niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 46

Cassie.

-Cassie, spójrz na mnie.-powiedziała Kate chwytając moje ramiona i przyglądając mi się ze smutkiem na twarzy. Wymusiłam lekki uśmiech, choć jestem pewna, że ona wiedziała, że nie jest szczery.-Pójdziemy tam teraz i wszystko wyjaśnimy,okej?
-Co?-krzyknęłam przerażona na myśl o tym, że będę musiała w końcu powiedzieć Justinowi, że o wszystkim wiem i, że...to koniec.-Nie chce z nim teraz rozmawiać. Ta noc miała być nasza, pamiętasz?
-Tak, ale nie możesz przed nim tego ukrywać Cassie.-powiedziała.-Powinien wiedzieć i jeśli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię.
-Po prostu chodźmy tam i się bawmy, dobrze?-zapytałam z nadzieją, że zaprzestanie tego tematu.
-Będzie chciał wyjaśnień.
-To ich nie dostanie. Nie chce z nim teraz rozmawiać, po prostu tam pójdziemy, a ja będę go unikać.-spojrzałam na nią mrugając kilka razy rzęsami, ze smutną miną. Na prawdę nie chciałam teraz o tym z nim mówić.

 Nie tak to sobie wyobrażałam.

***

Tańczyliśmy już od jakiś 3o minut wciąż uciekając od Justina. Za każdym razem, kiedy się zbliżał kierowałam się w przeciwną stronę. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jakie to wszystko jest trudne. Nie wiem co mam myśleć. Z jednej strony chciałabym pójść do niego, przytulić i powiedzieć, że go kocham, ale z drugiej wiem, że jest to nie możliwe. ON MNIE ZDRADZIŁ. O tym nie da się zapomnieć, tym bardziej, że byłam tego świadkiem. Nie rozumiem tylko po co byłam mu potrzebna, po co się mną bawił i po co mnie w sobie rozkochał? Chciał się pobawić? Co to miało być?

-Cassie wracamy już?-zapytała Kate, wyrywając mnie z zamyśleń. Skinęłam głową i udałyśmy się w stronę naszego stolika. Wiedziałam, że teraz czeka mnie najgorsze, bo to Justin miał odwieźć mnie do domu, co znaczy, że będę musiała mu wyjaśnić moje zachowanie.

Stojąc już przy chłopakach ani razu nie spojrzałam na Justina mimo iż czułam jak on patrzy na mnie. Okropnie jest nie móc ponownie zatopić się w jego czekoladowych tęczówkach....
-Cassie, dasz radę?-zapytała Kate. Uśmiechnęłam się lekko i mocno ją przytuliłam, szepcząc podziękowania. Potem pożegnałam się z Chrisem i pomachałam znajomym ze stolika obok, i udałam się do wyjścia nie patrząc nawet czy Justin idzie na mną.

Zatrzymałam się przy jego samochodzie i czekałam aż otworzy. Kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi nie czekając dłużej od razu weszłam do środka. W czasie drogi nikt z nas się nie odezwał. Justin skupiony był na prowadzeniu, a ja bawiłam się palcami spoglądając za okno i podziwiając miasto nocą. W pewnym momencie Justin gwałtownie skręcił w inną uliczkę niż ta, która prowadziła do mojego domu i przyśpieszył. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale wciąż siedziałam cicho. On tylko prychnął pod nosem, na moją reakcję. Oczekiwał, że przez to zacznę mówić?

Zatrzymał się na jakimś parkingu, przy lokalu który był już zamknięty i zgasił silnik.
-Możesz mi do cholery wyjaśnić co zrobiłem?-zapytał, choć mimo iż użył wulgaryzmu był dość opanowany. Milczałam. On wypuścił z siebie powietrze, jakby chciał się uspokoić i oparł głowę o zagłówek kręcąc nią. Przyglądałam się jego poczynaniom, przez co jeszcze trudniej było mi to wszystko zakończyć.

Po kilku minutach ciszy, wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na swoje palce.
-Powinniśmy zerwać.-powiedziałam cicho, lecz na tyle by mógł mnie usłyszeć. Od razu spojrzał na mnie, przekręcając się lekko na siedzeniu, by mieć na mnie lepszy widok. Zaśmiał się bez humoru patrząc na to co robię.
-Nie mówisz poważnie.-powiedział jakby zmieszany.
-Możesz mnie odwieźć do domu?-zapytałam patrząc prosto na niego. Miałam wrażenie, że jego oczy stały się kryształowe, jakby powstrzymywał łzy, ale po co? Znowu grał? Chciał mnie wziąć na litość? Już się na to nie nabiorę, nie ponownie.
Myślałam, że jest inny, ale niestety jest taki jak większość chłopaków na tym świecie.

Dupek.

-Powiedz, że tylko żartujesz.-nalegał.-Cass, kurwa powiedz mi, że żartujesz, że wcale tego nie powiedziałaś. Nie mogłaś.-wyszeptał ostatnie zdanie i opadł na siedzenie, zakładając swoje dłonie na twarz.
-Zawieź mnie do domu.-ponowiłam swoją prośbę.

 Jedyne czego teraz chciałam to wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim co dzisiaj miało miejsce. Nie chciałam więcej na niego patrzeć, bo wiedziałam, że w każdej chwili mogę mu wybaczyć, a wtedy co? Znowu się rozczaruje?

-Nie kurwa.-warknął na mnie.-Nie odwiozę cię, dopóki nie powiesz mi, skąd nagle taki pomysł. Co takiego zrobiłem?
-Justin, proszę.
-Powiedz mi.-nalegał.-Chciałbym wiedzieć, dlaczego postanowiłaś zakończyć wszystko, to co budowaliśmy.-prychnęłam na jego odpowiedź i otworzyłam drzwi, by wyjść z auta. Wyjęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer po taksówkę. Przyłożyłam telefon do ucha i czekałam.

-Dobry Wieczór.
-Dobry wieczór, chciałabym zamówić taksówkę..-nie dane mi było dokończyć, ponieważ Justin wyrwał mi telefon, mówiąc nieznajomemu taksówkarzowi, że już nie potrzebuję transportu, i że przeprasza za kłopot.
-Coś ty właśnie zrobił?-krzyknęłam na niego.
 Powiedzieć, że byłam zła, to mało. Już nie panowałam nad emocjami.
-Nie potrzebujesz jebanej taksówki.-powiedział zbliżając się do mnie.
-A jak mam niby wrócić do domu, skoro ty nie chcesz mnie zawieźć?
-Odwiozę cię, jak mi wszystko wytłumaczysz.-Stanął przede mną i patrzył głęboko w moje oczy.
Odkąd wyszłam z łazienki razem z Kate, tłumiłam w sobie wszystkie uczucia. Grałam twardą, ale już nie umiałam. Nie mogłam więcej tego robić, kiedy tak intensywnie na mnie patrzył. Automatycznie łzy zaczęły mi spływać po policzku, nie mogłam już tego kontrolować.
Justin widząc to od razu starł mi je z twarzy, ale kiedy oprzytomniałam zrzuciłam jego dłonie robiąc krok do tyłu i cicho szlochając.
-Odwieź mnie, proszę.

***
Udało mi się.
 Osiągnęłam swój cel.
 Justin widząc mnie w opłakanym stanie, zlitował się i odwiózł mnie do domu. Oczywiście przez całą drogę pytał co zrobił, a nawet przepraszał, choć jak twierdził nie wie za co.

 W takim razie po co to robił? Jaki sens jest w przepraszaniu kogoś, skoro nie zna się powodu swojego błędu? Oczywiście, tu była różnica, ponieważ Justin doskonale wiedział, co zrobił. Problemem było jednak, to że nie potrafił mi się do tego przyznać.
Obiecałam sobie, że mu nie powiem. Może kiedyś się odważy i sam się przyzna, ale ja mu tego ułatwiać nie będę.

Przez cały wieczór siedziałam w pokoju i płakałam. Na szczęście mama była w pracy, więc nie musiałam się martwić, że mnie usłyszy. Za każdym razem, kiedy się choć trochę uspokoiłam, to brałam telefon do ręki i oglądałam nasze zdjęcia, przez co jeszcze bardziej zanosiłam się płaczem. Patrzyłam na te, na których byliśmy uśmiechnięci, na te, na których się całowaliśmy, przytulaliśmy, lub po prostu byliśmy. Wszystkie wspomnienia związane z Justinem przelatywały mi przez głowę, wszystkie wspólne chwile, te dobre i te gorsze...

I pomyśleć, że jeden wieczór wszystko zaprzepaścił..

Będąc już zmęczona płaczem i wspomnieniami, poszłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic, by móc się położyć spać i odpłynąć do krainy Morfeusza, marząc by nie przyśnił mi się Justin...


Justin.

Odwiozłem Cass do domu, tak jak chciała, choć uwierzcie mi cholernie się wahałem. Chciałem wiedzieć, co się stało, ale ona była tak bardzo uparta...
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że chciała ze mną zerwać..lub może to zrobiła?
 Nie ważne. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Nie pozwolę jej tego wszystkiego przekreślić.
 Nie mogę.
 Muszę się dowiedzieć co się wydarzyło, że podjęła taką decyzję. Nie chce jej stracić.
Tylko ona się dla mnie liczy, więc nie mogę pozwolić jej odejść...

Zatrzymałem się na podjeździe od domu i szybkim krokiem ruszyłem do środka, kierując się od razu do swojego pokoju. Zdjąłem z siebie marynarkę i krawat, wziąłem potrzebne rzeczy i udałem się do łazienki w celu wzięcia prysznica. Miałem nadzieje, że kiedy woda będzie odbijać się o moje ciało  i choć trochę się zrelaksuję, to zapomnę na chwilę o otaczającym mnie świecie i zaistniałej sytuacji.

Po ogarnięciu się od razu walnąłem się na łóżko. Pomyślałem, że skoro moja mama jest w pracy, to pewnie mama Cass również i czy może nie złożyć jej wizyty, ale wtedy ponownie wróciły do mnie wspomnienia z dzisiejszego, a właściwie już wczorajszego wieczoru.
-Dlaczego ty mi to robisz.-wyszeptałem do siebie pod nosem i czekałem aż ogarnie mnie sen, mając przed oczami roześmianą i szczęśliwą Cass, taką w której się zakochałem...

Muszę to naprawić.


***

Obudziłem się słysząc na dole czyjeś głosy. Przeciągnąłem się na łóżku i postanowiłem wstać, sprawdzając przy tym, która jest godzina. 12.07 - no to sobie pospałem.
Podszedłem do szafy, wyciągnąłem czyste ubrania i wszedłem do łazienki, by się przygotować.
Myjąc zęby, usłyszałem dźwięk swojego telefonu, więc ruszyłem z powrotem do pokoju i chwyciłem urządzenie do ręki, odbierając.
-No co jest stary?-zapytałem Chrisa, trochę sepleniąc.
-Ty jesteś kurwa pojebany.-krzyknął od razu. Bez żadnego 'cześć czy cokolwiek. Chris zawsze podchodził do wszystkiego konkretnie, ale co tym razem?
Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc go i wróciłem do łazienki, by wypluć pastę.
-Co znowu spieprzyłem?-zapytałem w końcu.
 Nastąpiła chwila ciszy, po czym usłyszałem głośnie parsknięcie po drugiej stronie telefonu.
-Ty się mnie pytasz co spieprzyłeś?-zapytał śmiejąc się bez humoru.-Kurwa, pomyślałeś o tym, jakie będą konsekwencje? Oczywiście, że nie pomyślałeś. Dla ciebie liczy się tylko seks, mam rację? Tylko nie rozumiem jednej rzeczy, Justin.-zatrzymał się, po czym znów kontynuował.-Na chuj tyle mówiłeś Cassie, na chuj jej tyle obiecywałeś? Jak chciałeś ją tylko zaliczyć, to trzeba było ją zostawić od razu po, a nie robić jej na dzieje na wspólne życie, dzieci i całe to gówno.
-Skończyłeś?-zapytałem będąc coraz to bardziej zirytowany tą całą sytuacją. Miałem wrażenie, że każdy wokół mnie coś wiedział, oprócz mnie.-Jeśli tak, to teraz posłuchaj tego co ja mam ci do powiedzenia.-warknąłem.-Nie mam pojęcia o co kurwa ci chodzi. Nie wiem co się stało Cass, że nie chce ze mną rozmawiać, rozumiesz? Teraz dzwonisz ty i na mnie naskakujesz, mówiąc, że jestem czemuś winien choć za chuja nie wiem o co ci chodzi.-powiedziałem.-I kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że mi na niej cholernie zależy i, że nie zamierzam  tego tak zostawić. Kocham ją rozumiesz?
-Kochasz ją tak? Więc czemu to zrobiłeś?
-Kurwa, Chris, co zrobiłem?
-Wiesz, co Bieber? Jak dojrzejesz, by przyznać się do błędu do zadzwoń. A teraz kończę, bo umówiłem się z Kate, która równie bardzo to wszystko przeżywa. A wiesz czemu? Bo tak jak ja, nie może uwierzyć, że byłeś do tego zdolny.-I po tych słowach się rozłączył.

Stałem na środku pokoju wciąż nie wiedząc co się dzieje. Miałem mętlik w głowie, a głosy na dole nie pomagały mi się skupić na własnych myślach. Czym prędzej wyszedłem z pokoju, biorąc tylko kluczyki ze sobą i telefon, i zszedłem na dół. Zajrzałem do kuchni, gdzie siedziała moja mama z mamą Cass. 

Ta cała sytuacja mnie prześladuje.

-Dzień Dobry.-przywitałem się niepewnie, ponieważ nie wiedziałem czy powiedziała coś swojej mamie, czy nie. Może Amanda mnie teraz nienawidzi? 
-Cześć Justin.-odpowiedziała posyłając mi swój uśmiech. 
-Zjesz śniadanie?-zapytała moja mama.
-Nie, wychodzę.
-Wczoraj musieliście ostro zabalować, bo Cassie wciąż spała, kiedy wychodziłam.-powiedziała śmiejąc się.
-Taa..-mruknąłem cicho.-Idę, cześć.

***

Teraz miałem jeden cel. 
Wsiadłem do auta i nie zastanawiając się długo ruszyłem, by odwiedzić mojego wiernego przyjaciela Seana. Czujecie ten sarkazm? Powinienem dokończyć to co zacząłem, czyli odzyskać Melanie i dowiedzieć się co to za laska, która mnie całowała.
Doskonale wiedziałem już co muszę zrobić...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------


Heeeeej :)

Wyrobiłam się, więc oto jestem z nowym rozdziałem. 

-----> Myślicie, że Justin sam wpadnie na to, że Cass widziała go całującego się z inną?
-----> Czy Chris dobrze zrobił nie wierząc mu?
-----> Jak myślicie co zrobi Justin podczas spotkania z Seanem?

Jestem strasznie zmęczona nauką, więc rada dla was.
NIGDY NIE POPRAWIAJCIE OCEN NA OSTATNIĄ CHWILĘ.
To nie wróży niczego dobrego, niestety... :c





PS. ON BĘDZIE TAKIM IDEALNYM TATUSIEM... :) :)


+ głosujemy na Justina, prawda? :3

15 komentarzy:

  1. omg Justin ty głupku mógłbyś się ogarnąć! rozdział oczywiście jak zawsze świetny!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Bez sensu, że Cass mu nie powiedziała o co chodzi lol. Zrywa z nim nie podając nawet powodu? Dziecinada :]

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  4. Cass myśli, że Justin wie co zrobił i uważa, że sam powinien się jej do tego przyznać, dlatego mu nie powiedziała, ale rozumiem i szanuje twoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jezu nie.......blagam:(( oni musza byc razem boze czytam to i czytam i nie moge sie ogarnac placze jak glupia! dziewcczyno co z ty ze mna robisz?:(((((

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam sie z @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  7. Justin nie jest spostrzegawczy :D Świetny rozdział i wql nshzhzkaba *__* +kolejny! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  8. dziewczyno mam ochote Cie jednczesnie zabic i wycalowac, wyprzytulac serio... zabic bo kończysz w tak superowym momecie a wyprzytulac bo jestes kochana chociaż nie masz za bardzo czasu na pisanie bo oceny musisz poprawic to i tak piszesz dla nas nawet nie wiesz jakiego mialam banana na ryju jak zobaczylam ze jest nowy rozdział <3 kochamm cie <33 i jejuu powinni Justinowi powiedziec o co chodzi <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Justin ogarnij sie. Mysle ze gdy zobaczy Seana zrozumie o co chodzi. Poza tym rozdzial swietnyi czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem co zrobi ale na pewno chce sie dowiedziec wiec nie mogesie doczekac nn!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe co zrobi :o smutny rozdzial :'( dawaj szubko następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tez myśle ze u Seana sie dowie o co chodzi. Smutny rozdział. Oni sa razem tacy idealni,musza byc razem. Czekam na nn <3
    http://new-life-fanfiction-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. jakto będzue tatusiem o co chodzi i fajny rozdział ily biedna Cass :(

    OdpowiedzUsuń