poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 47

Justin.


***

Teraz miałem jeden cel.
Wsiadłem do auta i nie zastanawiając się długo ruszyłem, by odwiedzić mojego wiernego przyjaciela Seana. Czujecie ten sarkazm? Powinienem dokończyć to co zacząłem, czyli odzyskać Melanie i dowiedzieć się co to za laska, która mnie całowała.

Doskonale wiedziałem już co muszę zrobić...

***

Wysiadłem z auta, mocno trzaskając drzwiami i podszedłem do Seana, który stał przed budynkiem paląc papierosa. Wszystkie emocje mną szarpały, byłem wściekły. Co chwilę zaciskałem i rozluźniałem pięści. Sean widząc mnie uśmiechnął się szeroko i zgasił niedopałek przygniatając go nogą.
-Kogo moje oczy widzą.-zaszydził.
-W co ty pogrywasz?-warknąłem na niego. 
Podszedłem bliżej i złapałem za jego koszulkę, po czym uderzyłem nim o ścianę. Uśmiechnął się szyderczo i odepchnął mnie od siebie.
-W co ja gram?-prychnął.-Z tego co pamiętam to ty mnie oszukałeś, więc nie graj niewinnego.
-Gdzie jest Melanie?-zapytałem zmieniając temat.
-Naprawdę myślisz, że tak po prostu oddam ci ją? Masz jeszcze jeden wyścig do wygrania.
-W chuju mam ten twój wyścig. Ten ostatni wyścig każdy głupi może wygrać, nie uważasz? Ci tak zwani kierowcy to cioty, więc odpuść i wypuść Melanie.
-Uuuu..-udał smutnego, po czym szeroko się uśmiechnął.-Po co tyle złości Justin?
-Kurwa, nie żartuj ze mnie.!-krzyknąłem.-Gdzie jest Melanie?
-Twoja dziwka już cię nie chce, że taki zły jesteś?
-Powiedz to jeszcze raz.-zaszydziłem.-Nazwij ją tak jeszcze raz, a nie ręczę za siebie.
-Oh, czyli skończyła z tobą, a ty nie możesz się z tym pogodzić.-powiedział i poklepał lekko moje ramie. Ponownie zacisnąłem pięści i nierówno oddychałem. Miałem taką kurewską ochotę zmazać mu ten uśmieszek z twarzy.-Wiesz..powiem ci, że wcale jej się nie dziwie. Nikt nie jest w stanie znieść zdrady, czyż nie? A ty powinieneś o tym doskonale wiedzieć..
-O czym ty mówisz?-zapytałem marszcząc czoło. Już niczego nie byłem pewien. Do czego to właściwie zmierzało? Czy Cass mnie zdradziła? Nie, to nie możliwe....

Kurwa.
I teraz wszystko zgrało się w całość.
Tylko...kto jej o tym powiedział?

-Gdzie jest ta dziewczyna?-krzyknąłem uderzając go w twarz. Zachwiał się lekko, nie spodziewając się wybuchu z mojej strony i cicho syknął z bólu.
-Idź stąd zanim źle się to dla ciebie skończy.
-Ty ją tam przysłałeś, prawda? Po co?
-Boże, Bieber jaki ty jesteś głupi.-prychnął wycierając nos, z którego sączyła się krew. Spojrzał na mnie i pokręcił głową.-Taki głupi.-powtórzył.-Clar miała cię pocałować na oczach twojej laski, już czaisz? Spójrz...myślę, że teraz jesteśmy kwita. Ja po wyścigu tracę Melanie, a ty ją zyskasz, ale za to tracisz Cassie.-powiedział.-Widać, nie wszystko kończy się happy endem..
-Jesteś popieprzony.-warknąłem.-Jeśli myślisz, że udało ci się to wszystko zniszczyć, to się mylisz. Nie pozwolę na to.-powiedziałem pewnie, choć wcale tyle pewności nie miałem... Bałem się, że Cass może mi nie wybaczyć.
Z powrotem wsiadłem do swojego auta i z piskiem opon odjechałem.

***

Teraz albo nigdy.-powtarzałem sobie w myślach stojąc przed drzwiami do domu Cass. Mój oddech był ciężki, a ja naprawdę się bałem, choć wiedziałem, że muszę jej to wszystko wytłumaczyć. Jest dla mnie jedyną dziewczyną i nie chce nikogo innego. 

Po kilku minutach stania, w końcu odważyłem się zapukać. 
Raz, drugi raz, trzeci...nic. 
Cisza.
-O, Justin.-ktoś odezwał się za mną. Odwróciłem się i spotkałem się z szerokim uśmiechem Amandy.-Cassie napisała mi, że pojechała do Hallie.
-Oh, okej, dziękuję.-powiedziałem lekko unosząc kąciki ust do uśmiechu.-To ja już pojadę.-I szybkim krokiem, nawet się nie żegnając odszedłem, i wsiadłem do auta.

Będąc już w sklepie z zabawkami, wybrałem dwa misie. Jeden duży, a drugi mały. Podszedłem do kasy i zapłaciłem za nie. Schowałem do auta i wsiadłem za kierownicę, by udać się do mojego celu.


***

Będąc już na miejscu, stanąłem pod drzwiami od sali. Drzwi były lekko uchylone, przez co słychać było o czym rozmawiają. Nie chcąc im przerywać, postanowiłem trochę podsłuchać.
-Czy on ją kochał?-zapytała dziewczynka.
-Myślę, że tak. Inaczej nie poślubiłby Śnieżki.
-Ty to masz fajne życie.
-Dlaczego tak uważasz?-zapytała ją Cass. Spojrzałem przez małe okienko w drzwiach i przyglądałem im się.
-No bo masz rodzinę i Justin cię kocha.-powiedziała smutno i spuściła głowę. Cass usiadła bliżej niej i ją przytuliła.
-Nie mów tak. Ja cię kocham, maluszku.
-I ja.-powiedziałem wchodząc do sali. 
Uznałem, że będzie to najlepszy moment, by im się ujawnić. Dziewczynka widząc mnie, szybko wstała i podbiegła rzucając mi się w ramiona, kiedy ukucnąłem.
 Spojrzałem na Cass, ale ta unikała mojego wzroku. Po chwili wstała, więc i ja puściłem Hallie i wstałem.
-Dokąd idziesz?-zapytała dziewczynka przecierając swoje oczka.
-Powinnam już wracać.-powiedziała Cass.-Teraz Justin ci coś poczyta, okej?-Podszedłem do niej i lekko chwyciłem jej dłoń, której o dziwo nie zabrała i zwróciłem się do Hallie.
-Kochanie, za chwilę przyjdziemy, w porządku? Aaa byłbym zapomniał.-puściłem dłoń Cass, mówiąc żeby chwilę zaczekała i schyliłem się, by podnieść z podłogi misie, które wcześniej upuściłem, gdy przytulałem Hall.-To dla ciebie.-dziewczynka wzięła ode mnie misia, który był prawie jej rozmiarów i szeroko się uśmiechnęła, krzycząc kilka razy ''dziękuję''. Zaśmiałem się z jej reakcji i odwróciłem w stronę drzwi, które lekko się uchyliły. Wziąłem drugiego misia i podbiegłem za Cass, łapiąc za jej nadgarstek, co spowodowało, że się odwróciła.

Płakała.
A tego nie lubiłem najbardziej.
Nie lubiłem, kiedy była smutna, a już tym bardziej przeze mnie.

-Cass.-mruknąłem cicho.-Nie płacz, proszę.-Złapałem ją za biodro i przyciągnąłem do siebie owijając ramiona wokół niej. Jeszcze bardziej zaczęła szlochać, dodatkowo odpychając mnie od siebie, ale nie obchodziło mnie to. Wciąż kurczowo trzymałem ją w ramionach, nie chcąc niczego więcej od uspokojenia jej.
-Dlaczego?-zapytała zanosząc się płaczem.-Dlaczego?-ponowiła i uderzała piątkami o moje plecy.-Co takiego zrobiłam?
-Nic złego nie zrobiłaś, Cass.-powiedziałem lekko ją od siebie odsuwając, kiedy się trochę uspokoiła, by móc widzieć jej twarz. Otarłem jej wszystkie łzy i ponownie do siebie przytuliłem.-Nie zrobiłaś nic złego. To ja wplątałem się w to całe gówno, a teraz muszę patrzeć jak cierpisz z mojego powodu. Przepraszam.-powiedziałem ze skruchą.-I...Cass, nie zdradziłem cię. Nie mógłbym, rozumiesz?
-Nie mów mi tego, co chce usłyszeć, Justin. Widziałam to.-lekko podniosła na mnie głos odpychając mnie.
-Słuchajcie.-zwrócił się do nas jakiś lekarz.-Rozumiem, że macie między sobą coś do załatwienia, ale to jest szpital, więc oczekuje się tu ciszy.
-Przepraszamy.-mruknęła cicho.
Przetarłem twarz dłońmi z bezsilności, po czym schowałem ręce do kieszeni patrząc w te piękne tęczówki, w których się zakochałem. Patrząc na dziewczynę, którą kocham, ale ona mi nie wierzy.
-Dlaczego mi nie wierzysz?-zapytałem już nieco spokojniej. Cass spuściła głowę bawiąc się swoimi palcami. Po jej policzkach wciąż spływały łzy. Chciałem je wszystkie wytrzeć, scałować, ale wiedziałem, że tylko pogorszyłbym sprawę.
-Bo wiem co widziałam, Justin. Całowałeś ją, a myślałam, że...myślałam, że kiedy mówiłeś, że mnie kochasz, to była prawda.
-Bo była, Cass i jest. Proszę uwierz mi.-błagałem. 
Byłem w rozsypce. Jeszcze nigdy nie musiałem się tak płaszczyć przed kimś.-Tą dziewczynę załatwił Sean, żeby się zemścić. Chciał, żebyś to zobaczyła i żebym cię stracił. Liczył na to, rozumiesz? Chciał nas skłócić, chciał żebyś o mnie zapomniała...
-Znowu winisz Seana, a wina zawsze leży po obu stronach.-powiedziała.-Gdybyś tego nie chciał to odepchnął byś ją.
-I tak zrobiłem, Cass.-mruknąłem.-Kocham Ciebie i tylko ciebie,ok? Nie chce nikogo innego. Tylko ty mnie rozumiesz, tylko ty sprawiasz, że się uśmiecham, tylko ty jesteś tak bardzo irytująca i uparta, tylko ty potrafisz mnie uspokoić, tylko ty jesteś tą, która się dla mnie liczy. Kurwa Cass kocham cię i mówię to, bo tak czuję. Jeszcze żadna dziewczyna nie zawładnęła moim sercem, żadna nie przełamała mnie i nie uwolniła ze mnie prawdziwego mnie. Tobie się to udało. Jesteś dla mnie jedyną i nie chce nikogo innego.-zrobiła krok w moją stronę i położyła swoje delikatne dłonie na moje policzki. Przymknąłem lekko oczy, rozkoszując się tą chwilą, wdychając jej piękny zapach.
-Kocham Cię, Justin.-powiedziała przejeżdżając palcem po mojej lekko rozchylonej wardze. Spojrzałem w jej oczy, które pod wpływem łez teraz błyszczały i położyłem swoją dłoń na jej policzku. Przybliżyła się do mnie, a nasze twarze dzieliły milimetry, po czym przywarła do mnie ustami. Czułem na ustach słony smak, co znaczyło, że ponownie zaczęła płakać, przybliżyłem ją jeszcze bliżej siebie, ale ona odsunęła się, kręcąc głową na ''nie''.-Kocham Cię, ale to boli.-powiedziała.
-Nie poddam się.-krzyknąłem za nią, kiedy stopniowo się oddalała. Stałem na środku korytarza patrząc daleko w przestrzeń i myśląc o tym co powiedziała. Nie zorientowałem się nawet, kiedy łza spłynęła po moim policzku...Dziewczyna doprowadziła mnie do płaczu i jeśli to nie jest miłość, to ja nie wiem co to jest...
-Wróci do ciebie, synku.-powiedział ktoś klepiąc lekko moje ramie. Zniżyłem się lekko, by zobaczyć starszą panią. Prawdopodobnie była tu pacjentką. Wymusiłem lekki uśmiech, starłem łzę dziękując kobiecie i wszedłem do sali Hallie.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Czeeeeeeeść :)

No i mamy kolejny.. 
Wiem, że minął tylko jeden dzień, ale ponieważ dzisiaj miałam chwilę wolnego, postanowiłam coś napisać. Jest dzisiaj, ponieważ nie wiem kiedy będzie kolejny :c
W środę i czwartek mam sprawdziany, a piątek idę na imprezę, a w sobotę jestem na mieście, więc zobaczymy jak to wyjdzie, ale postaram się, by był jak najszybciej, jeśli będziecie chcieli :)

----> Jak oceniacie postawę Seana?
----> Czy mała Hallie będzie miała jakiś wpływ na dalsze relacje Cass i Justina?
----> Czy Justin sobie odpuści, czy może będzie walczył do końca?

PS. Dziękuję Wam, że jesteście i wciąż czytacie tą historię.
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Jesteście niesamowici, dziękuję, dziękuję.!
#MuchLove




12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział!
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg Justin musi ją odzyskać, tak nie może być! :o nieeech będą szczęśliwi*.* cudo xx

    OdpowiedzUsuń
  3. omg jak ja to uwielbiam, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę.
    Jejku.to świetne :)
    Justin się nie podda.

    @AyeAyeeJustin
    Ps. Powodzenia na sprawdzianach i miłej zabawy na imprezie xx

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG.
    Sweet.
    Oni muszą do siebie wrócić.
    Justin nie możesz się poddać musisz odzyskać Cass.

    OdpowiedzUsuń
  6. o mój boze to jest cudowne a jak oni do siebie nie wrócą to ja nie wiem co ja zrobię omg @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh czemu Cass nie mogla zobaczyc jak lza mu plynie?!?!?!? Mozr by sie przelamala.. ale jest cudowny!! Poplakalam sie... kocham cie kobieto i trzymam kciuki ze napiszesz go jak najszybciej!!!! #MuchLove

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu go krzywdzisz...?

    OdpowiedzUsuń
  9. coraz wiecej problemow u nich

    OdpowiedzUsuń
  10. DZISIAJ ZACZĘŁAM I PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE 47 ROZDZIAŁÓW, POŚWIĘCAJAĆ KILKA GODZIN NA TO, ALE NIE ŻAŁUJĘ, BO WIEM, ŻE BYŁO WARTO. ZAKOCHAŁAM SIĘ W HISTORII CASSIE I JUSTINA. SZCZERZE MÓWIĄC, SAMA CHCIAŁABYM TAKIEGO JUSTINA, Z CHĘCIĄ PRZYJĘŁABYM GO POD SWÓJ DACH.
    Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ I POZDRAWIAM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo ;) czekam na nn xox/@kaamczaatka

      Usuń
  11. Jejuu noo, jak ona tak może? egoistka... tak trudno uwierzyć ;____; czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń