poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 31

Cassie.


-A co ja tu robię?-zapytałam.
-Widziałem na filmach jak chłopaki zabierają tu swoje dziewczyny. Nie wiem, chyba chciałem być trochę romantyczny i sprawić byś mi zaufała.-wzruszył ramionami.
Odwróciłam się do niego, stanęłam na palcach i musnęłam delikatnie jego usta.
-Ufam ci.-powiedziałam, a na jego twarzy od razu pojawił się wielki uśmiech.
Podniósł mnie tak, że owinęłam nogi wokół jego pasa, a on trzymając mnie mocno okręcił się. Zaczęłam krzyczeć i śmiać się. Po chwili zatrzymał się i lekko postawił mnie na ziemię zakładając kosmyk włosów za moje ucho.
-Jesteś taka piękna Cass.-powiedział patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się, ale nie chcąc pokazać, że czułam się nieswojo powiedziałam.
-Ty również wyglądasz dość dobrze, panie Bieber.-zaśmiałam się, a on ze mną. Chwycił mnie za rękę i usiadł, sugerując że powinnam zrobić to samo. Usadowił mnie między swoimi nogami, tak że opierałam się o jego tors i objął mnie.
-Justin?
-Hm.-mruknął bym kontynuowała.
-Dzisiaj moja mama znalazła wizytówkę tej kobiety z Wesołego Miasteczka,pamiętasz ją?-zapytałam przekręcając się lekko by na niego spojrzeć.
-Tej od Hallie?-upewnił się. Szczerze? Byłam zdziwiona,że pamięta nawet jej imię. Myślę, że to urocze.
-Tak.-powiedziałam.-Może byśmy ją kiedyś odwiedzili?
-Czemu nie,jest słodka.-uśmiechnął się i musnął wargami mój policzek.
-Co z twoją mamą i Jeremym?-zapytałam cicho.
Czułam jego napinające mięśnie. Wkurzyłam go? Nie chciałam. Po prostu ciekawiło mnie to, ponieważ moja mama nie chciała ze mną na ten temat rozmawiać.\


RETROSPEKCJA

-Jak się czujesz?-zapytałam siadając obok niej w kuchni.
-W porządku.-powiedziała wymuszając uśmiech.
-Mamo, nie musisz przede mną nic ukrywać. Chce tylko pomóc.
-Cassie daj spokój ok?
-Rozmawiałaś z Jeremym?-zapytałam ignorując jej prośbę. Choć podejrzewałam, że tego ranka, gdy Justin ze mną zerwał moja mama i Pattie pojechały się z nim spotkać, to chciałam mieć pewność.
-Tak, ale to nieważne. Nie ma już Jeremiego w moim życiu i niech tak pozostanie. Jest w porządku.-syknęła po czym wyszła zostawiając mnie samą z moimi myślami.

KONIEC RETROSPEKCJI.

-Nie wiem. Moja mama nie mówi mi o takich rzeczach, a ja nie chce jej zmuszać do rozmowy o nim, bo sam tego nie lubię.-wzruszył ramionami.-A jak czuje się twoja mama?
-Chyba trochę tęskni.-przyznałam.-To pierwszy mężczyzna, z którym postanowiła się spotykać od śmierci taty.
-Przykro mi, że mój ojciec jest takim chujem.
-Justin.-skarciłam go.-Nie mów tak. Nieważne jaki jest. To wciąż twój tata.-powiedziałam.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak często ja kłóciłam się ze swoim.-uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
-Co?-zaśmiał się.-Nigdy w to nie uwierzę. Mam na myśli to, że fakt potrafisz być pyskata, ale żeby kłócić się z dorosłymi?-pokręcił niedowierzająco głową.-Jesteś zbyt dobra, by to zrobić.
-Oh nie wiesz jeszcze na co mnie stać.-uderzyłam go żartobliwie w ramię.-Wiesz..-zaczęłam.-Mój ojciec był czasem prawdziwym tyranem. Często krzyczał i szybko się złościł.-powiedziałam spuszczając głowę i bawiąc się palcami. Justin widząc to splotl nasze dłonie i pocieszająco gładził moje knykcie.-Zawsze musiało być tak jak on chciał,wiesz? Czasami na prawdę miałam go dosyć, ale te wszystkie złe momenty zastąpiały te dobre.-uśmiechnęłam się lekko.-Pamiętam jak jeździliśmy całą trójką nad morze, albo na piknik. Tak to były niesamowite chwilę. Zawsze graliśmy w gry lub po prostu rozmawialiśmy. Wesołe Miasteczko,które tak bardzo kojarzy mi się z tatą. Wiesz..to były ostatnie chwilę jego życia. Chcieliśmy by było idealnie,bo...nie mieliśmy dużo czasu.-westchnęłam.
-Twój ojciec jest z ciebie dumny.-powiedział.-Jestem tego pewny.-uśmiechnęłam się i ucałowałam jego polik.-A teraz wracajmy. Późno już.


***

-Wejdziesz?-zapytałam, kiedy staliśmy już pod moim domem. Skinął głową i wyszliśmy z samochodu.-Tylko musimy być cicho,bo moja mama śpi.-ostrzegłam go szukając kluczy w torebce.
-Bardzo cicho musimy być?-zapytał przytulając mnie od tyłu i szepcząc mi do ucha.-skarciłam go wzrokiem, a on uniósł ręce w geście obronnym śmiejąc się. Otworzyłam drzwi i najciszej jak się da weszliśmy do środka udając się do mojego pokoju. Justin od razu podszedł do łóżka i położył się na nim.
-Idę się umyć, a ty postaraj się nie ruszać niczego, by nie narobić hałasu.-powiedziałam grożąc mu palcem.
-Mogę iść z tobą?-zapytał poruszając brwiami.-Obiecuje,że będę grzeczny.
Zignorowałam to co powiedział śmiejąc się pod nosem i weszłam do łazienki zamykając się, by przypadkiem Justin nie pomyślał, że to jakieś zaproszenie czy coś. Ściągnęłam z siebie ciuchy odkręcając kurki i weszłam pod prysznic.


Justin.


Leżałem na łóżku Cass z telefonem w ręku grając w jakieś nudne gry dopóki na moim wyświetlaczu nie pojawiło się nazwisko Jasona. Odebrałem telefon i przyłożyłem go do ucha.
-Co jest?-warknąłem.-Wiesz która jest godzina?
-Nie obcho-chodzi m-mnie to.-powiedział, choć słowa ciężko z niego wychodziły. Sądząc po jego sposobie mówienia albo był pijany, albo coś cpał.-Jak sprawa z Mela-melanie?
-Ufają mi,więc myślę że wszystko idzie zgodnie z planem.
-To do-dobrze.-uciął.-Dz-dzięki wiesz? Jesteś kurwa prawdziwym kumplem.-powiedział.

Przez chwilę byłem cicho. No bo co niby miałem mu powiedzieć? Zastanawiałem się co on musiał brać,by gadać takie rzeczy no i oczywiście czy to było szczere.-Jesteś tam Ju-justin?-zapytał.
-Mhm.-mruknąłem.-Myślę,że powinieneś iść spać,bo jutro prawdopodobnie się ścigamy.
-Ok,masz ra-rację.-powiedział po czym się rozlączył. Rzuciłem telefon na łóżko i zakryłem twarz rękoma wzdychając. Nagle drzwi od łazienki się uchyliły, a ja spojrzałem na wystająca Cass. Stała prawdopodobnie w samym ręczniku, choć tego nie mogłem zobaczyć, bo miała wychylona tylko głowę.
-Cześć.-powiedziałem uśmiechając się.
-Emm..możesz mi podać jakieś ubranie z szafy?-zapytała lekko rumieniąc się.
-Czemu sama tego nie możesz zrobić?-zapytałem wciąż głupio się uśmiechając. Uwielbiałem patrzeć na jej zakłopotana minę. Spojrzała na mnie wymownie, więc wstałem i skierowałem się do jej szafy wyciągając jakąś koszulkę i spodenki.
-Proszę.-powiedziałem podając jej to. W zamian za to posłała mi swój uśmiech i ponownie zniknęła za drzwiami, a ja położyłem się na łóżku.

Po chwili wyszła już w pełni ubrana i odświeżona. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. W podskokach, co swoją drogą wyglądało dość śmiesznie, a zarazem uroczo wskoczyła na mnie siadając okrakiem.
-Łazienka jest już wolna, więc możesz iść się myć, chyba że zamierzasz wrócić do domu.
-Myślisz, że mógłbym zostać?-zapytałem kładąc ręce na jej biodra i masując jej boki.
-To zależy od ciebie.-wzruszyła ramionami i zdjęła swoją nogę ze mnie chcąc zejść,ale jej to uniemożliwiłem. Chwyciłem jej dłonie i przeniosłem je nad moją głowę co zmusiło ją do opadnięcia na moją klatkę piersiową. Zachichotała i musnęła moje usta. Z każdą sekunda pocałunek był bardziej namiętny. Nasze usta poruszały się we własnym rytmie, a języki zataczały kółka. W końcu puściłem jej dłonie,które oparła o łóżko, a swoimi pieściłem jej tyłek lekko ściskając przez co wydała z siebie cichy jęk i niespodziewanie poruszyła się, i swoją kobiecością przejechała po moim lekko nabrzmiałym członku. Oderwałem się od niej wiedząc, że zaraz nie będę w stanie nad sobą panować. Cass chrząknęła cicho i zeszła ze mnie.
-Myślę,że powinieneś iść się już myć.-powiedziała. Skinąłem i udałem się do łazienki, przed to calując ją w czubek nosa z uśmiechem.


Cassie.


Rano obudził mnie zapach dochodzący z kuchni. Pewnie moja mama robiła śniadanie. Rozejrzałam się po pokoju, ponieważ w łóżku nie było Justina, a jestem pewna, że zasypiałam u jego boku. Myślałam, że może jest w łazience, ale nie.
Poszedł.
Ciekawe co mu się tak spieszyło.

Zrezygnowana zeszłam na dół. Byłam głodna, a ze schodów czułam już unoszący się zapach tostów. Weszłam do kuchni i zamarłam.
Moja mama robiła herbatę, a Justin tosty. Rozmawiali i śmiali się przy tym. Byli tak zajęci sobą, że dopiero po chwili mnie zauważyli.
-Dzień dobry kochanie.-przywitała się moja rodzicielka calując mnie w policzek.-Zaraz wracam.-powiedziała i wyszła. Miała dziwnie dobry humor. Co jest grane?
-A ja dostanę buziaka na dzień dobry?-zapytał Justin stając przede mną i nachylając się, by złożyć na moich ustach szybki i czuły pocałunek. Zarzuciłam ręce na jego szyję, a on objął mnie w talii przyciągając bliżej siebie.
-Co zrobiłeś, że moja mama jest taka uśmiechnięta?
-Taki już mój urok.-wzruszył ramionami i ponownie mnie pocałował. Tym razem dłużej i namiętniej. Pieścił rękoma moje boki, a ja lekko ciągnęłam jego końcówki włosów. Poczułam dym i szybko oderwałam się od niego.
-Cholera.-skomentował.-Nawet śniadania dobrze nie mogę zrobić,żeby twoja mama mnie polubiła, bo pojawiasz się ty i mnie rozpraszasz.-zaśmiałam się, podczas gdy on walczył z wyczyszczeniem tostera.
-Co tu się stało?-zapytała moja mama.


Justin.

-Na prawdę musisz już iść?-zapytała Cass, kiedy dostałem telefon od Seana. Chciał żebym przyjechał do nich. To był dobry znak. Wpuszcza mnie? Mam taką nadzieję.
-Tak, chodź bardzo tego nie chce.-powiedziałem szczerze. Wolałem siedzieć z moją dziewczyna niżeli jechać do obcych mi ludzi.
-Bądź ostrożny,proszę.
-Zawsze jestem ostrożny Cass.-pocieszyłem ją.-Zobaczymy się jutro,ok?-skinęła lekko, mimo że nie podzielała mojej decyzji. Wiem, że się martwiła, ale jestem już dużym chłopcem i potrafię o siebie zadbać. Jestem pewien, że gdyby znała wszystkie szczegóły to by mnie nie puściła.-Do jutra kochanie.-powiedziałem całując ją na pożegnanie.

***
-Siema stary.-przywitał się Sean otwierając mi drzwi od ich domu. Wszedłem do środka, ale nie rozglądałem się, by nie wzbudzić podejrzeń, że jestem tu w jakimś celu.-Siadaj.-mruknął. Zrobiłem to co kazał i przywitałem się z resztą chłopaków.
-Dzisiaj się ścigasz i mam nadzieję, że wygrasz.-powiedział z cwanym uśmieszkiem Sean.-Gdzie jest ta kurwa?-warknął.-Cholera, przynieś nam to jebane piwo.-Nagle z zza rogu wyłoniła się nastolatka. Miała farbowane tlenione blond włosy, ubrana była w krótką spódniczkę, która ledwo zakrywała jej tyłek i obcisłą bluzkę do pępka, która uwydatniała jej piersi.

Chwila, to przecież była Mel.
Siostra McCana.

Tylko kiedy ostatni raz ją widziałem miała krótkie ciemne włosy i ubierała się jak zwykła dziewczyna, a nie jak dziwka. Podeszła do nas i postawiła przed nami alkohol wypinając się. Nie mogłem w to uwierzyć. Fakt, nie widziałem jej bardzo długo, ale żeby zmienić się aż tak? To pewnie ich robota, bo jej oczy wcale nie były szczęśliwe. Podniosła lekko swój wzrok i napotkała się moimi oczami. Pokręciłem przecząco głową tak, by nikt nie widział z nadzieją, że zrozumie mnie i nie powie niczego, co wyszło by nam obojgu na niekorzyść. Po rozstawieniu wszystkiego wyprostowała się, a Sean mocno uderzył w jej pół nagie pośladki, ponieważ miała stringi i uśmiechnął się. Melanie powoli odchodziła, aż w końcu zniknęła nam z pola widzenia.

Muszę ją stąd wyciągnąć.

--------------------------------------------------------------------------------------------------


czeeeeść :)

Jak Wam mija początek tygodnia? 


Co się wydarzy później?
Jesteście ciekawi?

Wiecie, że jesteście najlepsi?
To mój pierwszy blog, a mam już
 ponad 41 tys wyświetleń
17 obserwatorów
i przynajmniej 44 czytających oO

*SZOK*

Moglibyście jakoś ocenić?
Nie zmuszę Was do tego, ani nie będę szantażować,
ale na prawdę miło mi się czyta wasze szczere opinie :)


Miłego Wieczoru Kochani.! < 3



15 komentarzy: