czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 2

Cassie.
 

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno i śpiew ptaków. Niechętnie wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam lekki makijaż i udałam się na dół, gdzie czekała na mnie mama ze śniadaniem .
- cześć mamo, co dziś przyrządzasz? – ucałowałam ją i usiadłam na swoim krześle.
- naleśniki z owocami .
- mmm.. wiesz, że Cię Kocham, prawda? – zaśmiałam się i wzięłam talerz ze swoją porcją, który mama trzymała w ręku.
- masz dziś plany na popołudnie? - zapytała.– Bo chciałabym byś poszła ze mną do Pattie, koleżanki z pracy, pamiętasz ją? Opowiadałam Ci o niej. Miała uszyć ci sukienkę na bal.
- Czy to konieczne?
- Myślę, że tak. Pattie mogłaby wziąć od ciebie pomiary i już zacząć szyć. Poza tym Cassie…wiesz Pattie ma też syna..
- mamo ! – skarciłam ją ,widząc jak uśmiecha się pod nosem.
– Pójdę, ale tylko ze względu na sukienkę. Chce wyglądać bombowo. – zapewniłam ją i ponownie zaczęłam zajadać się naleśnikami.

Po skończonym posiłku udałam się do swojego pokoju. Odpaliłam komputer i weszłam na portal społecznościowy, by móc napisać do Kate. Pisząc z nią czas upłynął mi bardzo szybko
 i nim się spostrzegłam była już czternasta.
- Cassie, za dwadzieścia minut wychodzimy. – krzyknęła mama przez co zerwałam się z łóżka i w szybkim tempie wybrałam ciuchy i odnowiłam makijaż, by jakoś wyglądać. Nie żebym stroiła się bo Pattie ma syna…

- Gotowa ? – zapytała mama wchodząc do mojego pokoju.
- Tak, nie mogę się doczekać. – odrzekłam sarkastycznie i ruszyłam za mamą w stronę samochodu.
- Mamo? Czy długo tam będziemy? Bo wieczorem jest impreza klasowa i chciałabym iść.
- Impreza klasowa? – zapytała z niedowierzaniem .
- Tak , Kelly ją urządza, bo niedługo ma urodziny.
- W porządku, zdążymy jeszcze przed twoim pójściem. – po usłyszeniu tego, odruchowo rzuciłam jej się na szyję i musnęłam jej policzek .
- Dziękuję . – powiedziałam i szybkim ruchem otworzyłam drzwi od samochodu.

Justin


Obudziłem się około godziny  jedenastej. Sprawdziłem czy nie dostałem jakiejś wiadomości na telefonie, ruszyłem do szafy, z której wyjąłem ciuchy na dzisiaj i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Po skończonych czynnościach udałem się na dół . Mama jak zwykle już od samego rana krzątała się po kuchni w przygotowywaniu czegoś pysznego. Podszedłem do niej, ucałowałem jej polik i usiadłem przy stole.
- Jesteś głodny? – zapytała z uśmiechem przez co jej zawtórowałem.
- Cholernie.
- Justin ! Język ! – skarciła mnie i podała talerz z kanapkami i kakao, które mimo swoich lat wciąż lubiłem.
- Dziękuję .
- Justin.. – zaczęła nieśmiało przez co oderwałem się od jedzenia i spojrzałem w jej oczy. – wiem ,że nie lubisz tego tematu ,ale tata przyjechał do miasta i chciał się z tobą zobaczyć.
- Nie. – odpowiedziałem krótko i zacząłem jeść.
- Wiesz, że nie możesz ciągle być na niego zły o to, że odszedł od nas, prawda?
- Zdziwię cię . Mamo proszę, skończ . Nie chce o nim gadać ,a już tym bardziej się z nim widzieć, ok.?
- Ale Justin to twój..
- Nie . - warknąłem. - Po prostu skończmy ten temat . – westchnęła i znów zabrała się na przygotowywanie obiadu.
- Idź się przygotuj, niedługo powinna tu być Amanda z Cassie.
- Przepraszam, nie chciałem być nie miły, po prostu nie wydaję mi się, że nastąpi cud i zapomnę o tym, że nie miałem ojca przez całe swoje dzieciństwo. – ucałowałem ją i poszedłem na górę do swojego pokoju .


Cassie.


Kiedy auto się zatrzymało, rozejrzałam się po okolicy.  Była to jedna z zamożniejszych dzielnic, przez co od razu pomyślałam, że będę mieć do czynienia ze ‘snobami’.
- Chodź, jesteśmy na miejscu. – usłyszałam głos mamy, odpięłam pas i wyszłam z samochodu.
Kiedy stałyśmy pod drzwiami, nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Mama zapukała, a już po chwili drzwi otworzyła nam kobieta mająca może 36 lat z uśmiechem na twarzy. Przywitała się z moją mamą ,a potem ze mną. Wydawała się dość miła osobą. Kazała nam się rozgościć i usiąść przy stole w salonie. 
Tak też zrobiłyśmy.
- Bardzo się cieszę, że przyszłyście. Już dawno nie miałam okazji ugotować czegoś większego. – zaśmiała się i usiadła obok mojej mamy, a ja naprzeciwko nich. Obok mnie było jeszcze jedno puste miejsce, zapewne dla syna Pattie. 
Ciekawe czy jest przystojny – pomyślałam. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo chwilę później krzesło obok się odsunęło, a na nim usiadł sam…Justin. Pierwszą moją reakcją było zdziwienie, potem szok, a na końcu przerażenie.
 
 Byłam w domu chłopaka Olivii. Gdyby się o tym dowiedziała,byłabym już martwa.

- To jest zapewne twój syn, Justin . – powiedziała moja mama i wyciągnęła do niego rękę,
którą on ujął i z grzeczności musnął delikatnie ustami. – w dodatku dżentelmen.- dodała.- Cassie moglibyście się umawiać. – zażartowała, a Pattie wtórowała razem z nią.- Ślicznie byście razem wyglądali dzieciaki . – czułam rumieńce wkradające się na moje policzki, 
przez co schyliłam głowę, by włosy mogły opaść mi na twarz.
- Nie wstydź się, kochanie .- szepnął mi do ucha Justin, kładąc jedną rękę na moje kolano i jadąc nią coraz wyżej. Szybko ją z siebie zrzuciłam, ale nie odezwałam się ani słowem.

- No dobrze, może zaczniemy jeść zanim wszystko wystygnie. – powiedziała Pattie, nakładając sobie trochę sałatki na talerz po czym wróciła do rozmowy z moją mamą. Kiedy każdy już wziął coś dla siebie, Justin niby przez przypadek się do mnie przysunął .
- Czemu jesteś taka nieśmiała? Onieśmielam cię? – prychnął.
- Że co proszę ?
- No nie mów, że ci się nie podobam Cassie..bo tak właśnie masz na imię, prawda?
- Nie bądź taki pewny siebie, kolego.
- oh, czyli już się kumplujemy? – zaśmiał się i uniósł jedną brew.
I co ja miałam mu na to powiedzieć?  Prawdę mówiąc był przystojny .Miał duże czekoladowe oczy, w których można się rozpłynąć, malinowe usta, perfekcyjny uśmiech ,widoczne kości policzkowe, fryzura jak po seksie. Jednym słowem z wyglądu był ideałem, ale zachowywał się jak dupek .Flirtuje ze mną, mając dziewczynę, ale przy dorosłych zgrywa kochanego i grzecznego.
 
Czy to normalne ?

 – Długo jeszcze będziesz tak na mnie patrzeć? – zaśmiał się ,a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że wciąż go lustrowałam.
- zamknij się.
- uuu… pyskata jesteś. Czemu ja cię wcześniej nie poznałem ślicznotko, huh?
- widocznie nie miałeś takiego szczęścia i teraz też nie masz. – odpyskowałam, a on znów położył swoją rękę na moim udzie.Spojrzałam na niego surowym wzrokiem, strzepnęłam jego dłoń i zwróciłam się do mamy.
- Czy możemy zrobić już pomiary? Nie chce być niegrzeczna , ale wieczorem jestem umówiona i chciałabym się jeszcze przebrać i odświeżyć.
- Jasne kochanie, nie ma sprawy. Zaraz wrócę.  – powiedziała mama chłopaka, odeszła od stołu i weszła do innego pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie miała miarę.
- Co to za bal ? – zapytał zaciekawiony Justin.
- A czy to ważne? - odpowiedziałam.
- Cassie! – skarciła mnie mama, a chłopak tylko się zaśmiał widząc moją minę.
- Bal z okazji ukończenia szkoły, mówi ci to coś? – zapytałam z nutką ironii w głosie.
- Jasne . Masz kogoś z kim mogłabyś iść? Bo wiesz.. jeśli chcesz mogę iść z tobą, mimo że nie lubię takich imprez. – powiedział, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Za kogo on się ma?
- Cassie, to bardzo dobry..
- Nie . – zaprzeczyłam szybko, nie chcąc by mama dokończyła swoją wypowiedź.
 – Mam z kim iść, nie potrzebuje twojej łaski ,ale dziękuję.  – w tym momencie nasza rozmowa dobiegła końca . Mianowicie do pokoju weszła Pattie ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami do pomiaru .
Pokazała mi też różne materiały, z których chciałabym sukienkę i dodatki. Co jakiś czas patrzyłam na znudzonego Justina, ponieważ on jedyny był tu chłopakiem i prawdopodobnie nudziło go patrzenie na to. Cicho śmiałam się z jego min, a on chyba nie był w stanie zrozumieć o co mi chodzi, 
bo patrzył na mnie kręcąc głową z uśmiechem.
Po skończonych pomiarach grzecznie podziękowałam Pattie, ustalając że niedługo się spotkamy.  Kiedy pożegnania dobiegły końca, ruszyłyśmy w stronę domu . Po dzisiejszym popołudniu nie mogłam się doczekać imprezy Chrisa, a przede wszystkim miny Olivii, gdy zobaczy że znam Justina.

 Ale chwila, czy on się w ogóle do mnie przyzna ?


Justin


Ten obiad był dość… dziwny? Mama prosiła mnie bym się zachowywał, tak też zrobiłem,
ale czy tylko ze względu na nią?
 Cassie.
Ona była.. inna. Nieśmiała, a zarazem pyskata. Śmieszyło mnie to, że to kolejna dziewczyna, której się podobam . To jak na mnie patrzyła, w jaki sposób mówiła. Jakby bała się, a jednocześnie chciała mi dopiec. Miała w sobie tyle sprzeczności. Obiecałem sobie, że będzie moja. Na myśl o tym co mógłbym z nią robić od razu polepszał mi się humor. A świadomość, że prawdopodobnie była dziewicą, nakręcało mnie jeszcze bardziej .Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu . Spojrzałem na wyświetlacz, odblokowałem go i przyłożyłem do ucha.
- Co jest stary ?
- Słuchaj, możesz być nieco wcześniej? Chciałbym żebyś nam pomógł w przygotowywaniach. Mówię ci, to będzie odlot. – zaśmiałem się z wypowiedzi Chrisa i szybko odpowiedziałem.
- jasne, będę za 3o min. -  rozłączyłem się, zbiegłem ze schodów, informując mamę ,ze wychodzę, ubrałem kurtkę, założyłem kask i wsiadłem na moje cudo –  Honda CBR (ścigacz). Jadąc pustą ulicą mogłem się rozpędzić, do ulubionej prędkości.W przeciągu 20 min byłem już na miejscu. Zszedłem z motoru i ruszyłem w stronę domu przyjaciela . Otworzyłem drzwi, po czym podszedłem do kanapy, na której siedziała reszta naszych kumpli .Bez względu na wszystko zawsze trzymaliśmy się razem .
 Uścisnęliśmy się po męsku i zabraliśmy do pracy . Po około 2 godzinach wszystko było już gotowe, teraz wystarczyło czekać na gości.
- To co ? Dzisiaj kolej na nową zdobycz ? – rzucił Ryan patrząc na mnie.
- Czyżbym w tym pytaniu wyczuwał nutkę zazdrości ? – zaśmiałem się .
- Cokolwiek . Po prostu pytałem .
- Jasne stary, ale nie martw się ,zostawię ci kogoś. – puściłem mu oczko ,przez co reszta chłopaków się zaśmiała.
- Spieprzaj .! – odburknął Ryan i rzucił we mnie poduszką. Zwijałem się ze śmiechu, dopóki do drzwi nie zadzwonił dzwonek .Z uśmiechem na twarzy wstał Josh, który przysłuchiwał się mojej rozmowie z Ryanem . Podszedł do drzwi i otworzył je już pierwszym gościom. 
W przeciągu kilkunastu minut zebrało się już dosyć sporo osób. Muzyka głośno grała, ludzie tańczyli, pili, ale przed drzwiami stał ktoś ułomny i ciągle dzwonił dzwonkiem.

Kto normalny tak robi ?

 Wkurzyłem się więc podszedłem do drzwi i lekko je uchyliłem. Ze zdziwieniem na twarzy otworzyłem je szerzej .  Jedna myśl przeszła mi przez głowę w tamtej chwili .

 Co ona tu do licha robi ?

- Cassie ? – powiedziałem niepewnie. 




-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiem ,że późno dodaje kolejny rozdział ale miałam drobne problemy z komputerem.
Mam nadzieje ,że zostanie mi to wybaczone :)

Wyglądem zajmę się później ,muszę ogarnąć coś fajnego,
jak macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzach albo na twitterze. 

Moglibyście polecić to opowiadanie ?
Byłabym wdzięczną :) <3


Dobranoc <3


7 komentarzy:

  1. http://nemesis17.blogspot.com/ Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu ciekawe! Boże Cassie co ty robisz? Na serio dzwonkiem? xd Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  3. mogłabym być informowana na tt o nowych rozdzialach ? @YoBelieberPL

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Opowiadanie ciekawie się zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest świetne *.*. Czekam z niecierpliwością na nn ;P
    Sorry za spam ;/ http://murderess-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń