czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 30

Justin.


***
Po obiedzie razem z Cass na chwilę jeszcze udaliśmy się do mojego pokoju, gdzie raz jeszcze wszystko jej wytłumaczyłem, a potem wróciła do siebie.
Pomijając tylko to o czym nie musiała wiedzieć. Fakt faktem zadawała mnóstwo pytań, ale na szczęście udało mi się jakoś wybrnąć.
Ustaliliśmy, że nie będziemy się widywać w miejscach publicznych, bo ktoś może nas zobaczyć, a wolę być ostrożny.
Nie podoba mi się ten plan i to głupie ukrywanie się, ale nie mamy wyboru. Pierwszy raz martwiłem się o kobietę i tą kobietą nie była moja mama.

Bieber robisz postęp.

Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, by sprawdzić godzinę.
No pięknie 5 nieodebranych połączeń.
Chaz, Ryan, Josh i dwa od Seana.
Wybrałem numer do mojego nowego 'kumpla' ignorując resztę połączeń i czekałem aż odbierze. Po kilku sygnałach usłyszałem jego charakterystyczny głos.
-Nareszcie koleś. Ile można czekać?-warknął. Chyba był trochę zły, ale nie obchodziło mnie to.
-Co jest?-zapytałem spokojnie nie zważając na jego podniesiony ton.
-O 23 jedziemy na imprezę.-powiedział.-Przyjedź do nas. Adres wyśle ci w sms'ie. Strzałka.-zakończył nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

Teraz już nie miałem wyjścia.

Cassie.

***
-Mamo nie widziałaś gdzieś moich czarnych rurek?-zapytałam.
Odkąd tylko wróciłam od Justina szukam tych spodni. Miałam iść z Kate na imprezę. Co prawda nie byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł, ale w końcu udało jej się mnie przekonać.
-Wyprałam je.-powiedziała spokojnie.-A potrzebujesz ich?
-Chciałam iść w nich na imprezę z Kate, Justinem i resztą chłopaków.
-Cassie o jakiej imprezie ty mówisz?-zapytała nie co głośniej i pewniej.

Ehe, zaczyna się przemowa mojej nadopiekuńczej mamusi.

-Zwykła impreza w klubie.Nic mi nie będzie, dobrze? Będę z Justinem.-Skłamałam. Justin wcale nie szedł z nami. Powiedział, że spotyka się dzisiaj z tamtymi chłopakami, bo muszą coś obgadać. Czy się martwiłam? Tak. I to bardzo, ale nie chciał mi powiedzieć nic konkretnego. Skłamałam, bo wiedziałam,że wcale by mnie nie puściła, albo kazała wrócić o określonej porze.
-Oh-westchneła.-W porządku tylko uważajcie na siebie.
-Zawsze na siebie uważamy.-usmiechnęłam się pocieszająco i ucałowałam matczyny policzek.
-Cassie.-krzyknęła za mną, gdy miałam już wychodzić.-W twoich spodniach była jakaś wizytówka czy coś.-powiedziała podając mi ją do ręki.-Po co ci to?
-Ahh to długa historia. Opowiem ci później. Teraz lecę się szykować.

***
Weszłam do pokoju odkładając wizytówkę na półkę i podeszłam do szafy w poszukiwaniu czegoś na wieczór. Nie wiedziałam co konkretnie mogłabym ubrać, bo moja szafa nie pęka od ubrań dyskotekowych. Bezradna usiadłam przed szafa i patrzyłam. Drzwi od pokoju się otworzyły, przez co zmuszona byłam do odwrócenia się.
-Cześć laska.!-krzyknęła Kate z szerokim uśmiechem i podbiegła by mnie przytulić. Odwzajemniłam gest i ponownie stanęłam przed szafa.-Co znowu?-zapytała z grymasem kładąc rękę na biodrze.
-Nie mam co ubrać.-powiedziałam.
Kate podeszła do mnie i zaczęła przeszukiwać moją garderobę. Nie obchodziło ją to,że przez nią moje ciuchy były albo na podłodze, albo nie na swojej określonej półce. Nie żebym była pedantka, po prostu lubię mieć w szafie porządek, bo dzięki temu wiem gdzie co jest.
-Idealnie.-powiedziała szczęśliwa i rzuciła we mnie obcisła czarną spódniczką i czarną bluzką z dużym dekoltem co w połączeniu mogło tworzyć sukienkę. Spojrzałam na nią wymownie sugerując, że tego nie założę, ale z nią nie było żartów. Najnormalniej w świecie wepchnęła mnie do łazienki i kazała przebrać.
-Kate, nie mogę w tym iść.-zaskomlałam.-Widać mi cycki.
-No i? Jak je masz to je pokazuj.-zaśmiała się.
-Kate.!-skarciłam ją.-Mam chłopaka. Nie pójdę w czymś takim.
-Ah, zapomniałam że się pogodziliście.-uderzyła się w czoło, a ja przewróciłam oczami na jej zachowanie. Oczywiście, że nie zapomniała o tym, że jesteśmy razem. Zadzwoniłam do niej od razu po wyjściu od Justina. Teraz jest po prostu nie co ostrożniejsza.-Masz.-powiedziała rzucając we mnie białym bolerkiem.-Może to coś pomoże.
-Dziękuję.-złapałam część garderoby i podeszłam do lustra,by się w nim przejrzeć.
-Całkiem seksownie.-skomentowała Kate.-A tak swoją drogą to co to za wizytówka?-zapytała uważnie czytając co na niej było.
-Oh. Jak byłam z Justinem w wesołym miasteczku to zgubiła się tam mała dziewczynka, której pomogliśmy znaleźć jej opiekunkę. Kobieta dała nam wtedy namiary, gdybyśmy chcieli ją kiedyś odwiedzić.-uśmiechnęłam się na wspomnienie tego. Musimy to kiedyś zrobić.
-Ona jest chora?-zapytała zdziwiona.
-Nie wiem, ale się dowiem.


***
-Przypomnij mi czemu zgodziłam się tu z Tobą przyjść?-zapytałam śmiejąc się i popijając kolejny kieliszek wódki. Nie wiem który to już z kolei, ale czułam alkohol płynący w moich żyłach. Moja głowa dawała o sobie znać, choć nie było jeszcze tak źle. Kontrolę miałam. W końcu nie mogłam wrócić do domu pijana,prawda?
-Bo mnie kochasz.-krzyknęła Kate, by przegluszyć muzykę i po raz kolejny stuknęła się ze mną kieliszkiem.
-Co to za picie bez nas?-zapytał Chris z uniesionymi brwiami.
-Co to za przywitanie?-odegrała się Kate z uśmiechem. Chwilę po tym wpiła się zachłannie w jego usta.
-Fuuuuj.-powiedział Ryan uderzając Chrisa w ramię na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Chodźmy tańczyć.-krzyknęłam popychając Josha, Chaza i Ryana w stronę parkietu.


Justin.

***
-Co?-krzyknąłem zdziwiony.-To jest możliwe?
-Chłopie, wszystko na tym świecie jest możliwe.-powiedział szeroko uśmiechając się.
Siedzieliśmy w klubie już jakiś czas. Znowu każdy pił oprócz mnie. Normalnie byłoby to dziwne, ponieważ z moimi chłopakami nie było opcji bym nie pił, a z nimi? Nie koniecznie. Po części dlatego, że się bałem. Bałem się że powiem coś o czym nie powinienem mówić, ale i dlatego, że nie prowadzę pod wpływem. Rozejrzałem się po klubie popijając szklankę wody. Mój wzrok padł na długowłosą brunetkę.
 Cholera, albo mam zwidy, albo przy barze stoi Cass.
Szybko wstałem od naszej loży mówiąc,że idę po coś do picia i udałem się w stronę baru.


Cassie.

***
-Pójdę po coś do picia.-krzyknęłam do Chaza, kiedy tańczyliśmy. On skinął, a ja przepychając się między spoconymi ludźmi w końcu trafiłam do baru.-Poproszę wodę.-zwróciłam się do kelnera, który jak na swój wiek był dość przystojny. Nie wiem ile mógłby mieć lat, ale stawiam na 26. Uśmiechnął się do mnie podając moje zamówienie. Zrobiłam to samo dając mu pieniądze, ale on pokręcił tylko głową.-To na koszt firmy piękna.-wzruszyłam ramionami chcąc mu pokazać,że nie obchodzi mnie to jak właśnie mnie nazwał i wzięłam łyk zimnej wody. Po wypiciu całej zawartości odłożyłam szklankę na blat i udałam się na parkiet. Niestety nie udało mi się dojść do moich przyjaciół, ponieważ ktoś chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie tak, że wpadłam na jego klatkę piersiową. Podniosłam wzrok, by ujrzeć te cudowne karmelowe oczy i lekko się zarumieniłam.
-Co ty tu robisz?-syknął.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie.-powiedziałam wyrywając się i stając przed nim luźno.
-Mówiłem,że muszę pogadać z chłopakami. Wybrali to miejsce i zarezerwowali łoże. Nie tańczymy i nie flirtujemy z dziewczynami.-powiedział obejmując mnie w talii na co zachichotałam.
-Aww Bieber jest zazdrosny.
-Cokolwiek.-pokręcił głową z uśmiechem.-Co tu robisz?
-Jestem z Kate,Ryanem,Chazem, Joshem i Chrisem. Zmusili mnie bym przyszła.-powiedziałam.-Nie zrobiłam nic.
-Wiem, przepraszam. Po prostu jesteś ubrana tak...cholernie seksownie.-oblizał wargi i splótł nasze palce.-Chodź ze mną gdzieś. Powiedz im, że wracasz do domu.
-Czemu nie możemy powiedzieć,że idziemy razem? Oni się martwią Justin.Nie odbierasz od nich telefonów.
-Okej.-westchnął.-Chodźmy do nich.
Po tym jak udaliśmy sie do naszej 'paczki' i po tym jak każdy z chłopaków zaczął krzyczeć na Justina, że ich olewa i nie wiedzą co się z nim dzieję wyszliśmy z klubu.
-Zaczekaj tu,ok? Muszę jeszcze Sean'owi powiedzieć,że wychodzę.-skinęłam głową i patrzyłam jak odchodzi.


Po kilku minutach wrócił z wielkim uśmiechem. Podszedł do mnie, objął mnie w talii i przyssał się do moich warg. Jęknęłam w jego usta, kiedy zjechał swoimi dłońmi na moje pośladki i lekko je ścisnął. Dobrze, że nikogo nie było wokół nas, bo prawdopodobnie spaliłabym się ze wstydu.
-Przepraszam, po prostu wyglądasz cholernie pociągająco.-zaśmiałam się z jego bezpośrednich słów i splotłam nasze palce.
-To dokąd mnie zabierasz?
Co ja oczekiwałam pytając go o to. To było do przewidzenia, że nic mi nie powie. Zamiast tego uśmiechnął się szeroko i pociągnął w stronę auta.
-Justin.-jęknełam.-Daleko jeszcze?
-Już jesteśmy.-powiedział.
Zaparkował na parkingu przed jakimś wieżowcem i zgasił silnik. Spojrzałam na niego niepewnie.
No bo co my właściwie robimy o drugiej w nocy przed jakimś budynkiem? Justin wysiadł z auta i otworzył drzwi z mojej strony, po czym ponownie splótł nasze palce ciągnąc mnie za sobą. Weszliśmy do środka wieżowca, który był zabezpieczony hasłem, które Justin oczywiście znał.
-Czy to legalne?-zapytałam przerażona. Nigdy nie robiłam takich rzeczy. Z Justinem przeszłam już tyle swoich 'pierwszych razów', że i kolejny nie zaszkodzi,mimo iż strach przejmował nade mną kontrolę. Weszliśmy do windy. Justin nacisnął przycisk, który zawiózł nas na ostatnie piętro. Tam znajdowała się schowana drabina, która Justin sprytnie opuścił tak byśmy mogli wejść.
-Tu jest...niesamowicie.-powiedziałam podziwiając widoki. Widziałam stąd całe miasto. Domy, podświetlone ulice. Tu było tak pięknie.
-Podoba ci się?-zapytał przytulając mnie od tylu i kładąc głowę na moim ramieniu.
-Skąd znasz to miejsce?
-Przychodzę tu zawsze,kiedy jest mi źle. Kiedyś usłyszałem w telewizji,że jakaś dziewczyna stąd skoczyła. Chciałem tylko zobaczyć to miejsce, ale z czasem zacząłem przychodzić tu częściej, bo mogłem w spokoju pomyśleć.
-A co ja tu robię?
-Zawsze widziałem na filmach jak chłopaki zabierają tu swoje dziewczyny. Nie wiem, chyba chciałem być trochę romantyczny i sprawić byś mi zaufała.-wzruszył ramionami. Odwróciłam się do niego, stanęłam na palcach i musnęłam delikatnie jego usta.
-Ufam ci.


--------------------------------------------------------------------------------------

Hejoooo .! :D

Jest nowy rozdział. Mam nadzieję, że nie zepsułam,
bo jestem cholernie zmęczona.

Tak jak obiecałam jest dłuuuugi .! 

Nie wiem, kiedy będzie kolejny, ponieważ cały weekend nie ma mnie w domu. :c

Do następnego :)

+ PRZYPOMINAM O ANKIECIE.
CHCĘ TYLKO WIEDZIEĆ ILE OSÓB TO CZYTA, 
NIC WIĘCEJ.



Jeśli są jakieś błędy, to przepraszam, ale brat kazał mi na szybko wszystko sprawdzić, bo ''potrzebuje komputera'', a mój jest zepsuty :c

9 komentarzy: