Cassie.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno i
śpiew ptaków. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam
szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż i udałam się na dół, gdzie czekała na
mnie mama ze śniadaniem .
- cześć mamo, co dziś przyrządzasz? – ucałowałam ją i
usiadłam na swoim krześle.
- naleśniki z owocami .
- mmm.. wiesz, że Cię Kocham, prawda? – zaśmiałam się i
wzięłam talerz ze swoją porcją, który mama trzymała w ręku.
- masz dziś plany na popołudnie? - zapytała.– Bo chciałabym byś poszła ze mną do Pattie, koleżanki z pracy, pamiętasz ją? Opowiadałam Ci o
niej. Miała uszyć ci sukienkę na bal.
- Czy to konieczne?
- Myślę, że tak. Pattie mogłaby wziąć od ciebie pomiary i już
zacząć szyć. Poza tym Cassie…wiesz Pattie ma też syna..
- mamo ! – skarciłam ją ,widząc jak uśmiecha się pod nosem.
– Pójdę, ale tylko ze względu na sukienkę. Chce wyglądać bombowo. – zapewniłam
ją i ponownie zaczęłam zajadać się naleśnikami.
Po skończonym posiłku udałam się do swojego pokoju. Odpaliłam komputer i weszłam na portal społecznościowy, by móc napisać do Kate. Pisząc z nią czas upłynął mi bardzo szybko
i nim się
spostrzegłam była już czternasta.
- Cassie, za dwadzieścia minut wychodzimy. – krzyknęła mama przez co
zerwałam się z łóżka i w szybkim tempie wybrałam ciuchy i odnowiłam makijaż, by
jakoś wyglądać. Nie żebym stroiła się bo Pattie ma syna…
- Gotowa ? – zapytała mama wchodząc do mojego pokoju.
- Tak, nie mogę się doczekać. – odrzekłam sarkastycznie i
ruszyłam za mamą w stronę samochodu.
- Mamo? Czy długo tam będziemy? Bo wieczorem jest impreza
klasowa i chciałabym iść.
- Impreza klasowa? – zapytała z niedowierzaniem .
- Tak , Kelly ją urządza, bo niedługo ma urodziny.
- W porządku, zdążymy jeszcze przed twoim pójściem. – po
usłyszeniu tego, odruchowo rzuciłam jej się na szyję i musnęłam jej policzek .
- Dziękuję . – powiedziałam i szybkim ruchem otworzyłam
drzwi od samochodu.
Justin
Obudziłem się około godziny jedenastej. Sprawdziłem czy nie dostałem jakiejś
wiadomości na telefonie, ruszyłem do szafy, z której wyjąłem ciuchy na dzisiaj
i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po skończonych czynnościach udałem się
na dół . Mama jak zwykle już od samego rana krzątała się po kuchni w
przygotowywaniu czegoś pysznego. Podszedłem do niej, ucałowałem jej polik i
usiadłem przy stole.
- Jesteś głodny? – zapytała z uśmiechem przez co jej
zawtórowałem.
- Cholernie.
- Justin ! Język ! – skarciła mnie i podała talerz z
kanapkami i kakao, które mimo swoich lat wciąż lubiłem.
- Dziękuję .
- Justin.. – zaczęła nieśmiało przez co oderwałem się od
jedzenia i spojrzałem w jej oczy. – wiem ,że nie lubisz tego tematu ,ale tata
przyjechał do miasta i chciał się z tobą zobaczyć.
- Nie. – odpowiedziałem krótko i zacząłem jeść.
- Wiesz, że nie możesz ciągle być na niego zły o to, że
odszedł od nas, prawda?
- Zdziwię cię . Mamo proszę, skończ . Nie chce o nim gadać
,a już tym bardziej się z nim widzieć, ok.?
- Ale Justin to twój..
- Nie . - warknąłem. - Po prostu skończmy ten temat . – westchnęła i znów
zabrała się na przygotowywanie obiadu.
- Idź się przygotuj, niedługo powinna tu być Amanda z Cassie.
- Przepraszam, nie chciałem być nie miły, po prostu nie
wydaję mi się, że nastąpi cud i zapomnę o tym, że nie miałem ojca przez całe
swoje dzieciństwo. – ucałowałem ją i poszedłem na górę do swojego pokoju .
Cassie.
Kiedy auto się zatrzymało, rozejrzałam się po okolicy. Była
to jedna z zamożniejszych dzielnic, przez co od razu pomyślałam, że będę mieć do czynienia
ze ‘snobami’.
- Chodź, jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos mamy, odpięłam
pas i wyszłam z samochodu.
Kiedy stałyśmy pod drzwiami, nie wiedziałam czego mam
się spodziewać. Mama zapukała, a już po chwili drzwi otworzyła nam kobieta
mająca może 36 lat z uśmiechem na twarzy. Przywitała się z moją mamą ,a potem
ze mną. Wydawała się dość miła osobą. Kazała nam się rozgościć i usiąść przy
stole w salonie.
Tak też zrobiłyśmy.
- Bardzo się cieszę, że przyszłyście. Już dawno nie miałam
okazji ugotować czegoś większego. – zaśmiała się i usiadła obok mojej mamy, a ja
naprzeciwko nich. Obok mnie było jeszcze jedno puste miejsce, zapewne dla syna
Pattie.
Ciekawe czy jest przystojny – pomyślałam. Nie musiałam długo czekać na
odpowiedź, bo chwilę później krzesło obok się odsunęło, a na nim usiadł
sam…Justin. Pierwszą moją reakcją było zdziwienie, potem szok, a na końcu
przerażenie.
Byłam w domu chłopaka Olivii. Gdyby się o tym dowiedziała,byłabym
już martwa.
- To jest zapewne twój syn, Justin . – powiedziała moja mama
i wyciągnęła do niego rękę,
którą on ujął i z grzeczności musnął delikatnie
ustami. – w dodatku dżentelmen.- dodała.- Cassie moglibyście się umawiać. – zażartowała, a Pattie wtórowała razem z nią.- Ślicznie byście razem wyglądali dzieciaki . – czułam
rumieńce wkradające się na moje policzki,
przez co schyliłam głowę, by włosy
mogły opaść mi na twarz.
- Nie wstydź się, kochanie .- szepnął mi do ucha Justin, kładąc jedną rękę na moje kolano i jadąc nią coraz wyżej. Szybko ją z siebie
zrzuciłam, ale nie odezwałam się ani słowem.
- No dobrze, może zaczniemy jeść zanim wszystko wystygnie. –
powiedziała Pattie, nakładając sobie trochę sałatki na talerz po czym wróciła do
rozmowy z moją mamą. Kiedy każdy już wziął coś dla siebie, Justin niby przez
przypadek się do mnie przysunął .
- Czemu jesteś taka nieśmiała? Onieśmielam cię? –
prychnął.
- Że co proszę ?
- No nie mów, że ci się nie podobam Cassie..bo tak właśnie
masz na imię, prawda?
- Nie bądź taki pewny siebie, kolego.
- oh, czyli już się kumplujemy? – zaśmiał się i uniósł
jedną brew.
I co ja miałam mu na to powiedzieć? Prawdę mówiąc był przystojny .Miał duże czekoladowe oczy, w których można się rozpłynąć, malinowe usta,
perfekcyjny uśmiech ,widoczne kości policzkowe, fryzura jak po seksie. Jednym
słowem z wyglądu był ideałem, ale zachowywał się jak dupek .Flirtuje ze mną, mając dziewczynę, ale przy dorosłych zgrywa kochanego i grzecznego.
Czy to normalne ?
– Długo
jeszcze będziesz tak na mnie patrzeć? – zaśmiał się ,a ja dopiero wtedy
zrozumiałam, że wciąż go lustrowałam.
- zamknij się.
- uuu… pyskata jesteś. Czemu ja cię wcześniej nie poznałem
ślicznotko, huh?
- widocznie nie miałeś takiego szczęścia i teraz też nie
masz. – odpyskowałam, a on znów położył swoją rękę na moim udzie.Spojrzałam na
niego surowym wzrokiem, strzepnęłam jego dłoń i zwróciłam się do mamy.
- Czy możemy zrobić już pomiary? Nie chce być niegrzeczna , ale
wieczorem jestem umówiona i chciałabym się jeszcze przebrać i odświeżyć.
- Jasne kochanie, nie ma sprawy. Zaraz wrócę. – powiedziała mama chłopaka, odeszła od stołu
i weszła do innego pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie miała miarę.
- Co to za bal ? – zapytał zaciekawiony Justin.
- A czy to ważne? - odpowiedziałam.
- Cassie! – skarciła mnie mama, a chłopak tylko się zaśmiał
widząc moją minę.
- Bal z okazji ukończenia szkoły, mówi ci to coś? –
zapytałam z nutką ironii w głosie.
- Jasne . Masz kogoś z kim mogłabyś iść? Bo wiesz.. jeśli
chcesz mogę iść z tobą, mimo że nie lubię takich imprez. – powiedział, a
uśmiech nie schodził mu z twarzy. Za kogo on się ma?
- Cassie, to bardzo dobry..
- Nie . – zaprzeczyłam szybko, nie chcąc by mama dokończyła
swoją wypowiedź.
– Mam z kim iść, nie potrzebuje twojej łaski ,ale
dziękuję. – w tym momencie nasza rozmowa
dobiegła końca . Mianowicie do pokoju weszła Pattie ze wszystkimi potrzebnymi
rzeczami do pomiaru .
Pokazała mi też różne materiały, z których chciałabym
sukienkę i dodatki. Co jakiś czas patrzyłam na znudzonego Justina, ponieważ on
jedyny był tu chłopakiem i prawdopodobnie nudziło go patrzenie na to. Cicho
śmiałam się z jego min, a on chyba nie był w stanie zrozumieć o co mi chodzi,
bo patrzył na mnie kręcąc głową z uśmiechem.
Po skończonych pomiarach grzecznie
podziękowałam Pattie, ustalając że niedługo się spotkamy. Kiedy pożegnania
dobiegły końca, ruszyłyśmy w stronę domu . Po dzisiejszym popołudniu nie mogłam
się doczekać imprezy Chrisa, a przede wszystkim miny Olivii, gdy zobaczy że
znam Justina.
Ale chwila, czy on się w ogóle do mnie przyzna ?
Justin
Ten obiad był dość… dziwny? Mama prosiła mnie bym się
zachowywał, tak też zrobiłem,
ale czy tylko ze względu na nią?
Cassie.
Ona była.. inna. Nieśmiała, a zarazem pyskata. Śmieszyło mnie to, że to kolejna dziewczyna, której się podobam . To jak na mnie patrzyła, w jaki sposób mówiła. Jakby bała się, a jednocześnie chciała mi dopiec. Miała w sobie tyle sprzeczności. Obiecałem sobie, że będzie moja. Na myśl o tym co mógłbym z nią robić od razu polepszał mi się humor. A świadomość, że prawdopodobnie była dziewicą, nakręcało mnie jeszcze bardziej .Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu . Spojrzałem na wyświetlacz, odblokowałem go i przyłożyłem do ucha.
Cassie.
Ona była.. inna. Nieśmiała, a zarazem pyskata. Śmieszyło mnie to, że to kolejna dziewczyna, której się podobam . To jak na mnie patrzyła, w jaki sposób mówiła. Jakby bała się, a jednocześnie chciała mi dopiec. Miała w sobie tyle sprzeczności. Obiecałem sobie, że będzie moja. Na myśl o tym co mógłbym z nią robić od razu polepszał mi się humor. A świadomość, że prawdopodobnie była dziewicą, nakręcało mnie jeszcze bardziej .Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu . Spojrzałem na wyświetlacz, odblokowałem go i przyłożyłem do ucha.
- Co jest stary ?
- Słuchaj, możesz być nieco wcześniej? Chciałbym żebyś nam
pomógł w przygotowywaniach. Mówię ci, to będzie odlot. – zaśmiałem się z
wypowiedzi Chrisa i szybko odpowiedziałem.
- jasne, będę za 3o min. -
rozłączyłem się, zbiegłem ze schodów, informując mamę ,ze wychodzę, ubrałem kurtkę, założyłem kask i wsiadłem na moje cudo – Honda CBR
(ścigacz). Jadąc pustą ulicą mogłem się rozpędzić, do ulubionej prędkości.W
przeciągu 20 min byłem już na miejscu. Zszedłem z motoru i ruszyłem w stronę
domu przyjaciela . Otworzyłem drzwi, po czym podszedłem do kanapy, na której
siedziała reszta naszych kumpli .Bez względu na wszystko zawsze trzymaliśmy
się razem .
Uścisnęliśmy się po męsku i zabraliśmy do pracy . Po około 2
godzinach wszystko było już gotowe, teraz wystarczyło czekać na gości.
- To co ? Dzisiaj kolej na nową zdobycz ? – rzucił Ryan
patrząc na mnie.
- Czyżbym w tym pytaniu wyczuwał nutkę zazdrości ? –
zaśmiałem się .
- Cokolwiek . Po prostu pytałem .
- Jasne stary, ale nie martw się ,zostawię ci kogoś. –
puściłem mu oczko ,przez co reszta chłopaków się zaśmiała.
- Spieprzaj .! – odburknął Ryan i rzucił we mnie poduszką.
Zwijałem się ze śmiechu, dopóki do drzwi nie zadzwonił dzwonek .Z uśmiechem na
twarzy wstał Josh, który przysłuchiwał się mojej rozmowie z Ryanem . Podszedł
do drzwi i otworzył je już pierwszym gościom.
W przeciągu kilkunastu minut
zebrało się już dosyć sporo osób. Muzyka głośno grała, ludzie tańczyli, pili, ale przed drzwiami stał ktoś ułomny i ciągle dzwonił dzwonkiem.
Kto normalny
tak robi ?
Wkurzyłem się więc podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Ze
zdziwieniem na twarzy otworzyłem je szerzej . Jedna myśl przeszła mi przez
głowę w tamtej chwili .
Co ona tu do licha robi ?
- Cassie ? – powiedziałem niepewnie.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem ,że późno dodaje kolejny rozdział ale miałam drobne problemy z komputerem.
Mam nadzieje ,że zostanie mi to wybaczone :)
Wyglądem zajmę się później ,muszę ogarnąć coś fajnego,
jak macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach albo na twitterze.
Moglibyście polecić to opowiadanie ?
Byłabym wdzięczną :) <3
Dobranoc <3
Super xoxo czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńhttp://nemesis17.blogspot.com/ Zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńUhuhu ciekawe! Boże Cassie co ty robisz? Na serio dzwonkiem? xd Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńmogłabym być informowana na tt o nowych rozdzialach ? @YoBelieberPL
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Opowiadanie ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńDawaj nn !!! Asdfhkgddg
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest świetne *.*. Czekam z niecierpliwością na nn ;P
OdpowiedzUsuńSorry za spam ;/ http://murderess-jbff.blogspot.com/