piątek, 7 marca 2014

Rozdział 28

Justin


***

-Czyli wchodzisz w to?-zapytał.
Patrzyłem na niego przez chwilę aż w końcu niepewnie skinąłem głową na znak,że się zgadzam.

W co ja się pakuje? To jest niemożliwe.

 Okej, może nigdy nie byłem do końca typem grzecznego i ułożonego chłopca, ale nie przesadzajmy. To jest moje pierwsze tak niebezpieczne zagranie, nie wliczając seksu bez zabezpieczenia.
 Nie wińcie mnie, nie zawsze mam gumki przy sobie.

-Wiedziałem, że jesteś w porządku koleś.-klepnął mnie w ramie szeroko uśmiechając się.-Mam nadzieję,że nas nie zawiedziesz.-powiedział surowo, po czym głośno się roześmiał.Zrobiłem to samo, mimo że wcale mnie to nie śmieszyło.Co z nim jest nie tak?

Cóż...grę czas zacząć.

***

Już od jakiejś godziny lub nawet dwóch siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Głównym tematem oczywiście były wyścigi i samochody, Tak, ci kolesie zdecydowanie kochają szybkie i sportowe auta, przez co dość dobrze mi się z nimi gadało. Co chwilę któryś z nich zamawiał jakiś alkohol na tak zwane 'rozluźnienie'. Cokolwiek to znaczyło w ich języku, bo nieźle byli nawaleni. W każdym razie ja sobie tego oszczędziłem. Nie chce wracać do domu pod wpływem alkoholu. Poważnie, mama by mnie chyba zabiła. I wcale nie żartuję.!
-A pamiętacie ten wyścig..co jechał eee..-zaciął się szukając w pamięci czyjegoś imienia.-ten skurwiel od Melanie,już wiecie?
-Mówisz o McCannie?-zapytałem cicho popijając swoją wodę.
-Ta,a ty skąd wiesz?-spojrzał na mnie podejrzliwie, a ja tylko się zaśmiałem.
-To idiota.Każdy go zna.-powiedziałem pewnie świdrując każdego z nich wzrokiem.Sean patrzył na mnie prawdopodobnie oczekując czegoś więcej więc odłożyłem swoją szklankę i zacząłem mówić.
-Jason jest na wyścigach bardzo często.Ściga się z większością ludzi i jest najlepszy-przerwałem.-kiedy mnie nie ma.-uśmiechnąłem się triumfalnie i kontynuowałem.-Większość swojego czasu poświęca na picie i pieprzenie wszystkiego co się rusza.Nie znam go, ale z tego co zdążyłem zauważyć to jest bardzo rządny władzy. Najchętniej z każdym by wygrał, no ale cóż to miejsce jest już zajęte.
-Więc będzie w porządku jeśli się z nim zmierzysz i go załatwisz.-powiedział.
-Nie ścigam się bez korzyści.
-Dostaniesz to na co zasłużysz,a teraz chodźmy się zabawić.-wstał i ponownie poklepał moje ramię.
-Ja będę spadał. Obiecałem,że wrócę dzisiaj wcześniej.
-Żartujesz,nie?-zapytał rozbawiony.
-Nie. Jestem umówiony, więc do..w sumie do kiedy?
-Jutro zabieramy cię na prawdziwą imprezę..-powiedział.
 Skinąłem i ruszyłem do swojego auta myśląc o tym co będzie później i jak wszystko się potoczy.

 Co jeśli dowiedzą się prawdy?


***

Wsiadłem do auta i wyjechałem na ulice włączając płytę. W głośnikach samochodu rozległ się Rap. I tak o to droga do domu wydała mi się krótsza.
-Cześć. Czemu nie śpisz?-zapytałem wchodząc do salonu,gdy zobaczyłem mamę siedzącą z kubkiem herbaty i oglądającą telewizję.
-Nie mogę zasnąć.-powiedziała okrywając się szczelniej kocem.
-Jest ci zimno?
-Nie,jest w porządku.-zapewniła,choć dobrze wiedziałem,że kłamie. Wstałem i skierowałem się do pokoju gościnnego, z którego wyciągnąłem jeszcze jeden koc i zaniosłem go okrywając ją.
-Dziękuję.-szepnęła i ucałowała mój polik.
-Jest okej.Potrzebujesz czegoś jeszcze?
-Chciałabym porozmawiać,Justin.

Oh-o, no to się zaczyna. 
Powinienem się bać?

-O czym?
-Może nie powinnam się mieszać w twój i Cassie związek,ale Justin proszę cię.Jeśli ci na niej zależy to dbaj o nią, a jeśli nie to oszczędź jej cierpień. Rozmawiałam z Amandą i mówiła mi jak dużo przeszła, i że nie ufa chłopakom.Tobie się udało.Zaufała ci na tyle by z tobą być. Wiesz,że dla dziewczyn zaufanie jest czymś bardzo kruchym? Nie zniszcz tego. Cassie jest dobrą dziewczyną i z pewnością nie zasługuje na kogoś kto będzie się nią bawił. Wiem,że brzmi to okropnie i ja jako matka nie powinnam w ten sposób mówić, ale wiem jak zachowujesz się wobec niektórych kobiet i nie podoba mi się to.Zawsze starałam się wychować cię jak najlepiej umiałam.Nie wiem, gdzie popełniłam błąd, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone i przestaniesz wykorzystywać te wszystkie dziewczyny. Na prawdę nie lubię cię widzieć z Olivią. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie dobra. Zasługujesz na dużo więcej jeśli tylko sam będziesz oczekiwał od swojej dziewczyny bycia twoją dziewczyną, a nie zabawką od seksu.-powiedziała.

Analizowałem każde jej słowo starając się zrozumieć jej przekaz. Czy moja mama właśnie w niedosłownym znaczeniu nazwała mnie męską dziwką? Wiem, że nie lubiła mnie widzieć z Olivią i z większością moich ''koleżanek'', ale to było czymś co pozwalało mi się uporać ze stresem. Kiedy poznałem Cass miało być tak samo. Dopiero kiedy poznawałem ją bliżej z każdym dniem stawała się bardziej pociągająca. Potrafiła się na mnie złościć, krzyczeć, obrażać, nie pozwalała mi się do siebie zbliżać, czy czasem nawet przytulić. Była skryta i tajemnicza.Czasem cicha, a czasem wygadana i pyskata. Za wszelką cenę chciałem ją rozszyfrować.

 Moja mama ma rację. Zniszczyłem swoją szansę na cokolwiek i wiem to. Zraniłem ją, a ona mi zaufała.
-Justin jeśli cię uraziłam to przepraszam,po prostu chciałam żebyś wiedział, że jako twoja matka nie toleruje tego, choć wiem, że nie mam zbyt dużo do gadania, bo jesteś pełnoletni, ale..kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Wiem to. To ja powinienem cię przepraszać. Wiem jaki jestem, a raczej jaki byłem, ale nie cofnę czasu, choć uwierz mi wiele bym dał by tak się stało.-powiedziałem i mocno ją do siebie przytuliłem.-Kocham Cię mamo.

Powinienem jej powiedzieć, że wszystko zjebałem?
Nie prawdopodobnie nie, bo załamałaby się.
Myślę, że powiem jej innym razem. Jestem okropny okłamując własną mamę,ale czy mam inne wyjście? Wydziedziczy mnie, gdy jej powiem, że zerwaliśmy.

Cassie.

***

-Myślisz, że mu się znudziłam?-zapytałam leżąc z Kate na łóżku.Po relaksacyjnej kąpieli zdecydowałyśmy,że obejrzymy nasze zdjęcia.
-Cassie tobą nie da się znudzić.-powiedziała próbując mnie pocieszyć. Cóż, nie koniecznie jej to wyszło.Westchnęłam głośno i opadłam głową na poduszkę.
-Niech moje życie się skończy.-mamrotałam w poduszkę.Kate prawdopodobnie usiadła, ponieważ poczułam opadające łóżko.
-Wiesz,że jesteś cudowna,że cię kocham,że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie,że..-mówiła,ale jej przerwałam.
-I że nie jestem wystarczającą dziewczyną?
-Wiesz,że nie jeden chłopak biłby się o ciebie?-spojrzałam na nią i kilka razy palcem stuknęłam sobie w czoło, sugerując, że się z nią nie zgadzam i jest nienormalna.
-Co jeśli Justin musiał to zrobić?-zapytała już nie co poważniej przygryzając wnętrze policzka.
-Niby kto by mu kazał? Kate, nikt nie ma prawa za niego decydować, więc nie wierze w to. Widocznie nie chciał tego wszystkiego. Pobawił się mną, sprawił,że czułam się przy nim dobrze,że chciałam z nim ciągle rozmawiać i śmiać się. Sprawił, że czułam się piękna za każdym razem,kiedy mówił mi to, a potem odszedł. Najzwyczajniej w świecie odszedł. Bez wyjaśnienia.
-Może się przestraszył?
-Niby czego? Przecież nie mówiłam mu o dzieciach, ślubie. Nawet nie powiedziałam,mu że go kocham, więc czego miałby się przestraszyć?-zapytałam lekko podnosząc głos. Wiem,że w tym momencie wyżywałam się na przyjaciółce, mimo że to nie na nią byłam zła, ale czasami już tak mam. Kiedy jest mi źle po prostu krzyczę.
-A kochasz?-zapytała. To pytanie zbiło mnie z tropu.
 Kocham Go? Sama nie wiem. Czasami ludzie uważają, że by kochać trzeba kogoś bardzo dobrze znać i rozumieć. Inni zaś twierdzą,że będąc nastolatkiem, nie kochamy. Mówią, że to tylko zauroczenie bla bla bla. Nie wierze w to, ponieważ moi rodzice poznali się, gdy mieli po 16 lat, a później? W wieku 21 lat wzięli ślub, następnie po kilku latach urodziłam się ja. Jestem pewna, że gdyby nie śmierć mojego taty wciąż tworzyliby szczęśliwą parę. Wiadomo, jak w każdym związku zdarzały im się kłótnie, ale to przecież i one budują związek, czyż nie? To dzięki kłótniom uświadamiamy sobie jak bardzo ten ktoś jest dla nas ważny i ile jesteśmy w stanie dla niego poświęcić.
 Gdyby spojrzeć na to wszystko tak czysto teoretycznie to można by powiedzieć, że minęło już sporo czasu od naszego poznania, ale nie wystarczająco. Znamy się jakiś miesiąc, czy to wystarczy by się w kimś zakochać? Jasne, że czuję się przy nim bezpieczna. Jasne, że sprawia, że jestem szczęśliwa, że się uśmiecham, ale..słowa ''Kocham'' powinno się być pewnym, a ja? Ja chyba jeszcze nie jestem pewna.
-Nie wiem. Dlatego cieszę się,że zrobił to teraz, a nie wtedy gdy byłabym w nim szaleńczo zakochana.-powiedziałam.-Dobranoc Kate.


***

Następnego dnia obudził mnie dzwoniący telefon. Niechętnie podniosłam rękę szukając telefonu i nie sprawdzając kto to odebrałam.
-Tak?
-Cześć..em Cass.-kiedy usłyszałam ten głos od razu podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Czy to możliwe, żeby on dzwonił?-Słuchaj wiem,że nie chcesz ze mną teraz rozmawiać, ale moja mama prosi byś przyjechała i przymierzyła sukienkę, bo jest gotowa.
-Oh.-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. W sumie czego ja się spodziewałam? Że przemyśli sobie wszystko i postanowi do mnie wrócić? Głupia ja. Oczywiście, że dzwonił tylko dlatego, że jego mama chciała się ze mną widzieć.-W porządku, będę.-powiedziałam bardziej od niechcenia i przewróciłam oczami, choć nie mógł tego zobaczyć. Zresztą pewnie gdybym zrobiła to przy nim wściekł by się. Swoją drogą dlaczego go to tak bardzo drażni? Nieważne, nie obchodzi mnie to....już.
-Przyjechać po ciebie?
-Dam sobie rade, nie fatyguj się.-powiedziałam gniewnie.-Będę za godzinę.-I rozłączyłam się wzdychając i opadając ponownie na łóżko. W tym momencie nie obchodziło mnie już nawet to, że mogę obudzić Kate.


Po telefonie od Justina od razu poszłam się wyszykować. Kiedy wyszłam z łazienki Kate jeszcze spała. Nie chcąc jej budzić napisałam jej kartkę, którą zostawiłam na półce przy łóżku i zeszłam na dół.
-Cześć.-przywitała się moja mama.
-Cześć.-odpowiedziałam całując ją w policzek, po czym nalałam sobie wody i popiłam.
-Wybierasz się gdzieś?
-Tak, jadę do Justina, bo Pattie uszyła już sukienkę i mam ją przymierzyć.-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Wieczorem gdzieś wychodzicie czy będziesz na kolacji?-zapytała.
-Ja z Justinem?
-A spotykasz się z kimś jeszcze?-zaśmiała się.
Oh, czyli nie wiedziała, że nie jesteśmy już razem. Może lepiej jak tak zostanie.
-Będę na kolacji.-powiedziałam.-A i Kate śpi na górze.Nie budź jej.


Stojąc na przystanku nie mogłam oderwać myśli od Justina. Zachowuje się jak jakaś opętana nastolatka. I szczerze? Przeraża mnie to. Wszystko mi jego przypomina. Kiedy szłam kupić bilet i spojrzałam w górę, co zobaczyłam? Ah no tak nawet głupi kierowca autobusu musiał nazywać się Justin. 

Oh ironio.

Wysiadłam na przystanku niedaleko domu Justina i wolnymi krokami dążyłam w jego kierunku. Będąc już na podjeździe dostrzegłam Justina siedzącego na schodach z głową między nogami. Wyglądał na takiego bezbronnego, delikatnego chłopca. Odepchnęłam wszystkie złe myśli i podeszłam do niego siadając obok. Nie spojrzał na mnie, nie odezwał się, nawet nie drgnął, co zmusiło mnie do przekazania mu, że tu jestem. Chrząknęłam cicho nie chcąc go dotykać, no bo dlaczego miałabym to robić? Każdy jego nawet najmniejszy dotyk sprawiał, że miałam motylki. Nie chciałam tego teraz, bo nie byłoby to korzystne.
-Cześć.-powiedziałam, kiedy w końcu podniósł swoją głowę.
-Cass.-wymówił to jak jakby nie dowierzał, że to na prawdę ja. Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz spoważniałam i spojrzałam w dół na swoje palce bawiąc się nimi.-Cholera, przepraszam za wszystko. Jestem takim dupkiem. Na prawdę na ciebie nie zasługuję.
-Justin skończ. Nie chce tego słuchać,okej? Jestem tu w innej sprawie,pamiętasz? To nie ty mnie tu zaprosiłeś, tylko twoja mama.
-Masz rację, ale mam prośbę.-powiedział lustrując mnie i próbując wyczytać z moich oczu wszystkie emocje, które kryłam w sobie.-skinęłam, by mógł kontynuować.-Moja mama..ona..nie wie, że wiesz..-jąkał się.
-Nie wie, że nie jesteśmy razem,ta? Okej, moja mama też nie wie i niech tak na razie zostanie w innym przypadku cię znienawidzi.-powiedziałam całkowicie szczerze. Jestem pewna,że gdybym powiedziała, że nie jestem już z Justinem wkurzyłaby się na niego.
-To znaczy, że możemy chociaż udawać, że wszystko jest w porządku?-zapytał z nadzieją.
-Tak.

Justin otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka. Kiedy Pattie usłyszała otwieranie drzwi od razu wybiegła z kuchni i mocno mnie przytuliła.
-Dzień Dobry Pattie.-powiedziałam z uśmiechem. Ta kobieta jest niesamowita. Po chwili puściła mnie i pchnęła lekko w stronę Justina, przez co wpadłam na niego, a on mnie niepewnie objął.

Cholera, niezręcznie.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć i czołem :)

Jest nowy i długi.
Starałam się, mam nadzieję że nie zawaliłam. :c

Co myślicie o tym rozdziale?
Cass i Justin się pogodzą?
Wrócą do siebie czy jeszcze nie teraz?

Pytania? Ask lub Twitter



14 komentarzy:

  1. niech oni w nastepnym rozdziale juz beda razem ejbvjeubfveiubveb

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. i wrócą do siebie muszą :*

    OdpowiedzUsuń
  3. też bym się czuła niezręcznie haha fajny rozdział ;)
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdzialik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech juz będą razem.. Pozdrawiam.. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super.Oni muszą być razem.Czekam na następny ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Supcio :*
    ONI MUSZĄ DO SIEBIE WRÓCIĆ I TO JUŻ W NASTĘPNYM ROZDZIALE

    OdpowiedzUsuń
  8. mega rozdział niech już będzie po wszystkim i justin niech odzyska ta sioster jasona i iech bedzie znow z cass ily <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. Uuuuuu cos sie dzieje :-D oni musza do sb wrocic inaczej..... to nie bedzie mialo sensu ♥
    Jestem strasznie ciekawa co dalej, wiec czekam ;-) @akaqomez

    OdpowiedzUsuń