie nie byłeś.
-I w niczym jej nie przypomina.-powiedziałem z uśmiechem.-Cały czas o niej myślę i dziwi mnie to. Nigdy tak nie miałem. Cholera Chaz weź to ode mnie.-powiedziałem wstając. Przetarłem twarz dłońmi i westchnąłem.
Co ona ze mną robi?
-Bieber się zakochał.-zaśmiał się.-Kurwa, Justin pieprzony Bieber się zakochał.-krzyknął.
Spojrzałem na niego i sam zacząłem się śmiać.
-Koleś to jest nie możliwe. Ja się nie zakochuje.-powiedziałem siadając z powrotem na swoje miejsce.
-Słuchaj, kiedyś ktoś powiedział, że niektórym ludziom nie łatwo się zakochać, ale kiedy już to się stanie, zakochują się na poważnie. I nie chce cię martwić, ale widać że zależy ci na Cassie. I wiesz co? Jej na tobie też.
-Nie, to nie możliwe. Przecież ja..-przerwał mi.
-Przecież ty co? Justin jesteś jak każdy inny nastolatek i to normalne, że amor w końcu w ciebie trafił.-powiedział wzruszając ramionami.-Trzymaj się jej, bo na to zasługuje.
Czy ja Justin Bieber na prawdę zakochałem się w Cass?
--------------------------------------------------------------------------------------
Yooooołki .! :D
Mamy kolejny rozdział.
Nie wiem jak wyszedł i czy Wam się spodoba, bo pisałam go na szybko.
Powiedziałam, że rozdział pojawi się w czwartek lub piątek, wiec tak też jest.
Cały tydzień był zabiegany, ale udało mi się. :)
Do następnego .! xoxo
PRZYPOMINAM O GŁOSOWANIU W ANKIECIE, JEŚLI KTOŚ JESZCZE TEGO NIE ZROBIŁ.
Kiedy bedzie kolejny? *-*
OdpowiedzUsuńAwww Justin słodziak :D super:)
OdpowiedzUsuńaww jaki uroczy Justin, uwielbiam, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńOjjj jak pieknie<3
OdpowiedzUsuńomg cudowny aww końcówka to moja ulubioną część haha @Swag_on_Bieebs
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, czekam na nn <3333
OdpowiedzUsuńgenialny <3
OdpowiedzUsuńHaha BIEBER SIĘ ZAKOCHAŁ :D
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 Czekam na kolejny ;)
Kocham :))))
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuń*__________________________*
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńAww Justim taki kochany *_*
OdpowiedzUsuńCudowny <333
OdpowiedzUsuńTaaak zakochał się w niej *_* oby Cassie czuła to samo :*
OdpowiedzUsuńWczoraj zaczęłam czytać to opowiadanie i musze przyznac ze jest świetne ...w niecałe 2 dni je przeczytalam :** genialnie piszesz
OdpowiedzUsuńAwww to jest cudowne :**
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się już następnego rozdziału :** ten jest genialny
OdpowiedzUsuń